W meczu beniaminków piłkarskiej ekstraklasy Górnik Łęczna pokonał Radomiaka 1:0.
Po pięciu ligowych porażkach z rzędu kibice zielono-czarnych liczyli na przełamanie złej passy i zwycięstwo, które wskrzesiłyby wiarę w utrzymanie w elicie.
Będący rewelacją rozgrywek rywal z Radomia wcale nie zamierzał jednak być łatwym dostarczycielem punktów. Od początku spotkania to goście sprawiali nieco lepsze wrażenie. Często dośrodkowywali piłkę w pole karne Górnika, wiele razy egzekwowali rzuty rożne. W 21. minucie właśnie po rzucie rożnym bliski szczęścia był Mateusz Cichocki, który trafił w boczną siatkę. W 33. minucie koleją wrzutkę z rogu bez sukcesu finalizował Karol Angielski. Ten sam zawodnik 3. minuty później miał najlepszą okazję do wyprowadzenia swojej drużyny na prowadzenie, ale w sytuacji sam na sam przegrał pojedynek z bramkarzem łęcznian Maciejem Gostomskim.
Do przerwy ze statystycznej dokładności można odnotować dwa celne strzały gospodarzy: w 5. minucie Damiana Gąski i w 16. Alexa Serrano. Oba, lekkie, po ziemi, bez trudu wyłapane przez Filipa Majchrowicza.
Drugą połowę łęcznianie rozpoczęli mniej bojaźliwie i efekty mogły przyjść już w 54. minucie. Po dośrodkowaniu Daniela Dziwniela główkował Janusz Gol, ale piłka przeleciała nad poprzeczką.
Nie minęło 180 sekund, a zagotowało się pod bramką Górnika. Po strzale Leandro skórę gospodarzom uratował Maciej Gostomski, a gdy golkiper gospodarzy leżał już na boisku z najbliższej odległości nie potrafił go pokonać Maurides.
Po kolejnych ośmiu minutach na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Machado. Gostomski byłby bezradny, ale do sukcesu Portugalczykowi zabrakło centymetrów.
Górnik odpowiedział w 70. minucie. Piłkę na połowie rywala przejął Marcel Wędrychowski. Przebiegł z nią kilkanaście metrów i uderzył z 16-metra – wprost w ręce Majchrowicza.
Czas uciekał, a bezbramkowy remis nie satysfakcjonował miejscowych. Górnicy przesunęli się wyżej, zagrali pressingiem i to się opłaciło. W 86. minucie piłkę w okolicy środkowej linii boiska przejął Janusz Gol i prostopadłym podaniem uruchomił Bartosza Śpiączkę. Najlepszy strzelec Górnika wytrzymał próbę nerwów i w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza przyjezdnych zapewniając gospodarzom zwycięstwo 1:0.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Górnik Łęczna – Radomiak Radom
– Na pewno cieszymy się z tych 3 punktów, że udało się wygrać z tak ciężkim przeciwnikiem, ale to jest tak naprawdę początek w tej bitwie. Wiemy jakie są teraz ciężkie mecze, ile nam zostało tak naprawdę kolejek. Z każdym meczem musimy prezentować to, co dzisiaj pokazaliśmy i uważam, że może być happy end – podsumował Śpiączka.
Od strzelca bramki niemniej zadowolony był szkoleniowiec łęcznian Marcin Prasoł:
– Dużo czasu poświęciliśmy temu, żeby kreować te sytuacje, wykańczać – tutaj super Janusz Gol odebrał tę piłkę i Bartek Śpiączka skończył, ale na to zwycięstwo dzisiaj pracowała cała drużyna i jeszcze raz: gratulacje.
W innych sobotnich meczach Stal Mielec przegrała z Wartą Poznań 0:1, Bruk-Bet Termalica Nieciecza uległ Rakowowi Częstochowa 0:3, a Jagiellonia Białystok uległa Pogoni Szczecin 1:2.
Od 20:00 grają Wisła Płock z Lechem Poznań.
Dzięki dzisiejszej wygranej Górnik Łęczna przesunął się na przedostatnie miejsce w tabeli. Do bezpiecznej lokaty zielono-czarni tracą 4 punkty.
JK / opr. ToMa
Fot. archiwum