1 milion 200 tysięcy uchodźców z Ukrainy przejechało przez Lublin od początku rosyjskiej inwazji. Ratusz podsumował 90 dni dotychczasowego wsparcia dla Ukraińców. W tym czasie z Lublina wyjechały setki TIR-ów z pomocą, a każdego dnia mieszkańcy miasta pomagają uchodźcom w codziennym życiu. – Jestem dumny z Lublina, jestem dumny z jego mieszkańców – mówi prezydent Krzysztof Żuk.
Urzędnicy w nocy stawali się wolontariuszami, a nauczyciele po godzinach pomagali ukraińskim uczniom. A to tylko niektóre przykłady wspólnego zaangażowania w opiekę nad uchodźcami. Zaangażowania organizacji pozarządowych, urzędników, wolontariuszy i przede wszystkim mieszkańców Lublina.
Prezydent Krzysztof Żuk przyznaje, że Lublin jest tym miastem, które napływ uchodźców ze wschodu odczuło jak żadne inne. Tędy przebiega jeden z kluczowych korytarzy humanitarnych i logistycznych: – Ilu obecnie uchodźców jest w Lublinie, nie wiemy. Ale z całą pewnością przez miasto przewinęło się blisko 140 tysięcy, którzy odbyli tutaj przynajmniej jeden nocleg i bądź dalej pojechali, bądź wrócili do siebie. Szacujemy, że obecnie mamy od 30 tys. do 70 tys. uchodźców – mówił Żuk.
Miejskie Biuro Rozwoju Turystyki i Lokalna Organizacja Turystyczna Metropolia Lublin wspólnie prowadzą badania ruchu turystycznego oparte na technologii geolokalizacji użytkowników urządzeń mobilnych. W ten sposób badano również liczbę mieszkańców Ukrainy, którzy zatrzymali się w Lublinie przejazdem lub z noclegiem. Według badań, w okresie luty – kwiecień ponad 1,2 mln obywateli Ukrainy zatrzymało się w Lublinie przejazdem, a około 138 tysięcy spędziło w Lublinie przynajmniej jedną noc.
Największe liczby odnotowano w marcu, kiedy przynajmniej z jednego noclegu w Lublinie skorzystało ponad 100 tys. osób, zaś odwiedzających Lublin bez noclegu było blisko 994 tysiące.
Z danych Unii Metropolii Polskich wynika, że obecnie w Lublinie może przebywać ponad 68 tys. uchodźców. 17% mieszkańców miasta stanowią teraz Ukrainki i Ukraińcy. Szacuje się, że przed wojną mieszkało tu około 20 tys. Ukraińców, w tym: studenci, doktoranci, stypendyści, uczniowie oraz migranci zarobkowi.
CZYTAJ: Premier: Polska nie traci w związku z przyjęciem uchodźców z Ukrainy. Ukraińcy pracują dla Polski
Jak dodał Krzysztof Żuk, to tylko liczby, które nie oddają tego, jak pomoc wyglądała w praktyce. – Mogę podać przykład wolontariusza, młodego chłopaka, który spotkał mnie na ulicy i powiedział, że będzie jechał na granicę. Spytał mnie, czy jak będzie miał jakiś trudny przypadek, wymagający natychmiastowego działania, będzie mógł do mnie zadzwonić. Dostał mój numer telefonu i pojechał. Z granicy dostaliśmy od niego informację o pani, która jest w 9 miesiącu ciąży. Po 3 dniach pobytu po tamtej stronie granicy znalazła się u nas, w szkole na Wrotkowie. Był kolejny komunikat, że źle się poczuła. Musiała natychmiast rodzić. Zawieziono ją natychmiast do lekarza, cesarskie cięcie i dzięki temu jej malutka córeczka żyje. A nie wytrzymałaby następnej doby. Łańcuch ludzi dobrej woli pomógł uratować życie tej dziewczynki – opowiada Krzysztof Żuk.
Uchodźcy w Lublinie mogli i nadal mogą liczyć na nocleg w 14 tzw. interwencyjnych punktach noclegowych. Są one zarządzane przez Urząd Miasta. Regularnie nocuje w nich około tysiąca osób. Głodnym i zmęczonym są wydawane darmowe paczki żywnościowe w dwóch lokalizacjach.
Według danych lubelskiego ratusza, w ciągu ostatnich 90 dni w 14 interwencyjnych punktach noclegowych w mieście udzielono uchodźcom ponad 102,5 tys. noclegów, wydano blisko 150 tys. posiłków, ponad 39,5 tys. paczek z trwałą żywnością. W miejscach noclegowych działają zespoły pierwszego kontaktu świadczące pomoc psychologiczną i językową. W szczytowym momencie było 16 interwencyjnych punktów, które dysponowały ponad 2 tys. miejsc noclegowych.
To, że Lublin jest traktowany przez wielu Ukraińców jako brama do wolnego świata, widać po liczbie wydawanych numerów PESEL. W samym Lublinie nadano ich niemal 8,5 tysiąca.
– Pierwotnie wydawaliśmy PESEL-e w dwóch zorganizowanych Centrach Obsługi Obywateli Ukrainy, przy ul. Lwowskiej i Zemborzyckiej, gdzie początkowo kłębiły się tłumy. Dodatkowo Ukraińcy mogli uzyskać PESEL w 4 Biurach Obsługi Mieszkańców. Pierwotnie wydaliśmy nawet 500-600 PESEL-i dziennie, ale liczba chętnych systematycznie spada. W tej chwili jest to 50-100 – mówi sekretarz Lublina, Andrzej Wojewódzki.
CZYTAJ: Międzypokoleniowy Lublin solidarny z Ukrainą. W mieście powstanie kolorowy Most Pokoleń
Mniejsza liczba wydawanych PESEL-i to wynik systematycznego powrotu Ukraińców do swoich domów. Nie oznacza to jednak, że organizacje pozarządowe zaprzestały zbiórek i wysyłek pomocy humanitarnej. Lubelski Społeczny Komitet Pomocy Ukrainie, czyli inicjatywa lubelskich organizacji pozarządowych, pierwszą ciężarówkę z pomocą humanitarną wysłał do Ukrainy 4 dnia po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji.
Pomagają też inne organizacje, takie jak Caritas Archidiecezji Lubelskiej. – TIR-y z Lublina wyjeżdżają nadal – mówi Joanna Bańczerowska, rzecznik prasowy Caritas Archidiecezji Lubelskiej. – Do tej pory na teren Ukrainy wysłaliśmy 157 ciężarówek. Każda z nich wypełniona była około 20 tonami darów rzeczowych. Są to rzeczy najpotrzebniejsze. Staramy się, aby ta pomoc była celowa. Nie wysyłamy po to, żeby wysłać, ale aby realnie zmienić sytuację mieszkańców Ukrainy. Docieramy zarówno do Charkowa, jak i do Łucka.
Ukraińcy nadal przede wszystkim potrzebują żywności z długim terminem ważności. Na wagę złota są też lekarstwa i środki opatrunkowe.
Straż Graniczna od kilkunastu dni informuje, że więcej Ukraińców z Polski wyjeżdża, niż przyjeżdża do naszego kraju. Na przejściach – szczególnie w Hrebennem i Dorohusku – widoczna jest fala powrotów, ale coraz większy jest też przygraniczny ruch handlowy.
FiKar / TSpi / opr. ToMa
Fot. FiKar