Pod naszą opiekę trafiają pierwsi pacjenci z Ukrainy wymagający pomocy chirurgów szczękowo-twarzowych. W tym gronie są też osoby ranne w wyniku eksplozji podczas wojny na Ukrainie – poinformował PAP kierownik Kliniki Chirurgii Szczękowo-Twarzowej SPSK1 w Lublinie prof. Tomasz Tomaszewski.
Specjaliści z Kliniki Chirurgii Szczękowo-Twarzowej Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie zaangażowani są w leczenie pacjentów przybyłych w ostatnim czasie z Ukrainy. Wśród nich są również ranni bezpośrednio w wyniku działań wojennych. Jednym z nich był 20-latek z Czernihowa, który na początku wojny wstąpił w szeregi obrony terytorialnej. Razem z innymi żołnierzami przebywał w szkole, gdy na budynek spadł pocisk.
CZYTAJ: Mer Mariupola: na terenie Azowstalu jest ponad 600 rannych
„Podczas wybuchu doszło do licznych obrażeń twarzy. Najpierw pacjent leczony był w lubelskiej Klinice Okulistyki Ogólnej SPSK 1, następnie trafił pod naszą opiekę. Liczne fragmenty szkła utkwiły mu w twarzy. Część odłamków udało się usunąć, głównie tych większych, ponieważ niejednokrotnie odnalezienie drobnych ciał obcych nie jest możliwe. Pacjent został już wypisany do domu” – przekazał prof. Tomaszewski.
Jak dodał, ostatnio specjaliści z kliniki konsultowali również przypadek pacjenta, który obecnie leczony jest w Lublinie ze względu na obrażenia kości udowej. „Został do nas skierowany na konsultacje, ponieważ ma trudności w otwieraniu ust i odwodzeniu żuchwy. Wynika to z potężnych urazów w obrębie twarzy powstałych w następstwie eksplozji, która doprowadziła do rozległych zniszczeń struktur kostnych w czaszce twarzowej. Z kolei te obrażenia powodują też ograniczenia przy intubacji pacjenta” – dodał szef Kliniki Chirurgii Szczękowo-Twarzowej SPSK1.
CZYTAJ: Lubelskie: ponad 14 tys. wniosków o 500 plus złożyli w regionie uchodźcy z Ukrainy
Profesor jest lekarzem od ponad 40 lat, ale – jak przyznał – nigdy nie spodziewał się, że będzie leczyć rannych podczas wojny. „Chyba niewiele osób spodziewało się, że – wydawałoby się w spokojnej Europie – może do czegoś takiego dojść, chociaż już kilkanaście lat temu podobna sytuacja miała miejsce na Bałkanach, ale to jakby nie dotyczyło nas bezpośrednio. W tym przypadku działania wojenne toczą się u naszego bliskiego sąsiada i ludzie szukają pomocy w Polsce, również też medycznej” – przekazał prof. Tomasz Tomaszewski dodając, że nie są to pacjenci bezpośrednio z pola walki. „Najpierw zostali zaopatrzeni na Ukrainie, a tu trafiają na dalsze leczenie” – uzupełnił profesor.
Zwrócił uwagę, że po otrzymaniu pierwszej niezbędnej pomocy medycznej na Ukrainie, osoby ranne podczas wojny będą wymagały w późniejszym terminie także zabiegów rekonstrukcyjnych.
Oprócz rannych, do kliniki trafiają również pacjenci z Ukrainy wymagający pomocy w związku z innymi schorzeniami. Dotychczas w SPSK 1 w Lublinie hospitalizowanych było 84 obywateli Ukrainy, którzy przekroczyli granicę po 24 lutego, natomiast z porad medycznych skorzystało około 150.
PAP / opr. GRa
Fot. pixabay.com