– Sytuacja na granicy Polski z Białorusią jest zupełnie inna niż z Ukrainą. Z Białorusi w sposób sztucznie zorganizowany chcą przedostawać się migranci. Z Ukrainy przybywają uchodźcy, którzy uciekają przed okropieństwami wojny – podkreślił w poniedziałek premier Mateusz Morawiecki.
Szef rządu był pytany po spotkaniu z premierem Belgii Alexandrem De Croo, jak wyjaśnić, że z jednej strony Polska bezwarunkowo przyjmuje Ukraińców, którzy uciekają przed wojną, co budzi podziw, ale z drugiej strony, na innej jej granicy z Białorusią są zatrzymywani Kurdowie i Irakijczycy, którzy uciekają przed trudną sytuacją w swoich krajach.
– Łukaszenka przygotowywał się do wojny, wykonując rozkazy z Moskwy. We wrześniu, październiku i listopadzie 2021 roku w sposób sztuczny zwoził ludzi z Bliskiego Wschodu i udawał, że są to uchodźcy. Rozmawialiśmy z setkami takich osób. Nie byli to uchodźcy. Ci ludzie byli narzędziem, instrumentem w rękach Putina. Teraz wiemy to doskonale i chyba wszyscy widzą to wyraźnie – powiedział szef polskiego rządu.
Jak dodał, kryzys na granicy polsko-białoruskiej był preludium do wojny. – Broniliśmy naszej granicy – podkreślił Morawiecki.
Premier akcentował, że ani Łukaszenka, ani Putin, nie mają prawa instrumentalnego wykorzystywania ludzi „do testowania odporności wschodniej flanki NATO i wschodniej flanki Unii Europejskiej”.
Sytuacja na granicy Polski z Białorusią jest zupełnie inna niż z Ukrainą. – W przypadku Białorusi są migranci wykorzystani przez dyktatora jako narzędzie. W przypadku Ukrainy są uchodźcy, którzy uciekają przed okropieństwami wojny – podkreślił premier.
Przypomniał, że do Polski przybyło z Ukrainy w poszukiwaniu schronienia już ponad 2 mln osób.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. PAP/Marcin Obara. Fot. Infografika PAP/ Maciej Zieliński