Rzadsze kursy z Końskowoli do Puław. Mieszkańcy skarżą się na dojazd

autosss 2022 04 20 210346

Problem z dojazdem do Puław w związku z ograniczeniem kursów komunikacji miejskiej mają mieszkańcy gminy Końskowola. Emki Miejskiego Zakładu Komunikacji w Puławach jeżdżą rzadziej, a w weekendy w ogóle ich nie ma. To skutek braku porozumienia pomiędzy gminą a przewoźnikiem, w sprawie wysokości dopłat do kursów. Taka sytuacja ma miejsce w wielu gminach powiatu puławskiego.

CZYTAJ: Premier Morawiecki: dwukrotnie zwiększamy budżet programu Kolej Plus, do ponad 11 mld zł

Problem z dojazdem do Puław mają między innymi mieszkańcy miejscowości Młynki.

– Dzisiaj jest środa, jadę na targ. Później z targu do Końskowoli nie mam czym wrócić. Tak samo z pracy wracam przeważnie autobusami, które jadą do Lublina, bo emek nie ma, a kończę pracę około 17.00. Ostatnia emka jest o 16:39 i właśnie później już nie ma – mówią mieszkańcy.

– Nikt nie podważa problemu. Faktycznie on wystąpił, mamy tę świadomość – informuje Mariusz Majkutewicz, zastępca wójta gminy Końskowola. – Jest wiele głosów mieszkańców, petycji, odbyliśmy wiele spotkań i rozmów telefonicznych z mieszkańcami. Widać, że ta nowa siatka połączeń nie jest wystarczająca, trzeba będzie ją zwiększyć. Stąd na najbliższej sesji rady gminy, przedstawimy radnym różne możliwości. Poprowadzimy rozmowy z PKS Ryki i prywatnymi firmami. Znamy wycenę MZK Puławy. Będziemy się starali wspólnie z radnymi znaleźć rozwiązanie tego problemu. Oczywiście jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Tym razem też tak było, jeśli chodzi o ograniczenie siatki. Żeby obsłużyć nasze linie według starego rozkładu, potrzebowaliśmy około miliona zł. To było MZK, a niestety w naszym budżecie znalazło się tylko 500 tys. zł. Radni przewidzieli na ten cel 546 tys. zł. W ramach tych pieniędzy staraliśmy się wybrać te kursy, które są najbardziej oblegane, w których jeździ najwięcej osób. Niestety ograniczenie w budżecie do 500 tys. zł. spowodowało, że niemalże połowa kursów została obcięta – dodaje.

– Spółka MZK Puławy jest przede wszystkim operatorem transportu miejskiego, gminnego. Jeździmy na zlecenie poszczególnych gmin – tłumaczy Iwona Kuś, prezes MZK Puławy. – Spółka otrzymuje za swoje usługi tylko i wyłącznie rekompensatę z gmin. Musi ona nam pozwolić na pokrycie naszych kosztów. Możemy wspomóc się tylko i wyłącznie przychodami ze sprzedaży biletów. Rozplanowanie kursów dla poszczególnych gmin odbywa się we współpracy z tymi gminami. Spółka nie może sobie pozwolić na to, żeby dochody, które otrzymuje, nie zabezpieczały funkcjonowania spółki na co dzień – dopowiada.

– Wójt dobrze zrobił. Bo przecież busy i emki puste, mało ludzi jeździło. To jest fakt. Koło się zamyka – twierdzą mieszkańcy.

– Wszystkie gminy miały problem. Niektóre też już znalazły inne rozwiązanie. Na przykład w gminie Żyrzyn korzystają z PKS Ryki. Mają tam bardzo atrakcyjną ofertę. Wynika to z tego, że ta firma korzysta z dopłat rządowych na lokalne kursy. Gmina Żyrzyn dopłaca do kilometra 1,30 zł, a cena MZK Puławy to około 8 zł. Jeśli sobie to porównamy, to faktycznie można dużo tych emek, czy autobusów zamówić, bo cena jest konkurencyjna. MZK jest dosyć sztywne w swoich negocjacjach. Nie udało nam się ich przekonać. Stąd konieczność rezygnacji z części kursów – mówi Mariusz Majkutewicz.

– Myślę, że wszyscy zdajemy sobie sprawę z sytuacji, która jest na rynku, chociażby wzrost cen paliw, które są podstawowym składnikiem kosztu za wozokilometr. Wzrost wynagrodzeń, który na przełomie kilku ostatnich lat znacznie wzrósł, jeśli chodzi o płace minimalne. Wszystkie te koszty wpływają na to, że stawka za wozokilometr jest na takim, a nie innym poziomie – tłumaczy Iwona Kuś.

– 3 emki z rana, 6.00, 8.15 i 9.00. Po południu 14.00, 15.00 i 16.00 i koniec. Sobota i niedziela bez kursów. Ten, co ma samochód, to wiadomo, że gdzieś tam pojedzie, ale ci, co nie mają, starsze osoby, czy chorzy, to nie ma jak. A emka jedna leci o 8.00, a druga o 12.00. No i teraz na 10.00 czy 11.00 ma do lekarza, to trzeba przyjechać o 8.00, siedzieć i czekać – twierdzą mieszkańcy.

CZYTAJ: Premier Morawiecki o katastrofie w kopalni Pniówek: Pięć osób nie żyje

– Takim szybkim rozwiązaniem, które nie narusza struktury budżetu, bo jak wiadomo, te budżety samorządów gminy są bardzo nadwyrężone, wydaje się pomysł na wykorzystanie funduszy sołeckich. Każda wieś na terenie naszej gminy korzysta z funduszu sołeckiego i może go przeznaczyć na dowolny cel, który wynika z ustawy o samorządzie gminy. Na przykład z mieszkańcami Młynek, na takim spotkaniu, gdzie było 30 przedstawicieli, zapadła taka decyzja, że zaproponują mieszkańcom jeszcze raz zebranie, aby te pieniądze, które mają, czyli około 40 tys. zł, przeznaczyć właśnie na obsługę emek. W naszym przypadku 2 kursy szóstek to 20 tys. zł rocznie jedna i druga, czyli w ramach pieniędzy, które już są. W tym momencie mielibyśmy 2 dodatkowe kursy, które by już cokolwiek doraźnie pomagały – Mariusz Majkutewicz.

Docelowo gmina Końskowola będzie szukała jednak innego przewoźnika, by zapewnić dojazd mieszkańcom do Puław.

ŁuG / opr. LysA

Fot.archiwum

Exit mobile version