Prace nad tym albumem trwały trzy lata. Trzeci tom tetralogii Bardo – autorstwa Daniela Odiji i Wojciecha Stefańca – właśnie się ukazał. Nosi tytuł Rege (wyd. timof comics), składa się ze 144 stron i ma format idealnie przygotowany pod umiejętności rysownika. I choć tak czy siak zostałby wydany, to w uruchomionej na Kickstarterze zbiórce przebił granicę 20 tysięcy złotych dzięki 104 wspierającym. I dobrze, ponieważ pieniądze zasilą konta artystów, którzy przez niemal 36 miesięcy zajmowali się tworzeniem tego dużych formatów cudeńka.
Oczywiście warto przed przeczytaniem Rege odświeżyć sobie dwie poprzednie części – Stolpa i Bardo, ale obstawiam, że nawet bez tej przypominajki pewne motywy i związki między postaciami powrócą podczas lektury. Testowałem na własnym organizmie – Odija i Stefaniec tak bardzo zaszczepili mi mitologię Bardo, że wszystko samoczynnie odświeżało się podczas lektury, nawet mimo upływu lat. Świat zbudowany przez artystów jest naprawdę bogaty, nieoczywisty i podatny na interpretacje – teraz już bardziej dopowiedziany, bo to już przecież ponad 400 stron tej historii, ale wciąż pozostawiający wiele tajemnic do odkrycia. Autorzy piszą i rysują o świecie bogatym w używki, skupionym na upiększaniu życia, lecz ubogim w coś ważnego: nie ma noworodków, nie ma roślin, ostatnie gatunki zwierząt umierają. Trzeba ratować gatunek ludzki, trzeba ratować wszystko – biorą się za to ludzie u władzy, z własnymi koncepcjami – prawdopodobnie rozbieżnymi z oczekiwaniami gatunku, ale za to bardzo teatralnymi i tworzonymi na pokaz. W tej scenerii liczymy się z kilkoma postaciami, które w ten czy inny sposób przewijają się od pierwszego tomu tej historii. Związki pomiędzy tymi postaciami powolutku się klarują, gadana akcja śmiga do przodu, a inspiracje autorów – z areału kultury, sztuki i literatury – nie przeszkadzają w lekturze – co więcej, wtajemniczonym mogą tę lekturę urozmaicić.
Choć od początku jestem pełen podziwu dla scenarzysty, który umiejętnie dawkuje napięcie, buduje klimat i rozstawia pionki na planszy, to jednak największe wrażenie robi na mnie sfera graficzna dotychczas wydanych trzech części. Wojciech Stefaniec pokazuje tu to, co ma najlepszego – na pewno nie wszystko, bo to artysta zarówno doświadczony, jak i rozwojowy, więc „wszystko” dopiero nadejdzie, ale poziom wyznaczony w tetralogii to klasa światowa. Ten album skupia w sobie kilkanaście wątków – każdy z nich Stefaniec rysuje świadomie i konsekwentnie, czasem skupiając się na detalu, innym razem pozwalając przemawiać minimalizmowi. Nawet plansze tytułowe są tu precyzyjnie przygotowane, co jest zasługą doświadczenia Stefańca w projektowaniu graficznym.
Rege jest zbiorem wielu minihistorii podpartych erudycją scenarzysty i elegancją rysownika – nie ma sensu ich streszczać, ani wymieniać. Należy je pochłonąć i cieszyć się ulotnym doświadczeniem obcowania ze sztuką. Wydaje mi się, że ten komiks powstał z potrzeby powiedzenia czegoś, a nie tylko wypchnięcia kolejnego produktu na rynek. Ten komiks wyszedł naprzeciw oczekiwaniom wszystkich tych, którzy od tego medium nie oczekują jedynie błahej rozrywki. Ten komiks to wizualny majstersztyk i niedopowiedziana treść, w którą można się wgłębiać. Ten komiks to pomysłowa fikcja, ale i komentarz do bardzo współczesnych wydarzeń. Ten komiks to drugi – obok Będziesz smażyć się w piekle Krzysztofa Owedyka – najlepszy komiks ostatnich lat. Ten komiks to Rege – trzecia część tetralogii Bardo, przygotowanej przez scenarzystę Daniela Odiję i rysownika-scenarzystę Wojciecha Stefańca. Jedno z najważniejszych osiągnięć polskiego komiksu, na Kickstarterze wsparły 104 osoby. 104. To nie jest odzwierciedlenie ilości fanów komiksu w Polsce, a raczej – być może – tych, którym chciało się bardziej poszukać i wyjść poza strefę superbohaterskiego i kaczorodonaldowego komfortu.