Lekarz stwierdził zgon dwóch kolejnych górników odnalezionych w chodniku D4a – oznacza to, że bilans sobotniego wstrząsu wysokoenergetycznego w kopalni Zofiówka wzrósł do czterech osób – poinformowała w niedzielę Jastrzębska Spółka Węglowa.
Spółka zapewniła, że ratownicy w dalszym ciągu poszukują sześciu górników, z którymi stracono kontakt po wstrząsie. – Warunki w zagrożonym rejonie są trudne. Wysokie stężenia metanu, wysoka temperatura skutecznie spowalniają akcję ratowniczą – poinformowano.
CZYTAJ: Nie żyje drugi z górników odnalezionych w kopalni Zofiówka
JSW dodała, że ratownicy w aparatach tlenowych pracują nad odtworzeniem odrębnej wentylacji, dzięki której atmosfera w wyrobisku pozwoli na intensywniejsze poszukiwania górników. – Do czoła przodka pozostało ratownikom ok. 200 metrów – przekazano.
– My idziemy dalej po żywych naszych kolegów, akcja w kopalni Zofiówka jest prowadzona w bardzo trudnych warunkach, ale konsekwentnie – powiedział prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Tomasz Cudny.
Poinformował też, że tragiczny bilans sobotniego wstrząsu i wypływu metanu w tym zakładzie to już 4 ofiary śmiertelne; wcześniej kopalnia informowała o 2 potwierdzonych zgonach.
Dyrektor do spraw pracy w kopalni Zofiówka Marcin Gołębiowski przekazał, że obaj górnicy, których zgon potwierdzono w ostatnich godzinach, to ludzie w wieku ok. 30 lat. Jeden osierocił jedno, a drugi dwoje dzieci. – Młodzi ludzie, to jest tragedia. Chociaż to nie ma znaczenia, w jakim są wieku, to są nasi, bardzo cenieni pracownicy – powiedział.
– Rodziny tych dwóch pracowników zostały otoczone opieką medyczną i psychologiczną, jesteśmy do ich dyspozycji, ale musimy dać czas na ten trudny moment. Na terenie kopalni pracuje prokurator; wykonuje czynności związane z tego typu wypadkami – dodał dyrektor Gołębiowski.
W sobotę ok. godz. 3.40 w chodniku robót przygotowawczych w pokładzie 412 na poziomie 900 metrów kopalni Zofiówka doszło do wstrząsu. W jego rejonie było 52 pracowników; 42 wyszło o własnych siłach. Wstrząsowi towarzyszył wypływ metanu, nie doszło jednak do zapalenia ani wybuchu tego gazu.
RL/ PAP/ opr. DySzcz
Fot. PAP/Zbigniew Meissner