Nie ma zagrożenia epidemicznego w związku z ospą małpią – uspokajają specjaliści. WHO zarejestrowała jak dotąd ponad 250 potwierdzonych i prawdopodobnych zakażeń na świecie, do których doszło w ostatnich tygodniach.
Ospa małpia występuje na terenach środkowej, centralnej i zachodniej Afryki.
– Czynnikiem, który wpłynął na liczbę zakażonych osób w Europie czy w Stanach Zjednoczonych było otwarcie granic i zniesienie covidowych obostrzeń – mówi prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS. – Ludzie chcący już podróżować, podróżowali do tych egzotycznych rejonów. Zresztą potwierdzają to dane epidemiologiczne w Słowenii czy Czechach. Te pierwsze osoby, które przywlekły ospę do swoich krajów, przyjechały właśnie z tych rejonów endemicznych.
– Wirus ospy małpiej i ospy prawdziwej są bardzo blisko ze sobą spokrewnione, ale ze strony ospy małpiej nie ma specjalnego zagrożenia – dodaje Szuster-Ciesielska. – Nie grozi nam ani pandemia, ani epidemia tego wirusa, dlatego że on się nie tak łatwo roznosi między ludźmi, a poza tym osoba jest zakaźna wtedy, kiedy ma objawy, a te objawy są charakterystyczne i widoczne.
Ospa małpia rozprzestrzenia się drogą kropelkową przy bliskiej odległości, poprzez kontakty płciowe lub korzystanie z tych samych przedmiotów. Sama choroba ma łagodny przebieg w przypadku osób dorosłych, wymaga jednak trzech tygodni izolacji.
Szczepionka przeciwko ospie prawdziwej jest w 85% skuteczna przeciwko ospie małpiej. Ci, którzy zostali nią zaszczepieni zyskują odporność nawet na 75 lat.
EwKa/ opr. DySzcz
Fot. pixabay.com