– Normy prawa międzynarodowego muszą być przestrzegane. To oznacza, że Ukraina powinna wrócić do swoich granic uzgodnionych międzynarodowo, czyli Rosja powinna się wycofać ze wszystkich ziem, które zajęła z normalnych, międzynarodowo uznanych granic Ukrainy – powiedział prezydent Andrzej Duda.
Prezydent został zapytany w środę (25.05) w TVP m.in. o pojawiające się głosy, że powinno się umożliwić prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi „wyjście z twarzą” z wojny z Ukrainą.
– Trudno mi zrozumieć te głosy – powiedział. Podkreślił, że Władimir Putin to „człowiek, który powinien odpowiedzieć karnie za to, co w tej chwili dzieje się na Ukrainie i za te zbrodnie, które są tam popełniane”.
– Normy prawa międzynarodowego muszą być przestrzegane, a to oznacza, że Ukraina powinna wrócić do swoich granic uzgodnionych międzynarodowo, czyli Rosja powinna się wycofać ze wszystkich ziem, które zajęła z normalnych, międzynarodowo uznanych granic Ukrainy. Czyli oddać okręg doniecki, ługański, oddać Krym – zaznaczył prezydent.
Podkreślił, że „to były uznane międzynarodowo ziemie państwa ukraińskiego i Rosja te ziemie po prostu brutalnie zajęła, łamiąc wszystkie zasady”.
CZYTAJ: Prezydent Andrzej Duda w Kijowie: Wolny świat ma dziś twarz Ukrainy [ZDJĘCIA, WIDEO]
– Albo więc panowie uważają, że prawo międzynarodowe ma znaczenie, albo uważają, że nie ma znaczenia, jeśli dotyczy kwestii imperiów. Ale wtedy stawiają cały świat w sytuacji, że nie ma żadnych zasad i to się źle skończy. W związku z tym przywołać należy te zasady, które mają obowiązywać, te zasady, pod którymi podpisywały się wszystkie państwa choćby w ramach Karty Narodów Zjednoczonych – stwierdził prezydent.
Jak mówił, porządek międzynarodowy musi być oparty na prawie, „bo prawo międzynarodowe gwarantuje pokój, jeśli ono będzie przestrzegane, będzie pokój”. – Jeśli ma się zakończyć wojna, trzeba wrócić do prymatu praw międzynarodowego, do jego przestrzegania, czyli w tym wypadku także i do międzynarodowo uznanych granic Ukrainy – oświadczył prezydent.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. PAP/Radek Pietruszka