Zespół lubelskich lekarzy pomaga ofiarom wojny w Ukrainie

img 20220412 160334 2022 04 12 161857 scaled 2022 04 12 173927

Największa liczba dzieci z Ukrainy z urazami powojennymi znajduje się w Lublinie. Z tego względu powstał tu specjalny interdyscyplinarny zespół medyków, który pomaga ofiarom wojny. Chodzi głównie o dzieci z urazami po eksplozjach. Dziś (12.04) minister zdrowia Adam Niedzielski odwiedził Klinikę Okulistyki SPSK 1 i rozmawiał o skali pomocy medycznej uchodźcom z Ukrainy.

– Najwięcej hospitalizowanych dzieci to nadal przypadki związane z trudnym transportem, ale pojawiają się również przypadki urazowe bardzo trudne – mówi minister zdrowia Adam Niedzielski. – W skali kraju mamy cały czas mniej więcej ok. 2 tys. hospitalizacji uchodźców z Ukrainy, z czego połowę stanowią dzieci. Tutaj w Lublinie też jest hub pediatryczny, gdzie dzieci są też rozsyłane po całym kraju, ale również za granicę. Wczoraj np. zostało przetransportowane z Rzeszowa samolotem dziesięcioro dzieci do Niemiec. To są dzieci ranne.

– Przyjmujemy pacjentów, którzy są ofiarami działań wojennych – opowiada prof. Robert Rejdak, kierownik Katedry i Kliniki Okulistyki Ogólnej i Dziecięcej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. – Są zranieni, wymagają pilnej operacji, diagnostyki. To jest bardzo w tej chwili istotna działalność, którą prowadzimy. Mamy zgłoszenia ze szpitali na Ukrainie. Nasza pomoc szczególnie dotyczy dzieci zranionych w warunkach wojennych. Rektor Uniwersytetu Medycznego w Lublinie stworzył interdyscyplinarny zespół specjalistów, który ma nieść pomoc ofiarom wojny.

CZYTAJ: Ukraina: już co najmniej 186 dzieci zabitych, a 344 ranne w wyniku rosyjskiej inwazji

– Zespół związany jest z bardzo konkretnymi potrzebami rodzajów urazów i uszkodzeń – mówi rektor UM w Lublinie prof. Wojciech Załuska. – Okulistyka plus chirurgia plastyczna, chirurgia szczękowo-twarzowa stanowi pewną sumę umiejętności i możliwości operacyjnych, opieki pooperacyjnej. Dzieci, które widziałem, wymagają czasami długotrwałej rekonstrukcji pewnych obszarów anatomicznych.

– Są to ostre zranienia w wyniku eksplozji – podkreśla prof. Robert Rejdak. – Mieliśmy dziewczynkę, która była ewakuowana z Kijowa i doznała zranienia gałki ocznej. Mamy małych chłopców, 5-letnich, którzy zostali zranieni w wyniku eksplozji bomby w pobliżu ich domu. Mamy również osoby, które mają powikłania po stłuczeniu gałki ocznej. Problemy jak jaskra, zaćma, odwarstwienie siatkówki również zgłaszają się do nas. Jest to całe spektrum powikłań pourazowych.

– Przypadki chorych, którzy są ranni, w sensie bezpośrednich obrażeń wynikających z konfliktu wojennego, to są wyłącznie pojedyncze przypadki – zapewnia minister Niedzielski. – Największa liczba dzieci zaopatrzonych pod kątem obrażeń wojennych to prawdopodobnie jest u pana prof. Rejdaka. Jesteśmy bezpośrednio po rozmowie z rodziną. Mama i dwójka małych dzieci, które w wyniku wybuchu bomby mają obrażenia całej twarzy. W zasadzie cała trójka nie widziała przyjeżdżając do Polski. Dzięki interwencji i pomocy pana profesora wszyscy troje widzą. To jest najważniejsze. Bywają też o wiele cięższe przypadki. Mamy pacjentów, którzy np. wymagają rekonstrukcji szczęki w wyniku wybuchów.

ZOBACZ ZDJĘCIA: Konferencja prasowa ministra zdrowia Adama Niedzielskiego w SPSK 1 w Lublinie

– Mamy akurat bardzo dobrych specjalistów w tych dziecinach – zapewnia prof. Załuska. – To jest grupa liczna, ale w ramach potrzeby tworzy się taki zespół operacyjny i następnie kieruje się na określony oddział do leczenia pooperacyjnego, żeby tych pacjentów zaopatrzyć.

– Od dziesięciu lat prowadzimy w Lublinie ponadregionalne centrum leczenia urazów narządów wzroku. Zarówno kadrowo jak i sprzętowo jesteśmy przygotowani do takich wyzwań. Lokalizacja na pewno też nas pozycjonuje ze względu na położenie geograficzne – dodaje prof. Robert Rejdak.

W tej chwili w Klinice Okulistyki Ogólnej SPSK 1 w Lublinie znajduje się kilku pacjentów z Ukrainy. Przeprowadzono również 6 specjalistycznych operacji okulistycznych. Część pacjentów poddana jest leczeniu wielospecjalistycznemu.

RyK / opr. PrzeG

Fot. Iwona Burdzanowska

Exit mobile version