Trzydziestu dwóch absolwentów Zespołu Szkół imienia Kajetana hrabiego Kickiego w Sobieszynie odebrało dziś (29.04) certyfikaty Ministerstwa Obrony Narodowej. Szkoła od trzech lat uczestniczy w ministerialnym programie „Certyfikowane Wojskowe Klasy Mundurowe” i kształci przyszłych żołnierzy.
Wojna w Ukrainie sprawiła, że jeszcze większa liczba osób chce związać swoją przyszłość z mundurem.
– MON postawił nas w elitarnej grupie szkół, które prowadzą szkolenie na potrzeby Wojska Polskiego – mówi opiekun młodzieży Wojciech Niedziółka. – W tej chwili prowadzimy dwa programy: „Certyfikowane Wojskowe Klasy Mundurowe” i „Oddziały Przysposobienia Wojskowego”. To naprawdę elita. Ponad 150 szkół w skali Polski to jest wyróżnienie, to też świadectwo jakości naszego szkolenia, które rozpoczęliśmy wcześniej jako innowację. Ćwiczymy wszystko. Od musztry, przez taktykę, sposoby zachowań, pierwszą pomoc pola walki. Dziś, przez wręczenie certyfikatów, uczniowie dostają przepustkę do dalszej kariery wojskowej. Certyfikat umożliwi im ubieganie się o skróconą służbę przygotowawczą. Da im dodatkowe punkty na uczelnie wojskowe, a przede wszystkim daje takie świadectwo, że to jest doskonały materiał na żołnierza.
– W kontekście wojny, ponieważ jesteśmy klasami wojskowymi, to na pewno większość z nas się tym bardzo interesuje – mówią absolwenci sobieszyńskiej placówki. – Jest taka możliwość, żeby tam jeździć, pomagać tym ludziom. Na pewno jest jakiś strach, żeby ta wojna do nas nie przyszła, ale też takie bojowe nastawienie, jak to Polacy. Gdyby coś takiego wystąpiło u nas w kraju, to na pewno dużo osób by poszło do wojska, żeby walczyć za ojczyznę.
– Myślę, że wojna działa w dwie strony – dodaje Wojciech Niedziółka. – Jednych zniechęciła, drugich zachęciła do tego, żeby stanąć i podjąć ten obowiązek. Odpowiadając na zapotrzebowanie młodzieży, powiat rycki w naszym imieniu złożył wniosek do MON-u o otwarcie u nas drugiego oddziału przygotowania wojskowego. Limit w tamtym roku wynosił 30 miejsc. Ubiegało się 48 osób. Dlatego w tej chwili jesteśmy w przededniu otrzymania decyzji ministra obrony narodowej o ewentualnym otwarciu drugiego oddziału. Już dzisiaj odbieram od absolwentów szkół podstawowych pytania, czy będzie zwiększona liczba miejsc. Obecna sytuacja to wyzwanie dla nas wszystkich. To służba. Wszyscy wpisują się w nowe ramy, które postawiła przed nami rzeczywistość, której się tak naprawdę nie spodziewaliśmy.
– Po coś tu przyszliśmy i uczyliśmy się trzy lata – mówią absolwenci. – Mam swój cel i będę do niego dążyć. Moim celem jest dostanie się do wojska i zdobycie jak najwyższego stopnia. Złożyłem papiery na Lotniczą Akademię Wojskową w kierunku lotniczym. Od małego wiązałem swoją przyszłość z wojskiem i żadna wojna tego nie zmieni.
– Myślę, że zainteresowanie jest spore – uważa szef sekcji wychowawczej w Centrum Szkolenia Inżynieryjno-Lotniczego mjr Marek Przedpełski. – Społeczeństwo, szczególnie młodzież, garnie się do tego typu zajęć, gdyż widzi potrzebę choćby własnej obrony. Chodzi o dobre posługiwanie się bronią, zachowanie się w sytuacjach bojowych.
– Jako uczeń klasy mundurowej chcę pójść do wojska, ponieważ czuję, że w razie potrzeby mogę stanąć w obronie ojczyzny, aczkolwiek jest obawa, co może być dalej, jak to dalej się posunie.
CZYTAJ: Szkoła Orląt wirtualnie otwiera drzwi
– Ja też, jako uczeń klasy mundurowej wybieram się dalej, ale raczej na początku studia i w razie potrzeby, jakby coś się miało dziać myślę, że wielu uczniów i absolwentów naszej szkoły poszłoby bronić swojego kraju.
– Znaczna część chce zostać w wojsku, wybiera się do wojska – mówi Aleksandra Kociszewska, dyrektor Zespołu Szkół imienia Kajetana hrabiego Kickiego. – Teraz ważna część przed nimi – egzamin maturalny. To też bardzo decyduje o ich przyszłości, w jaki sposób będą się realizować. Mamy wielu absolwentów z naszej szkoły w różnych jednostkach wojskowych, więc myślę, że realizujemy się.
Obecnie w klasach wojskowych w Sobieszynie kształci się 150 uczniów.
ŁuG / opr. PrzeG
Fot. Łukasz Grabczak