– Rosja jest gotowa, by wykorzystać separatystyczne Naddniestrze, na terytorium Mołdawii, jako przyczółek do ataku na Ukrainę albo resztę Mołdawii – uważa ukraińska wiceminister obrony Hanna Malar, cytowana w środę przez agencję Reutera.
CZYTAJ: Zełenski: siły zbrojne gotowe na ewentualny atak z Naddniestrza
Z kolei ukraińskie dowództwo operacyjne Południe podało w środę (27.04) w komunikacie, że „wrogie siły przygotowują prowokacje z uderzeniami rakietowymi w Naddniestrze, by oskarżyć Ukrainę o napaść na nieuznawaną republikę”.
CZYTAJ: Rząd Mołdawii: Rosja próbuje werbować naszych obywateli w Naddniestrzu na wojnę z Ukrainą
Na terenie Naddniestrzatrzeci dzień z rzędu dochodzi do incydentów.
Według tzw. „Ministerstwa Spraw Wewnętrznych” Naddniestrza w nocy z wtorku (26.04) na środę (27.04) odnotowano strzały w pobliżu miejscowości Kobasna, gdzie znajduje się wielki rosyjski skład amunicji.
CZYTAJ: Doradca prezydenta Ukrainy: Następnym celem Rosji będzie Mołdawia
We wtorek poinformowano zaś o zniszczeniu dwóch przekaźników radiowych i „ataku” na jednostkę wojskową. W poniedziałek doszło do serii eksplozji nieopodal tzw. ministerstwa bezpieczeństwa w Tyraspolu.
Po tym zajściu ukraiński wywiad wojskowy oświadczył, że jest to prowokacja rosyjskich służb specjalnych, mająca na celu wciągnięcie regionu w trwającą wojnę.
W kontrolowanej oraz wspieranej politycznie i gospodarczo przez Rosję „republice” stacjonuje około 1,5 tys. rosyjskich żołnierzy.
Rumuński politolog o sytuacji w Naddniestrzu: tamtejsze wojsko nie będzie ryzykować życia, walcząc na Ukrainie
Profesor Radu Carp z wydziału nauk politycznych Uniwersytetu Bukareszteńskiego uważa jednak, że rosyjskie wojska z Naddniestrza, separatystycznego regionu Mołdawii nie będą ryzykowały życia i nie podejmą walki na terytorium Ukrainy.
W rozmowie z PAP rumuński politolog odnotował, że od początku wojny mówiło się o możliwości podjęcia przez Rosję próby utworzenia korytarza pomiędzy Donbasem, Krymem i Naddniestrzem. W tym ostatnim stacjonuje ponad 1,5 tys. rosyjskich żołnierzy.
Prof. Carp wskazał, że plan ataku w kierunku tego separatystycznego regionu pojawił się teraz m.in. dlatego, że wojska rosyjskie „rozpaczliwie” potrzebują sukcesu przed 9 maja, czyli hucznie obchodzonego w Rosji święta zakończenia II wojny światowej. – Po zbyt powolnych sukcesach na terenie Donbasu, gdzie nastąpiła stagnacja, w Moskwie pojawił się nowy plan: przekonać przywódców Naddniestrza do zaangażowania się w wojnę i zaatakowania Odessy od północnego zachodu – powiedział politolog. Wskazał, że siły ukraińskie bardziej niż na obronie tego miasta skupiają się obecnie na walce w Donbasie.
Ekspert zauważył, że sytuacja ta jest podobna do tego, co stało się w ostatnim czasie na Białorusi, gdzie „choć Władimir Putin nie miał wątpliwości, że Aleksandr Łukaszenka wyśle białoruskie wojska na Ukrainę, ale zlekceważył fakt, że białoruscy żołnierze nie będą chcieli umierać na Ukrainie”.
– Również wojska Naddniestrza nie chcą umierać na Ukrainie, dlatego aby je przekonać FSB rozpoczęła prowokacje w tym regionie – dodał, przypominając, że od poniedziałku na terenie tego separatystycznego regionu Mołdawii doszło do kilku eksplozji.
Prof. Carp zauważył, że Rosjanie uważają, że mogą okrążyć Odessę od zachodu i od północnego zachodu. Ale twierdzi, że wojska separatystycznego regionu Mołdawii, angażując się w taką akcję, popełniłyby poważny błąd.
– Nawet jeśli siły naddniestrzańskie dadzą się przekonać do przystąpienia do wojny, to zostaną pokonane przez obrońców Odessy, gdyż stosunek sił wynosi 1:5, na korzyść Ukraińców – odnotował wykładowca bukareszteńskiej uczelni.
Rumuński ekspert uważa z kolei za bardzo niekorzystne dla sił ukraińskich, że nie udało im się obronić przed zniszczeniem przez Rosjan we wtorek (26.04) mostu w Zatoce. Wskazał, że miejsce to było strategicznym punktem przerzutu broni, a także stanowiło jedyną drogę ucieczki z Odessy do zachodniej części obwodu.
CZYTAJ: Ukraina: kolejny atak rakietowy na most na Limanie Dniestru
Politolog przypomniał, że ataki w rejonie Odessy nie miały miejsca wcześniej pomimo inwazji rosyjskich sił w wielu kierunkach Ukrainy. – Wpływ na to miał m.in. brak rosyjskich sił zbrojnych w tym regionie, a także fakt, że w porcie w Odessie zaokrętowane zostały jednostki z ważnymi chińskimi płodami rolnymi zebranymi na terytorium Ukrainy – wskazał prof. Radu Carp, przypominając, że Chiny mają w tym kraju około 1 mln hektarów ziemi rolnej.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. PAP/EPA/OLEG PETRASYUK
Infografika: Adam Ziemienowicz / PAP