W Lublinie powstaje pierwszy w Polsce Dom dla Dzieci z Pieczy Zastępczej z Ukrainy. – Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce zaopiekowało się już dziećmi z siostrzanych placówek na Ukrainie. Teraz pomocą trzeba objąć tych, którzy są rozproszeni po całym kraju i mieszkają na przykład w hotelach – mówi Anna Choszcz-Sendrowska ze Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce.
ZOBACZ ZDJĘCIA: 30-lecie Domu Młodzieży SOS w Lublinie
– Otwieramy już niedługo pierwszy dom dla dzieci z pieczy zastępczej z Ukrainy. To będzie dom, gdzie trafią dzieci, które uciekły do Polski przed wojną. Dom mieści się w samym centrum Lublina, przy placu Litewskim. W tej chwili trwa remont, robimy adaptację budynku, który dostaliśmy od darczyńcy. Wcześniej był tam bank. Bardzo dużo dzieci z Pieczy Zastępczej z Ukrainy przyjechało do Polski. Nie wiemy ile. W tej chwili w SOS Wioskach Dziecięcych mamy kolejne 2 wioski dzieci ukraińskich. To są rodziny zastępcze, które były pod opieką SOS-u ukraińskiego, naszej siostrzanej organizacji. Są tutaj w Polsce, mieszkają w naszych lokalizacjach – informuje Anna Choszcz-Sendrowska.
CZYTAJ: Ukraińska cerkiew prawosławna wezwała do zdetronizowania moskiewskiego patriarchy Cyryla
– Prowadzimy remont lokalu przy ulicy 3 maja. Jest on już dosyć zaawansowany. Planujemy przyjąć 41 osób: dzieci z opiekunami z Pieczy Zastępczej z Ukrainy. Dzieci z wiosek dziecięcych z Ukrainy zostały zaopiekowane. Już w tym momencie mamy tutaj u nas SOS Ukraina. Mamy pod opieką 170 osób – informuje Adam Jaszczuk, dyrektor programu SOS Wioski Dziecięce Lublin.
– To miejsce, które otworzymy tu dla dzieci, jest dla tych z nich, które już są w Polsce, ale mieszkają w ośrodkach wypoczynkowych, czy szkoleniowych. Jeszcze nie wiemy, skąd ta grupa do nas przyjedzie dokładnie. Pewnie z takich miejsc, którymi zarządzają osoby z takich branż, jak hotele czy ośrodki wypoczynkowe, które „dostały w kość” przy pandemii. Pewnie zależy im na tym, żeby zwolnić te miejsca – dodaje Anna Choszcz-Sendrowska.
– Dzieci zanim trafiły do opieki zastępczej, już przeżyły bardzo wiele – tłumaczy Anna Bielecka ze Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce w Polsce. – Uciekały przed działaniami wojennymi, teraz mieszkają w innych miejscach, nie mają swojego pokoju. Na pewno potrzebują relacji, tych dorosłych, których znają. To bardzo ważne, że część opiekunów też przyjechała z dziećmi i z nimi nadal jest. Ci opiekunowie na pewno potrzebują wsparcia też kolejnych osób, specjalistów; dostępu do pomocy tak, żeby skutecznie pomagać dzieciom i się nimi opiekować. Ci dorośli, którzy są z dziećmi, także potrzebują wielkiego wsparcia. W Ukrainie przed wojną było 64 tys. dzieci w pieczy rodzinnej i 98 tys. dzieci w pieczy instytucjonalnej. To są naprawdę ogromne liczby.
– W tej chwili nie wiemy, ile dzieci z pieczy instytucjonalnej czy rodzinnej trafiło do Polski. Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej opracowuje te dane, ale na pewno jest to kilka tysięcy, jeśli chodzi o dzieci z pieczy instytucjonalnej. Jeśli chodzi o pieczę rodzinną trudno powiedzieć, bo były to rodziny, które po prostu ewakuowały się osobno. To też było ogromnym wyzwaniem, ponieważ są to bardzo duże rodziny. Z naszego doświadczenia wiemy, że rodziny, które trafiły do naszych SOS Wiosek Dziecięcych to na przykład 1-2 rodziców i 10 czy nawet 15 dzieci. Ta skala jest więc na pewno bardzo duża – dodaje Anna Bielecka.
CZYTAJ: Prezydent Zełenski: Rosja nie chce prowadzić prawdziwych rozmów pokojowych
Stowarzyszenie współpracuje z władzami województwa, które wskażą dzieci i opiekunów, którzy trafią do tworzonego w Lublinie ośrodka.
TSpi / opr. LysA
Fot. media.wioskisos.org