Za wcześnie, by mówić o końcu pandemii. Sytuacja covidowa w regionie

1359 1024 max 2022 04 25 181345

Za wcześnie, by mówić o końcu pandemii – twierdzą pracownicy lubelskich szpitali. Sytuacja w placówkach medycznych jest pod kontrolą, ale spada liczba wykonywanych testów – zarówno oficjalnych, jak i tych kupowanych w aptekach. Sytuację covidową sprawdził  Filip Karman.

W województwie lubelskim w ciągu ostatniej doby potwierdzono 13 nowych zakażeń koronawirusem. Niska liczba nowych chorych przekłada się na niewielkie obłożenie oddziałów zakaźnych w lubelskich szpitalach. – Coraz mniej ludzi trafia w ciężkim stanie – mówi Anna Guzowska, rzeczniczka prasowa Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie. – Pomimo wyraźnego spadku hospitalizacji z powodu COVID-19, nie można na razie stwierdzić, że już na dobre zapomnieliśmy o pandemii. W Klinice Chorób Zakaźnych Szpitala Klinicznego nr 1 w tym miesiącu mniej więcej połowa łóżek jest nadal zajęta przez pacjentów chorych na COVID-19. Na oddziale intensywnej terapii nie przebywa dziś żaden zakażony pacjent.

W Instytucie Medycyny Wsi w Lublinie zajęte są wszystkie 4 łóżka dla pacjentów covidowych. Doktor Joanna Nozdryn-Płotnicka przyznaje, że niewielka liczba hospitalizacji jest wypadkową stosunkowo łagodnej mutacji obecnie dominującego wariantu. Oprócz tego znaczenie ma też zmiana polityki resortu zdrowia. Na oddziały zakaźne mają trafiać pacjenci covidowi z zapaleniem płuc, a nie wyłącznie ci z pozytywnym wynikiem testu. – Są to głównie osoby starsze, które mają liczne dodatkowe choroby i obciążenia. Trafiają do nas też osoby z nowotworami, bo mają osłabioną odporność. Często przy leczeniu, kiedy otrzymują chemię, COVID jest dla nich ciężki i przebiega źle. Zdrowych młodych osób czy w ogóle zdrowych osób nawet w średnim wieku w tym momencie praktycznie u nas nie ma – mówi dr n. med. Joanna Nozdryn-Płotnicka. 

Mieszkańcy Lublina nie kwestionują szpitalnych statystyk, ale te publikowane przez Ministerstwo Zdrowia, mówiące o liczbie nowych chorych, już tak. – Statystyki spadają, bo jest mniej wykonywanych badań. Ludzie nie testują się sami, nie testują też lekarze i szpitale. Generalnie chyba przestaliśmy się testować – komentują mieszkańcy. 

W ciągu ostatniej doby w całym kraju wykonano tylko 5 840 oficjalnie zgłoszonych testów. Duża zmiana jest także w przypadku antygenowych testów domowych, tych kupowanych w aptekach drogeriach czy marketach. – Do niedawna cieszyły się ogromną popularnością, ale teraz jest inaczej – mówi Piotr Ziółkiewicz, kierownik jednej z lubelskich aptek. – Zaobserwowałem spadek zainteresowania testami o ok. 80 procent. Średnio miesięcznie w pierwszym kwartale 2022 roku było ok. 250 testów, w kwietniu to jest niecałe 50. Sądziliśmy, że będzie sprzedawać się więcej, skoro NFZ już nie refunduje tych testów. 

NFZ faktycznie nie refunduje, ale testów PCR, czyli tych laboratoryjnych. Od 1 kwietnia takie testy są wykonywane wyłącznie odpłatnie, chyba że zleci je na przykład szpital. Lekarze rodzinni pacjentów objawowych mogą kierować wyłącznie na bezpłatne testy antygenowe.

Minister Zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że odporność na COVID-19 w Polsce wynosi powyżej 95 proc. Ma to być z jednej strony efekt szczepień, a z drugiej wypadkowa przechorowania wirusa przez większą część społeczeństwa.

FiKar / opr. WM

Fot. archiwum

Exit mobile version