W obwodzie mikołajowskim na południu Ukrainy praktycznie nie ma już rosyjskich żołnierzy, ale najeźdźcy wciąż strzelają z wyrzutni rakiet, by siać panikę i zadawać straty ludności cywilnej – oświadczył szef władz obwodu Witalij Kim, cytowany w piątek przez agencję Ukrinform.
CZYTAJ: Brytyjski wywiad: siły rosyjskie całkowicie wycofały się z północnej Ukrainy
– Te potwory nie mogą nic zrobić, więc strzelają do naszego miasta z daleka z wyrzutni Smiercz, by siać panikę wśród ludzi i jak najbardziej szkodzić cywilom. Jednocześnie rozpowszechniają fałszywe informacje, że posuwają się naprzód, że mają tysiąc czołgów, 700 wyrzutni rakiet, 5 tys. żołnierzy – powiedział Kim.
– Ale to nieprawda. Przeciwnie, (Rosjanie) przemieszczają się, nie porzucają już uzbrojenia, ale zabierają je na naprawy. Okopują się, siedzą w okopach i czekają w strachu, kiedy ich zaatakujemy. Walczą nikczemnie, strzelają do cywilów – zaznaczył.
Według Kima w Mikołajowie najbardziej ucierpiał budynek administracji obwodowej, ale zniszczonych zostało również wiele szpitali i szkół. Wróg uderzył ponadto w koszary wojskowe. Ogółem w obwodzie mikołajowskim zniszczonych lub uszkodzonych zostało ponad 2 tys. budynków, ale zniszczenia nie są tak poważne jak w Mariupolu czy Buczy – podał Ukrinform.
RL / PAP / opr. WM