O wypłatę odszkodowania za wybite gęsi walczy przed sądem w Białej Podlaskiej hodowca drobiu Piotr Wiński. W maju 2021 roku w jego gospodarstwie w Korczówce w powiecie bialskim potwierdzono ptasią grypę. Konieczne było wybicie wszystkich 1200 sztuk gęsi. Hodowca nie otrzymał odszkodowania w wysokości ok. 60 tys. złotych, bo zdaniem służb weterynaryjnych jego hodowla nie spełniała zasad bioasekuracji.
CZYTAJ: „Była to dla nas klęska”. Hodowcy gęsi domagają się odszkodowania za wybite stado
Piotr Wiński hodowle gęsi prowadził w zmodernizowanej oborze. Kiedy ptaki zaczęły padać, lekarz weterynarii postawił diagnozę – nieżyt jelit. Właściciel przez 5 dni podawał gęsiom leki, które miały zwalczyć to schorzenie. Jak mówi, wymagało to od niego wysiłku i całodobowej pracy przez niemal tydzień. Później okazało się, że przyczyną padnięcia gęsi była ptasia grypa. Zmęczony pracą hodowca – jak twierdzi – nieświadomie podpisał dokument, wystawiony przez służby weterynaryjne, w którym stwierdzono szereg uchybień, jakie miały istnieć w jego gospodarstwie.
– Ponieważ nie mieliśmy dozownika, musieliśmy wszystko robić ręcznie. Byliśmy padnięci, ledwie żywi. Cały czas pracowaliśmy, ratując te ptaki. Przyjechały panie, zrobiły sekcję 20 sztuk. Poszliśmy do domu. Czekając, myśleliśmy, że te panie piszą protokół z tej sekcji. Byliśmy tak z żoną zmęczeni, że zasypialiśmy na podłodze. Kiedy nas obudzono i kazano podpisać, myślałem, że podpisuję dokumenty z sekcji. Później okazało się, że podpisałem coś, co nie miało nic wspólnego z prawdą. I nie dostaliśmy odszkodowania – opowiada Piotr Wiński.
Jak powiedziała Radiu Lublin, powiatowy lekarz weterynarii w Białej Podlaskiej, Renata Izdebska, decyzja nakazująca wybicie gęsi została wydana 22 maja 2021 roku z powodu stwierdzenia ptasiej grypy w gospodarstwie. – W związku z obowiązującymi przepisami w takiej sytuacji powiatowy lekarz weterynarii zawsze wydaje decyzję o likwidacji stada. A decyzja o odmowie przyznania odszkodowania została wydana, ponieważ posiadacz gęsi nie zastosował się do obowiązków określonych w przepisach w sprawie zwalczania wysoce zjadliwej grypy ptaków na terenie województwa lubelskiego. Przykładowo- brak było właściwego odkażania wybiegów dla gęsi. Poza tym skarmianie zielonką było zakazane, natomiast państwo je przeprowadzali. Brakowało też nakazanej przepisami dokumentacji – wylicza Renata Izdebska.
– Panie inspektorki z weterynarii przyczepiły się do mat, że nie były kupione. Ale one idealnie spełniały warunki standardowych mat. Poza tym zobaczyły na wybiegu jakąś kupeczkę trawki, przeznaczoną do wywiezienia taczką poza ogrodzony teren. I uznały, że ta kupeczka to była zielonka, którą nie można karmić. A to nie miało miejsca. Zresztą do wszystkich zarzutów mamy zastrzeżenia. Tylko trzy razy gęsi były na wybiegu. Ostatni raz 2 maja 2021 roku. Nie trzeba było więc odkażać wybiegów 6 maja. Po co więc pisać takie bzdury – odpowiada Piotr Wiński.
– Należy bezwzględnie spełniać zasady bioasekuracji, bo to jest wymóg i potrzeba chwili. To jeden z głównych czynników, aby uniknąć ptasiej grypy. Warunkiem jest, aby wszyscy go spełniali, bo jeżeli jeden hodowca w okolicy realizuje bioasekurację, a pozostali nie, to efekt jest mizerny – mówi pan Jerzy, hodowca indyków w gminie Międzyrzec Podlaski. – Bioasekuracja na fermach nie jest problemem, bo fermy są do niej przystosowane.
– Zimę ledwie przeżyliśmy. Udało się to tylko dzięki darczyńcy. Wszystkie pieniądze, jakie mieliśmy, poszły na spłatę długów. Ale spłaciliśmy tylko część. Wciąż mamy do spłacenia w banku większość, bo wszystko było na kredyt – mówi Piotr Wiński.
W 2021 roku w województwie lubelskim potwierdzono 6 ognisk ptasiej grypy. W przypadku 2 gospodarstw właściciele wybitego stada nie otrzymali odszkodowania. W 2022 roku potwierdzono już 2 ogniska tej choroby: w miejscowości Cełujki w powiecie bialskim i w Starym Uścimowie w powiecie lubartowskim. Łącznie wybito tam 57 tysięcy indyków. Właściciele tych hodowli otrzymali odszkodowanie.
Dziś (11.04) podczas pierwszej rozprawy zeznania składał właściciel hodowli. Kolejną rozprawę zaplanowano na 19 maja.
MaT / opt. ToMa
Fot. Małgorzata Tymicka / archiwum