Wyniki badań próbek wody z rzek Krzny i Piszczanki w okolicach Międzyrzeca Podlaskiego potwierdziły, że do rzek przedostały się zanieczyszczenia. Ponad tydzień temu wędkarze alarmowali służby o dziesiątkach śniętych ryb w rzece Krznie. Do skażenia wody doszło prawdopodobnie na terenie województwa mazowieckiego.
– Pobraliśmy kilka próbek wody z rzek Krzny i Piszczanki w okolicach Międzyrzeca Podlaskiego. Wyniki badań potwierdziły nasze przypuszczenia – mówi kierownik bialskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Lublinie, Teresa Demidowicz. – Zanieczyszczenia dopłynęły z rzeki Piszczanki. Wpłynęły na pogorszenie jakości wody w rzece Krznie. Nasze działania nie wykazały źródła pochodzenia, które byłoby na terenie naszego działania. Bardzo prawdopodobne, że te zanieczyszczenia dopłynęły z województwa mazowieckiego.
– Dostaliśmy telefon, że na rzece Krznie w okolicach Puchacz płynie śnięta ryba – opowiada Tadeusz Kłusek, wiceprezes ds. sportu PZW Okręg Biała Podlaska oraz wędkarz. – Zobaczyliśmy, że w Wysokiem jest mniej więcej czysto, tylko woda wyglądała jak kawa z mlekiem. Stamtąd pojechaliśmy do Puchacz. Zobaczyliśmy, że pływa tam śnięta ryba i jeszcze „dzióbkuje”. Ryba wchodziła do rowów. Podeszliśmy dalej zobaczyć, co dzieje się w tych rowach. Były pełne ryb. Na drugi dzień pojechaliśmy zobaczyć, jak wygląda sytuacja nad rzeką Piszczanką. Dwa lata temu tu też tak było, normalnie płynęło białe mleko. Teraz był fetor. Wydajemy ponad 200 tysięcy rocznie na zarybianie. To idzie do Krzny. Nasi wędkarze mają pretensje, że tego nie dopilnowujemy, ale to nie nasza wina.
– W próbkach stwierdzono niską zawartość tlenu w rzece Piszczance oraz znacznie obniżoną zawartość tlenu w rzece Krznie. Ponadto wyniki badań wskazują, że w rzeka Piszczanka prawdopodobnie jest zanieczyszczona zanieczyszczeniami pochodzącymi ze ścieków – informuje Teresa Demidowicz.
– Tam, gdzie są trzciny, gdzie w Krznie rośnie zieleń, tam leżą śnięte ryby – dodaje Tadeusz Kłusek.
Sprawa skażenia wody została przekazana do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Mińsku Mazowieckim, bo najprawdopodobniej źródło skażenia znajduje się na terenie województwa mazowieckiego.
– Po uzyskaniu informacji z WIOŚ Biała Podlaska podjęliśmy czynności – mówi kierownik WIOŚ w Mińsku Mazowieckim, Małgorzata First. – Zostali zadysponowani inspektorzy, którzy wykonali oględziny. Pobrane zostały próby na obszarze rzeki Piszczanka. Rozpoczęto też kontrolę bezpośrednio w zakładzie produkcyjnym Krynica Vitamin. W trakcie kontroli pobrano do analizy fizykochemicznej jedną uśrednioną próbę z wylotu zakładu oczyszczalni ścieków oraz 6 prób z wody z rzeki Piszczanki.
Wyniki badań próbek wody będą znane w czwartek (26.05). Skażenie rzeki Krzny zanieczyszczeniami pochodzącymi prawdopodobnie ze ścieków to nie jedyny problem, z jakim mierzą się służby. Na rzece w miejscowości Sławacinek stwierdzono zator, gdzie kumulują się odpady. – Powstał on ze spływających gałęzi, desek, które znalazły się w wodzie – informuje rzecznik Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Lublinie, Jarosław Kowalczyk. – Przytamowały rzekę na powierzchni. Na tym zatorze zaczęły gromadzić się zanieczyszczenia w postaci śmieci – butelek, puszek – i śniętych ryb.
Jak zapewniają Wody Polskie, jutro (24.05) zator na rzece Krznie w Sławacinku zostanie usunięty.
– Stan czystości wody w rzece wpływa na stan przyrody, wszystkie organizmy wzdłuż tej rzeki i w kolejnych rzekach, w których one pływają – podkreśla Krzysztof Gorczyca z Towarzystwa dla Natury i Człowieka. – Dbałość o to, aby wody w rzekach były odpowiedniej jakości, powinna być priorytetem dla wszystkich instytucji oraz przedsiębiorstw, które mają na to wpływ.
Sprawą skarżenia rzek Krzny i Piszczanki zajęła się bialska policja. Do zanieczyszczenia tych rzek dochodziło już wcześniej, ostatnio w maju 2020 roku.
Jak ustaliły służby, powodem skażenia rzeki Piszczanki – dopływu Krzny – były niedostatecznie oczyszczone ścieki odprowadzane z jednego z zakładów na terenie województwa mazowieckiego. Na zakład ten nałożono mandat karny, a sprawą zajęła się prokuratura.
MaT / opr. WM
Fot. archiwum