Trzy rzeźby gotyckie, jedna ludowa i jeden unikatowy krzyż przejdą w tym roku renowację. Muzealia z kolekcji Muzeum Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego trafiły do konserwacji.
O szczegółach mówi dyrektor muzeum KUL dr Krzysztof Przylicki. – Dwie Madonny z dzieciątkami są charakterystyczne dla sztuki gotyckiej. Takie Madonny są dosyć powszechne w starych kościołach czy później już w muzeach. One datowane są na początek XVI wieku. Te rzeźby pochodzą akurat z warsztatów nierozpoznanych. Ciekawym obiektem jest też średniowieczna Matka Boża Bolesna. To bardzo mocno zniszczony obiekt, przede wszystkim przez drewnojady. Jest klasyczna, prawdopodobnie kiedyś stanowiła część większej grupy figuralnej, tzw. belki tęczowej.
– Te rzeźby znalazły się na KUL-u jakby z dwóch źródeł – opowiada Anna Szlązak-Nowak, kustosz Muzeum KUL. – W 1956 roku chciano reaktywować kolekcję KUL-u, bo niestety cała ta kolekcja, która była zebrana przed wojną, została rozproszona. Ówczesny rektor wystosował prośbę do wszystkich kurii biskupich, żeby przekazały swoje zbiory, dzieła sakralne dla celów dydaktycznych na KUL. Odpowiedziała wtedy tylko kuria wrocławska, stąd mamy na KUL-u bardzo bogaty zbiór rzeźby śląskiej.
– Ciekawym obiektem jest też druga Matka Boża Bolesna. Ta, która pochodzi z prowincjonalnego, ludowego warsztatu. Mało o niej wiemy. Obiekty z zakresu sztuki ludowej na ogół są trudne w datowaniu. Ostatni obiekt to krucyfiks z Ziemi Świętej. To jest bardzo wyjątkowy obiekt. Takich obiektów w Polsce zachowanych jest bardzo niewiele. Takie krucyfiksy przywożono jako luksusowe pamiątki z Ziemi Świętej. Tam wytwarzali je franciszkanie – w Jerozolimie i w Betlejem. W całej Europie w najważniejszych kolekcjach muzealnych można spotkać tego typu obiekty – zaznacza dr Krzysztof Przylicki.
CZYTAJ: Wiekowe, drewniane i zdobione. Rzeźby z Muzeum KUL przejdą renowację
– W XVIII wieku warsztaty franciszkańskie wytwarzały takie luksusowe pamiątki. To są też dzieła wysokiej klasy. Ten krzyż jest drewniany i ma zdobienia z masy perłowej, z kości słoniowej. Jest unikatem, więc wymaga renowacji. Ten krzyż i jeszcze taka Madonna o ludowej proweniencji z XVIII wieku – one pochodzą z innego źródła, też z 1956 roku. Zostały przekazane z Centralnej Składnicy Muzealnej w Kozłówce – informuje Anna Szlązak-Nowak.
– Istotne jest rozpoznanie przy tych zachowanych fragmentach, jak pierwotnie wyglądał cały obiekt – zaznacza konserwator dzieł sztuki, Grzegorz Gołubiak. – Tak, jak tu widać, wiele warstw wykończeniowych nie zachowało się. Widzimy przede wszystkim drewno, ale też fragmenty warstw farby, troszeczkę złoceń w zagłębieniach. Trzeba rozpoznać, bo być może są to jeszcze wtórne warstwy, a pełne rozpoznanie polegałoby na tym, żeby dotrzeć do informacji, jak te rzeźby wyglądały pierwotnie.
– Obcowanie z dziełami sztuki, ale też poznawanie tajników konserwacji, jest interesujące i my z własnego doświadczenia wiemy, że wiele osób bardzo to interesuje. Od wielu lat staramy się konsekwentnie realizować kolejne konserwacje. Jesteśmy świadkami naprawdę doniosłych wydarzeń w naszym muzeum. Te konserwacje postępują gwałtownie i wszystko idzie w dobrym kierunku – mówi dr Krzysztof Przylicki.
– Zmianie uległa funkcja tych rzeźb. Pierwotnie były obiektami, które pozostawały w kulcie. Miały odpowiednią oprawę estetyczną, warstwy malarskie, złocenia, były zapewne w pewnym oddaleniu od odbiorcy. Teraz są w połowie destruktami – brakuje rąk, kończyn, pewnych elementów rzeźbiarskich, ale przede wszystkim wykończenia estetycznego, czyli warstw malarskich, złoceń. Odsłania nam się poprzez to wnętrze tej materii zabytkowej, ponieważ widzimy to, co jest pod spodem, co generalnie nie było widoczne dla pierwotnych odbiorców. Czasami dzięki temu można dostrzec proces tworzenia rzeźby. Można dostrzec pociągnięcia dłutem, wyżłobienia, które pozostawił artysta. Czasem można dostrzec jakiś włos z pędzla, który wystaje spod warstwy malarskiej. Są to takie przemiany, które nastąpiły w czasie życia tych obiektów, które są radykalne i nieodwracalne, ale dzięki temu też buduje się nowa poetyka – zauważa Grzegorz Gołubiak.
Po konserwacji rzeźby wrócą do Muzeum KUL. Będą prezentowane w grudniu tego roku.
InYa / opr. WM
Fot. Muzeum KUL FB