2 Lubelska Brygada Obrony Terytorialnej formuje grupę poszukiwawczo-ratowniczą K9. Trwa szkolenie nawigatorów, przewodników oraz psów poszukiwawczych.
– Na chwilę obecną egzaminy zdało 7 osób, przeszli oni certyfikację w 13. Śląskiej Brygadzie OT i są gotowi do tworzenia grupy u nas – mówi starszy chorąży sztabowy Jarosław Hasiec w 2 Lubelskiej Brygadzie Obrony Terytorialnej. – Za każdym razem, kiedy są jakieś katastrofy, a my jesteśmy w takim regionie, gdzie tych katastrof jest dosyć sporo, z roku na rok ich nawet przybywa, więc zapotrzebowanie rośnie. To są poszukiwania zaginionych osób na otwartym terenie, w zalesionym terenie lub w gruzowiskach.
CZYTAJ: 600 nowych żołnierzy w WOT. Nabór ochotników wciąż trwa
– Szkolę się do grupy K9 w Lubelskiej Brygadzie Obrony Terytorialnej – tłumaczy podporucznik Jacek Szynkarczuk. – W tym momencie mieliśmy szkolenie podstawowe dla nawigatorów. Po tym szkoleniu oczywiście będą szkolenia specjalistyczne wprawiające nas dalej w funkcje poszukiwawcze, ratownicze na rzecz grupy K9. Rola nawigatora polega na tym, by z przewodnikiem i z psem przeszukał dany teren, sektor, by wiedział gdzie jest, mógł odnaleźć się na mapie w każdej sytuacji, by mógł pracować w terenie. Psy są bardzo pomocne w tej pracy, ponieważ pies jest w stanie skrócić okres poszukiwań sześcio-, siedmiokrotnie i robi to bardzo pewnie. Im więcej psów to mniej czasu szukamy zaginionej osoby.
– W ciągu dwóch godzin 10 ludzi przeszukiwało 40 samochodów, mieli znaleźć dwa pakunki – opowiada st. chor. szt. Jarosław Hasiec. – W ciągu tych dwóch godzin znaleźli jeden pakunek. Z kolejnym się poddali. Puszczony pies znalazł oba ładunki w niecałe 10 minut. Skala porównania jak pracuje pies, a jak człowiek jest nieoceniona.
– Pies zawsze idzie z przewodnikiem – wyjaśnia ppor. Szynkarczuk. – To przewodnik wie, w którym sektorze się porusza, a pies jest przywiązany do przewodnika. Przewodnik idzie określoną trasą, a pies szuka tropu. Jeżeli znajdzie to oczywiście biegnie i zaznacza miejsce, w którym znajdzie osobę poszkodowaną, zaginioną.
– Psy nie mogą sobie same przeszkadzać. Nie możemy za bardzo wymieszać zapachów – mówi Jarosław Hasiec. – Im więcej zapachów jest na danym terenie, tym trudniej psu zlokalizować konkretną osobę. Nasze psy nie będą szkolona na wyszukiwanie konkretnego zapachu, czyli np. rękawiczkę, kawałek ubrania, tylko mają szukać ludzi. Im więcej mamy „pomocników”, którzy chodzą i zostawiają zapachy, tym psu jest trudniej zlokalizować ten właściwy zapach zaginionego człowieka.
CZYTAJ: Żołnierze WOT złożyli przysięgę w Lublinie
– Pies musi pracować w swoim rytmie – podkreśla Jacek Szynkarczuk. – On wie, że musi znaleźć osobę zaginioną, więc biegnie do tej osoby. Zaznacza ją szczekając. My słyszymy i wtedy możemy do psa przyjść.
– Psy, które są wykorzystywane w służbach, muszą mieć przede wszystkim jedną zdolność, muszą lubić zabawę – uważa chor. Hasiec. – Szkolenie psa poprzez zabawę. Poszukiwanie ukrytych przedmiotów, później kojarzenie tych przedmiotów np. z osobami lub z jakimiś materiałami. Przez to, że psy się cały czas bawią, one się uczą pracy tak naprawdę. Przede wszystkim dla nich to ma być zabawa. Psu praca musi sprawiać jakąkolwiek przyjemność, bo inaczej się tego nie podejmie. Jeżeli będzie się bał, to nie będzie chciał pracować ani współpracować z przewodnikiem. Przewodnik musi z nim cały czas się bawić, cały czas go zachęcać. Cały czas pozytywne słowa. Nastawienie przewodnika też jest bardzo ważne.
– Ta grupa będzie dedykowana głownie do poszukiwań ludzi zaginionych – tłumaczy ppor. Szynkarczuk. – Wszystko zależy od możliwości oraz od certyfikatów posiadanych przez psy. Sporo jest ras, które nadają się do takiej pracy. Psy gończe, psy typu labrador, golden retriver. Można wykorzystywać owczarki belgijskie. Nawet yorka można by było wyszkolić, w końcu to jest pies myśliwski.
– Jeżeli będzie taka potrzeba, inne służby będą potrzebowały naszej pomocy, to jesteśmy na to przygotowani i otwarci po to, żeby spełnić swoje zadanie – deklaruje st. chor. szt. Jarosław Hasiec.
Każdy pies lepiej działa w innych warunkach. Jednemu nie przeszkadza mróz, innemu upał. Mając kilka psów i znając ich predyspozycje, można dopasować psa do określonej akcji.
Lubelska Grupa K9 wciąż nie ma ostatecznego kształtu, chętni terytorialsi, którzy posiadają swoje psy, mogą zgłosić się na szkolenie, by wstąpić w jej szeregi. Docelowo grupa ma liczyć 15 do 20 osób. Miejsca wciąż więc czekają.
EwKa / opr. PrzeG
Fot. pixabay.com