Działający od pierwszych dni wojny magazyn darów dla uchodźców, tzw. Sokolnia w Tomaszowie Lubelskim, potrzebuje wsparcia. Kilka dni temu magazyn od powiatu tomaszowskiego przejęło miasto.
– Gdy powiat postanowił zamknąć magazyn, natychmiast podjęliśmy decyzję, by kontynuować jego działalność z uwagi na przebywających w mieście ok. 400 uchodźców – mówi burmistrz Tomaszowa Lubelskiego Wojciech Żukowski. – Zobaczyłem dziesiątki, setki osób, które korzystają z tych darów, które są zgromadzone w Sokolni. To osoby, które mieszkają w Tomaszowie, czy na terenie powiatu tomaszowskiego. To są rodziny, które skorzystały z gościnności Polaków, ale potrzebują też wsparcia w postaci artykułów żywnościowych.
– Jesteśmy przed budynkiem Sokolni – opowiada Ewa Piwko-Witkowska, prezes Lokalnej Grupy Działania „Roztocze Tomaszowskie”. – Tutaj dostarczane są dary, które służą uchodźcom mieszkającym na terenie powiatu tomaszowskiego, ale również dary, które są dostarczane na Ukrainę osobom, które są w miejscowościach dotkniętych działaniami wojennymi. Także w tych miejscowościach, które przyjęły dużą liczbę osób ze wschodu Ukrainy.
– Przychodzą do nas po pomoc ludzie, muszą być z dokumentami – tłumaczy wolontariuszka Monika Bełz. – Spisujemy serię i numer paszportu. Jeżeli mają nadany numer PESEL, to oczywiście pomoc jest. Bowiem te osoby bez numeru PESEL przyjeżdżają i wyjeżdżają. Rejestrujemy, wprowadzamy dane do komputera i wydajemy w miarę potrzeb to, czego w danej chwili potrzebują. Ludzie pytają głównie o żywność, chemię, środki czystości, pampersy. Takie podstawowe rzeczy.
– Nazywam się Julia. Mieszkałam w województwie iwanofrankowskim, koło Rohatyna. Teraz mieszkam w Tomaszowie Lubelskim, mam dwójkę dzieci. Mieszkam ze swoją bratową i jej córką. W tych torbach jest prawie wszystko, czego potrzebujemy. Mleko, słodycze dla dzieci, ser żółty. Możemy sobie brać wodę. artykuły higieniczne, odzież, buty – opowiada Julia z Ukrainy.
CZYTAJ: Kiedyś hala sportowa, dzisiaj magazyn darów. Tomaszowska Sokolnia pomaga uchodźcom z Ukrainy
– Minął trzeci miesiąc wojny w Ukrainie. Potrzeby rosną – uważa Ewa Piwko-Witkowska. – Działania wojenne są w mniejszym lub większym stopniu. Są osoby, które opuściły Ukrainę lub cały czas przebywają w zachodniej części Ukrainy, ze względu na bezpieczeństwo. Każdy oddał, co miał, a potrzeby w dalszym ciągu istnieją. Stąd też nasza prośba o dostarczanie wszelkich darów. Żywności, środków chemicznych, nawet ubrań, pościeli i koców, bo tego po prostu nie ma.
– Tu jest niesłychanie ważny apel i prośba do wszystkich, którzy w przeszłości wspomagali ten magazyn, aby nie tracili ducha i nie wierzyli w to, że ta potrzeba już nie występuje – mówi Wojciech Żukowski. – Ta potrzeba dotyczy zarówno punktu recepcyjnego, ale też dotyczy mieszkańców Ukrainy i uchodźców, którzy właśnie tutaj na tych terenach przy granicy oczekują na zakończenie konfliktu zbrojnego. Im trzeba pomóc.
– To jest ogromna pomoc – podkreśla Julia. – Nie musimy tego wszystkiego kupować, nie dalibyśmy rady. Bardzo dziękujemy Polakom, wszystkim w Tomaszowie Lubelskim, w Sokolni, że pomagają nam, że to wszystko nam dają.
– Ta pomoc na początku konfliktu zbrojnego była naprawdę przeogromna – wspomina Ewa Piwko-Witkowska. – Była naprawdę zadziwiająca: jako Polacy stanęliśmy na wysokości zadania. Wiem, że kiedy teraz prosimy o więcej, niektórzy mogą powiedzieć, że są inni potrzebujący. Rozumiem, ale ja zawsze powtarzam jedno zdanie, jeżeli ktoś ma jakiekolwiek wątpliwości: ” Czy my chcielibyśmy być na ich miejscu?”
W tej chwili w magazynie brakuje artykułów dla dzieci, w tym odzieży i obuwia, artykułów spożywczych i higienicznych. Szczegóły pomocy mozna znaleźć na Facebookowym profilu Punkt Zbiórki Darów dla Uchodźców „Sokolnia”.
AP / opr. PrzeG
Fot. AP/ nadesłane