– 21 uchodźców z Ukrainy przebywa w 8 pokojach hotelowych Centrum Spotkania Kultur w Lublinie. -Część bardzo szybko chce wracać na Ukrainę – powiedział rzecznik CSK Andrzej Goliszek.
Goliszek poinformował, że w ciągu kilku dni od rozpoczęcia wojny na Ukrainie instytucja kultury udostępniła uchodźcom wszystkie osiem pokoi hotelowych mieszczących się w gmachu CSK.
– Przez nasze pokoje przewinęło się około 40 osób. Obecnie przebywa w nich 21 osób. Są to głównie matki z dziećmi, babki z wnukami i jedna pełna rodzina – poinformował rzecznik.
Przyznał, że początkowo rotacja wśród gości była większa, ale teraz osoby zostają w pokojach na dłużej.
– Jak pytamy o plany, część odpowiada, że bardzo szybko chce wracać na Ukrainę. Mają nadzieję, że w ciągu 2-3 tygodni będą mogli wrócić i czekają tylko na sygnał – powiedział.
Natomiast część osób, wskazał Goliszek, wiąże swoją przyszłość z Polską i chce tutaj zostać, usamodzielnić się. Dlatego szukają w Lublinie mieszkania i pracy. – Niektórzy sami nie wiedzą, co będzie. Nie mają planów – przyznał.
Wyjaśnił, że uchodźcy zakwaterowani w CSK mają zapewnione posiłki, a także – w miarę potrzeb – ubrania i pomoc w załatwieniu formalności. – Dwóm osobom dzięki naszemu pośrednictwu udało się znaleźć pracę – dodał Goliszek.
Poinformował, że posiłki dla gości z Ukrainy przygotowuje jedna z lubelskich restauracji i są one finansowane przez darczyńców. Świeże pieczywo dostarcza im lokalna piekarnia.
Zapytany, co uchodźcy będą robić w święta, Goliszek odpowiedział, że większość planuje odpoczynek.
– Będą mieli czas na złapanie oddechu, bo ostatnio dużo czasu spędzali na załatwianiu spraw formalnych. Teraz jest trochę spokojniej – przyznał.
– Przez pierwsze dni, tygodnie, kontakt z nimi był bardzo ograniczony. My też nie chcieliśmy wchodzić w rolę terapeutów. Pytaliśmy, czy im czegoś potrzeba. Myślę, że samo to, że czuli się zaopiekowani, im pomagało – zauważył rzecznik CSK.
Przyznał, że przyjezdnym z Ukrainy na początku towarzyszył stres, ale teraz zaczęli się integrować, wielu szuka mieszkań i pracy. – Coraz bardziej się otwierają i próbują się sami organizować – dodał.
CZYTAJ: Centrum Spotkania Kultur solidarne z Ukrainą. Rusza zbiórka darów
Na parterze budynku CSK od początku marca działa sala zabaw dla dzieci, której pracę koordynuje Anna Radlińska-Jasińska. Powiedziała, że instytucja udostępniła uchodźcom przestrzeń do zabawy wraz z wyposażeniem. Zabawki pracownicy przynieśli ze swoich domów, a część pochodzi z darów. Zaprzyjaźniona piekarnia codziennie dostarcza dzieciom drożdżówki.
– Dzieci zostają pod opieką mam – wyjaśniła Radlińska-Jasińska. Dodała, że o przestrzeń dbają wolontariusze, głównie mamy przebywających tu dzieci.
Początkowo z przestrzeni korzystały osoby zakwaterowane w pokojach gościnnych CSK. Teraz jest więcej rodzin, które mieszkają w innych częściach miasta, ale przychodzą tu spędzić czas. – To miejsce służyło integracji osób w tym bardzo trudnym dla nich czasie. Ta przestrzeń jest dla nich bardzo potrzebna i ważna – stwierdziła Radlińska-Jasińska. Dodała, że oprócz zabawy, osoby korzystające z sali mogą skorzystać z pomocy terapeutki i psychologa.
Koordynatorka powiedziała, że w pierwszych tygodniach wojny na Ukrainie zdarzało się, że jednorazowo w sali zabaw przebywało kilkanaścioro dzieci w wieku od dwóch do kilkunastu lat.
Teraz dzieci jest mniej, bo większość zaczęła chodzić do szkoły, a te młodsze chodzą na spacery do pobliskiego Ogrodu Saskiego.
W sali zabaw reporter PAP zastał Olenę z dwójką swoich dzieci: 7-letnią Sofią i 9-letnim Mikołajem. – Są tu zabawki, gry, wszystko jest za darmo. Przychodzą tu rodziny z dziećmi, bawią się – powiedziała i pochwaliła organizację sali.
Olena wyjaśniła, że z wykształcenia jest nauczycielką i animatorką. 14 marca przyjechała do Polski z ukraińskiego Dniepro. Mieszka u polskiej rodziny pod Lublinem. Na Ukrainie została jej rodzina, z którą utrzymuje kontakt. – Tam jest niebezpiecznie, rakiety spadają na miasto – powiedziała.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. archiwum