Ośrodek wypoczynkowy „Ostoya Roztocze” w Kawęczynku stał się domem, prawdziwą ostoją dla opiekunek i dwunastu sierot ze szkoły specjalnej z miejscowości Zaturce koło Łucka w Ukrainie.
– Przyjechaliśmy tu 1 marca na zaproszenie fundacji Honor Pomagania Dzieciom – mówi opiekunka Natalia. – Jak zaczęła się wojna, było ciężko. Codziennie chodziliśmy do schronu, a jak nie było alarmu, to robiliśmy siatki maskujące. Dziećmi opiekujemy się we cztery. Jedno dziecko chodzi do szkoły w Szczebrzeszynie. Reszta dzieci jest na zajęciach online. My też prowadzimy zajęcia rehabilitacyjne tu, na miejscu. Dzieciom umysłowo niepełnosprawnym zawsze jest potrzebna opieka. Nie mogą zostać same ani w nocy, ani w dzień. Jesteśmy zobowiązane dać im to, czego potrzebują, w uczeniu i obsłudze. Dzieciom też się tu podoba. Niektóre nie chcą nawet wracać.
– Uczę się online, po trochu wszystkiego. Tu jest dobrze. Są ludzie, których lubię i oni lubią mnie. Przyroda jest piękna. Pomagam w kuchni pani Dorocie i koło domu panu Józkowi. Podoba mi się tu. Chciałbym tu zostać i nauczyć się języka polskiego. Chcę zamieszkać w Kawęczynku – mówi 17-letni Romek.
– Przyjechałam do Kawęczynka, bo w Ukrainie jest wojna. Podoba mi się tutaj, ale tęsknię za Ukrainą i chciałabym wrócić do mojej szkoły – przyznaje Katia.
– Mieszkamy w cudownym miejscu, w hotelu „Ostoya Roztocze”, który stał się naszym drugim domem. Dzieci mieszkają we własnych pokojach. Każde ma swoje łóżko i wszystko, czego potrzebuje. Każda opiekunka ma swoje pokoje. Mamy tu wszystko, czego potrzeba do normalnego życia – mówi Irina, opiekunka.
– Przyjechałam z kilkoma rzeczami na maksymalnie 3 tygodnie, bo tyle ta wojna miała trwać. Dzięki pomocy wielu ludzi, fundacji, wolontariuszy i ludzi z sąsiedztwa, możemy żyć normalnie – dodaje opiekunka Natalia.
– Miejsce, gdzie jemy śniadania, obiady, kolacje. Jest tu jeden stół, za którym siedzą wszystkie dzieci, jak jedna wielka rodzina. Tu jest nasza kuchnia, na której gotujemy najlepszy barszcz ukraiński w całej Polsce. Dziś oczywiście także będzie. Barszcz nie stoi dłużej niż 2-3 dni, bo przyjeżdżają ludzie i go kupują. Tu nasze dziewczynki próbują robić babeczki czekoladowe. Wczoraj upiekły bardzo smaczny sernik – opowiada Irina.
– Na nasze sieroty nie dostajemy żadnych świadczeń socjalnych. Dobrze się nam tu żyje, mamy dużo pomocy, ale nie wszystkie dzieci mają rowery, żeby zwiedzić okolicę, a jest piękna. Będziemy tutaj, dopóki nie skończy się wojna – mówi Natalia.
Aby móc spełnić marzenia na przykład o rowerach, podczas dzisiejszego koncertu w Radiu Lublin odbędzie się zbiórka na zakup sprzętu sportowego dla ośrodka Ostoya w Kawęczynku.
Link do zbiórki: www.siepomaga.pl/dla-osieroconych-dzieci-z-ukrainy
Można także pod drodze ze Szczebrzeszyna do Zwierzyńca wstąpić do ośrodka na, ponoć najlepszy, barszcz ukraiński w Polsce.
AP / opr. LysA
Fot. AP