Mija 40 dzień wojny w Ukrainie. Do miast wraca życie, jednak, jak mówią mieszkańcy różnych ukraińskich regionów, o działaniach wojennych nie da się zapomnieć.
CZYTAJ: Prezydent Zełenski: W Buczy i innych wyzwolonych miasta Rosjanie zabili setki osób
– Po wszystkich odkrytych wczoraj zbrodniach, nie da się im wybaczyć – mówi mieszkanka Lwowa, Olena Suchińska. – Ciężko znaleźć słowa, aby opisać ten strach i rozpacz, które się czuje. Kiedy widzisz te wszystkie zdjęcia z miasta Buczy, kiedy słyszysz opowieści o gwałtach. Uważam, że ci, którzy tego dokonują, to nie są ludzie. Nie ma sensu mówić, że to tylko wina Putina, to po prostu taki naród. Uważam, że wcześniej nie byłam złą osobą, ale teraz czuje taką nienawiść jak nigdy. Wydaje się, że teraz nie ma osób w Ukrainie, które wspierałyby „ruski mir”. Ludzie stracili domy, swoją przyszłość. Jak oglądam te wszystkie zdjęcia, to boli serce i ciężko opisać co teraz się dzieje w środku każdego z nas.
CZYTAJ: Prezydent Ukrainy: Rosyjskie siły dopuszczają się ludobójstwa
– Byłam w szoku, nie miałam słów – mówi mieszkanka Charkowa, Inna. – Miałam okropne sny, w których to wszystko się dzieje ze mną, z osobami mi bliskimi. Kiedy widzisz te zdjęcia, zaczynasz sobie zdawać sprawę, co tam tak naprawdę się dzieje. Zaczynasz także rozumieć, że to dopiero wyzwolonych kilka miast. A przecież pod Charkowem są także miejscowości pod okupacją rosyjską. Ciężko jest sobie wyobrazić, co tam się dzieje. Pewnie jest tak samo albo nawet gorzej.
CZYTAJ: Zabici cywile, zrujnowane domy – tak wyglądają ukraińskie miasta po wyjściu Rosjan
– Bardzo dużo kobiet i dziewczyn zostanie straumatyzowanych na całe życie. Te wszystkie historie nie słyszy się tylko w wiadomościach, tylko normalnie od znajomych. Jak ludzie uciekali, jak głodowali – dodaje Olena.
– Przeraziła mnie historia matki, która pochowała córkę w swoim ogrodzie. Dziewczyna wyszła zobaczyć, jak przejeżdżają rosyjscy wojskowi, a oni ją zabili. Zupełnie bez powodu. Nie da się tego wszystkiego zrozumieć. Jesteśmy w wielkim szoku, co się teraz tutaj dzieje – wyjaśnia Inna.
CZYTAJ: Doradca prezydenta Ukrainy: Rosyjskie zbrodnie na cywilach pod Kijowem powinny wstrząsnąć światem
– W ciągu pierwszych dwóch tygodni wojny nie do końca rozumieliśmy, co się dzieje, jak pracować. Teraz wszystko wraca do normy – mówi mieszkanka Łucka, Julia. – Ludzie wznawiają działalność przedsiębiorstw, miasto powoli ożywa. Już nawet służby komunalne zaczęły prace. Drzewa są podcinane, a na drogach są naprawiane dziury. Chociaż ja sama nie wiem, czy to ma sens. Nigdy nie wiadomo, czy będzie atak na twoje miasto, czy nie, ale chcemy kontynuować normalne życie.
– Syreny ostrzegawcze w dalszym ciągu słychać bardzo często – mówi mieszkaniec Kijowa, Aleksij. – Wszystko zależy jednak od aktywności okupantów. W Kijowie alarmy powietrzne ogłaszano średnio 7 razy dziennie, a jeden alarm może trwać nawet kilka godzin. Sprzęt wojskowy, punkty kontrolne, ciągłe sprawdzanie cywilów – to wszystko jest częścią naszej codzienności. Wybuchy mniej lub bardziej intensywniej słychać cały czas.
CZYTAJ: Ukraina: blisko 300 osób pochowano w zbiorowych grobach w podkijowskiej Buczy
– Mieszkam pod Charkowem. W regionie jest strasznie. W mieście jeszcze w miarę – mówi Karina. – Często wyjeżdżamy z rodzicami do centrum Charkowa. Na początku bardzo się bałam. W naszej miejscowości słychać, co się dzieje na froncie, jak przelatuje różnego rodzaju amunicja i jak strzelają. Na szczęście Rosjan u nas nie ma. Żyjemy i powoli zaczynamy się przyzwyczajać do tego, co się dzieje. W samym Charkowie powoli wszystko ożywa. Kilka dni temu byłam w centrum. Tam są otwarte sklepy, piekarnie. Ludzi jest dużo, już mniej się boją. Dużo moich znajomych najpierw wyjechało, a teraz właśnie wraca. Wszyscy chcą być w domu.
– Uważam, że nie da się odnowić relacji z Rosją. Pamiętam, że wcześniej miałam plany zwiedzać ten kraj, obowiązkowo zobaczyć Petersburg, pojechać na północ i zobaczyć przyrodę. Zawsze uważałam siebie za osobę bardzo tolerancyjną i otwartą, ale to, co czuje przez ostatni miesiąc, to się w głowie nie mieści. Zniknęło zaufanie do tych ludzi. U nas wiele osób czuje nienawiść do Rosjan. Ja akurat tak nie mam, ale oni dla mnie w przyszłości przestaną istnieć. Ja nie wierzę, że może być jakaś przyjaźń między naszymi narodami. Przestaje też wierzyć, że kiedyś taka przyjaźń była – opowiada Inna.
CZYTAJ: Ukraina: wojska wyzwoliły podkijowską Buczę
– Jestem bardzo dumna z restauracji w Łucku, która od samego początku pomagała Obronie Terytorialnej, a następnie osobom, które uciekały z bombardowanych miast. Wiele z nich dopiero niedawno wznowiło swoją normalną działalność, jednak nie jest to proste. Nie mogą pracować, jak zaczynają się alarmy powietrzne. W obwodzie wołyńskim może nie tak radykalnie, jak na wschodzie Ukrainy, ale życie się zmieniło. Bardzo chcemy, aby to wszystko się skończyło jak najszybciej. Jednak ta cała sytuacja dała nam dużo do zrozumienia. Między innymi to, że Ukraińcy to silny naród i że powinniśmy być dumni, z tego jakiej jesteśmy narodowości. I chociaż przez ból i cierpienie, to wierzymy, że wszystko będzie dobrze i zwyciężymy – dodaje Julia.
W sobotę (02.04) spod rosyjskiej okupacji zostały uwolnione miasta Bucza, Irpień, Hostomel i cały obwód kijowski.
Gubernator leżącego na północy Ukrainy obwodu żytomierskiego Witalij Buneczko poinformował w poniedziałek (04.04), że w regionie nie ma już wojsk rosyjskich.
CZYTAJ: W obwodzie żytomierskim nie ma już wojsk rosyjskich
– Rosyjskie siły zbrojne nie okupują już żadnego miasta ani wsi w obwodzie sumskim na północy Ukrainy. Większość wojsk okupanta wycofała się z tego regionu – powiadomił w poniedziałek szef administracji obwodu sumskiego Dmytro Żywycki.
CZYTAJ: Ukraina: rosyjskie wojska nie okupują już żadnej miejscowości w obwodzie sumskim
InYa / opr. AKos
Fot. PAP/EPA/ATEF SAFADI