Śmigus-dyngus. O zwyczaju polewania się wodą

imagetype newsmbiz 30500000000000304384001 586x375 2022 04 18 073158

Dziś (18.04) Wielki Poniedziałek, drugi dzień świąt Wielkiej Nocy, potocznie zwany lanym poniedziałkiem lub śmigusem-dyngusem. Dzień ten związany jest z obrzędem polewania się wodą, która jest symbolem oczyszczenia i odrodzenia.

– W kulturze Słowian oprócz znaków solarnych wymiar symboliczny miała także woda – mówi dr hab. Katarzyna Smyk, profesor w Instytucie Nauk o Kulturze Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – Dla Prasłowian, tak jak dla innych kultur na całej Ziemi, bardzo ważnym elementem jest woda. To żywioł, dzięki któremu można dać życie, oczyścić się i wzmóc płodność. Przede wszystkim te dwa elementy – dawanie życia i przymnażanie płodności – są ważnymi cechami wody w lany poniedziałek. To właśnie z tego powodu oblewano panny.

Według tradycji wodą oblewano również gospodarzy i gospodynie domostw.

CZYTAJ TEŻ: Etykieta w pigułce. Jak zachować się przy stole?

– Na lubelskich wsiach bywało tak, że to matki wychodziły przed dom i zapraszały chłopaków, żeby polali panny – opowiada dr hab. Katarzyna Smyk, profesor w Instytucie Nauk o Kulturze Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – Trzeba oblać pannę, żeby nabrała pięknych, kobiecych kształtów. Ale pamiętajmy, że w lany poniedziałek oblewano również gospodynie i gospodarzy. Im wyżej oblano gospodynię, tym wyższy len jej urósł. Z kolei im wyżej polano gospodarza, tym wyższy miał owies. Owies to była podstawowa karma dla konia. Z koniem pracował gospodarz w polu. A lnem zajmowały się kobiety. I to z tego powodu, żeby również ten len wysoko urósł, żeby było bogactwo w domu przez następny rok i łatwo było ten len obrabiać.

Lany poniedziałek polegał nie tylko na oblewaniu wodą. W niektórych rejonach Polski, na przykład na Kaszubach, był tak zwany suchy dyngus – polegał na symbolicznym wzajemnym okładaniu się witkami zielonych gałązek po nogach.

Pierwsze wzmianki o zwyczajach śmigusowo-dyngusowych w Polsce pochodzą z XV wieku.

RyK / opr. WM

Fot. archiwum

Exit mobile version