Duże zainteresowanie kursami strzeleckimi i członkostwem w organizacjach proobronnych. Wojna na Ukrainie sprawiła, że liczba osób, które chcą nauczyć się strzelać, gwałtownie wzrosła.
– Nie każdy ma predyspozycje do strzelania, ale każdy powinien wiedzieć, jak z bronią się obchodzić. To tak jak w każdym sporcie – mówi instruktor strzelectwa Mariusz Marek. – Nie każdy ma predyspozycje do szybkiego biegania, ale każdy biegać potrafi. W strzelectwie każdy powinien wiedzieć, jak wygląda broń. Nie powinniśmy się jej bać. Broń, jeżeli my źle nie zadziałamy, nie zrobi nikomu krzywdy. Powinniśmy umieć bezpiecznie się nią posługiwać. To jest najważniejsza rzecz, a nie precyzyjnie strzelać.
– W związku z wojną na Ukrainie jest dużo większe zainteresowanie – uważa Jakub Kołodziej, instruktor strzelectwa sportowego. – Ludzie chcą ćwiczyć strzelanie. Chociażby moi znajomi pytają, kiedy mam wolny termin, żeby mogli postrzelać. Jeszcze przed wakacjami tego nie było.
– Mój brat mnie tym zaraził, zaczął uczyć – przyznaje Krzysztof Kosowski. – Na pewno ta pasja we mnie jest. To jest też pamięć o moim bracie. Niestety nasz kraj leży w takim miejscu na świecie, w jakim leży. Powinniśmy brać przykład z Finlandii, Szwajcarii czy Izraela. Każdy obywatel powinien umieć posługiwać się bronią. Niestety nie jesteśmy Stanami Zjednoczonymi otoczonymi oceanami, bezpiecznymi.
– Znajdujemy się na strzelnicy – opowiada Mariusz Marek. – Mamy tutaj do dyspozycji najbardziej chyba tradycyjny karabinek. Jest to AK 47 produkcji polskiej. Wyjąłem go właśnie z pokrowca. Zawsze, kiedy straciłem na jakiś czas kontrolę nad tą bronią, to zawsze muszę ją odbezpieczyć, sprawdzić, czy nie ma w komorze zamkowej naboju. Oddać strzał w kierunku, który jest dla mnie bezpieczny, żeby broń była rozładowana,abym mógł się nią posługiwać i prowadzić zajęcia.
– Zaczęłam strzelać około półtora miesiąca temu – wspomina Emilia Baryła. – Zapisałam się do klubu w szkolnej strzelnicy. Zaczęło mnie to interesować. Stwierdziłam, że trzeba spróbować i poczuć, jak to jest. Mamy przede wszystkim rozgrzewkę. Potem stajemy na stanowiskach, przyjmujemy odpowiednie postawy i strzelamy.
CZYTAJ: Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o obronie ojczyzny
– Dwa razy do roku przeprowadzamy nabór w szkołach – tłumaczy Jakub Markwart ze Związku Strzeleckiego, oddział w Puławach. – Zapraszamy uczniów na nasze zajęcia. Na tych zajęciach strzelamy z broni. To jest dla nas bardzo ważne. Szkolimy się też z taktyki. Ostatnio nasi strzelcy ukończyli kursy medycyny pola walki. Jeśli chodzi o zainteresowanie, to jest bardzo duże. Na naszych szkoleniach z bronią, na strzelnicach, nie tylko strzelamy rekreacyjnie, ale też szkolimy się pod względem precyzji strzału i pracy na samej broni.
– Najważniejsze byłoby nauczenie naszego społeczeństwa bezpiecznego posługiwania się bronią – uważa Mariusz Marek. – To jest podstawowa zasada, która zawiera się w czterech literach BLOS. To oznacza, że broń (B) traktujemy zawsze jako załadowaną. Biorąc broń do ręki należy pamiętać, że tam może być nabój. L w tym skrócie oznacza lufę. Ona zawsze musi być skierowana w bezpieczną stronę. O – musimy sprawdzać otoczenie, czy w miejscu, w którym chcemy prowadzić strzelanie, jest bezpiecznie. Wydawało się myśliwemu, że jest zwierzyna, a tam był grzybiarz. S pochodzi od słowa „spust”. Palec na języku spustowym kładziemy w momencie, kiedy chcemy oddać strzał. Nawet w nowych odcinkach Jamesa Bonda poprawili się reżyserzy i Bond trzyma palec wzdłuż szkieletu broni, a nie na języku spustowym.
CZYTAJ: Por. Marta Gaborek: najczęściej o służbę w WOT pytają mężczyźni w wieku ok. 35 lat
– Do tej pory ludzie przychodzili na strzelnicę z ciekawości – wspomina Jakub Kołodziej. – Były wieczory kawalerskie. Ich zadaniem było po prostu wystrzelać jakąś amunicję. Nie byli świadomi tego, co robili. Najważniejsze było zrobić sobie zdjęcie z bronią, z tarczą i wstawić na portal społecznościowy. Teraz, od wybuchu wojny na Ukrainie, ludzie przychodzą w konkretnym celu. Ich nie interesują zdjęcia. Ich interesuje wyszkolenie, poprawna obsługa tej broni. Żeby w sytuacji zagrożenia, jeżeli taka będzie, mogli sobie poradzić.
Zainteresowanie członkostwem w największym klubie strzelectwa sportowego na Lubelszczyźnie KSS Patron wzrosło w ostatnich miesiącach o ponad sto procent. Pod koniec ubiegłego roku ta organizacja liczyła około pięciuset członków. Dziś jest to ponad tysiąc osób.
ŁuG / opr. PrzeG
Fot. pixabay.com