Praktycznie nie ma już zagrożenia rosyjską operacją desantu morskiego w pobliżu Odessy, ponieważ przeciwnik nie dysponuje wystarczającą liczbą okrętów; przeprowadzenie desantu z powietrza byłoby szaleństwem – ocenił ukraiński pułkownik Serhij Hrabski w rozmowie z portalem RBK-Ukraina.
„Lądowanie z powietrza jest obarczone ogromnym ryzykiem. Wróg nie posiada aż tylu samolotów – mogą przerzucić w rejon operacji dwie-trzy maszyny, czyli nie więcej, niż batalion wojska. (…) Nasze stingery i inne rodzaje uzbrojenia nie pozwolą przetrwać żadnemu samolotowi, który znajdzie się w obszarze działań. Przeciwnik doskonale zdaje sobie z tego sprawę” – podkreślił Hrabski.
Według pułkownika siły desantu mogą walczyć w okrążeniu przez 72 godziny, natomiast potem niezbędne jest wsparcie ze strony wojsk lądowych. „O ryzyku przeprowadzenia operacji desantowej, morskiej lub powietrznej, można zatem mówić tylko wówczas, gdyby Rosjanom udało się zdobyć Mikołajów, a następnie zbliżyć się w kierunku Odessy” – zaznaczył rozmówca RBK-Ukraina.
Hrabski uczestniczył m.in. w misji OBWE w Kosowie, a także misji szkoleniowej Sojuszu Północnoatlantyckiego w Iraku. W 2010 roku wojskowy został nagrodzony Medalem NATO za Chwalebną Służbę.
RL/ PAP/ opr. DySzcz
Na zdj. zniszczenia w Odessie, po rosyjskim ostrzale rakietowym. Fot. PAP/Alena Solomonova