Obserwując rynek pojazdów elektrycznych, nie sposób nie zauważyć, że tempo wzrostu sprzedaży samochodów zasilanych wyłącznie prądem, określanych mianem BEV, znacznie ostatnio przyspieszyło. Podaż nie nadąża za popytem, ale tak jest z nielicznymi wyjątkami w całej branży.
Producenci wstrzymują lub ograniczają zapisy na ten rok, w obawie, że nie wywiążą się z zamówień z braku podzespołów czy surowców do produkcji. A już tym bardziej w przypadku aut elektrycznych części elementów nie da się zastąpić zamiennikami.
– Tymczasem głównym elementem, czyli baterią, interesują się też osoby, którym nie jest potrzebny do szczęścia cały samochód – zauważa Jacek Bieniaszkiewicz.
JB
Fot. pixabay.com