Bilety komunikacji miejskiej w Lublinie od 1 lipca tego roku będą droższe. Decyzję podjęli radni podczas dzisiejszej (26.05) sesji.
Nie było żadnej debaty. Radni bez słowa przystąpili do głosowania. Za podwyżką zagłosowało 19 radnych z Klubu Prezydenta Krzysztofa Żuka, przeciw było 10 z Prawa i Sprawiedliwości, przy 1 głosie wstrzymującym.
CZYTAJ: Lublin: kłopoty z budżetem obywatelskim. Budowa bieżni lekkoatletycznej zawieszona
Podwyżka obejmie wszystkie rodzaje biletów. Bilet 15-minutowy podrożeje z 2,80 do 3 złotych. Za bilet 40-minutowy zapłacimy 4 złote – czyli o 40 groszy więcej. Za bilet 90-minutowy pasażer zapłaci także 40 groszy więcej – nowa cena to 4 złote i 80 groszy. Wzrosną także ceny biletów okresowych. Bilet 30-dniowy imienny na dwie strefy kosztować ma 188 zł, a dla posiadacza Lubelskiej Karty Miejskiej – 96 zł.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Sesja Rady Miasta Lublin
– Nie było wyjścia, bowiem od lipca ceny energii elektrycznej dla miasta – w tym również dla MPK – wzrastają o 247% – mówił Dariusz Sadowski, przewodniczący Klubu Radnych Prezydenta Krzysztofa Żuka. – Lublin ma chyba jeden z najbardziej ekologicznych systemów transportu miejskiego. Mamy trolejbusy i autobusy elektryczne. Ale z tego powodu koszty wzrosną. Kolejnym czynnikiem są wyższe ceny paliwa, bo mamy jeszcze autobusy napędzane tradycyjnymi paliwami. Kolejnym czynnikiem jest inflacja.
CZYTAJ: Lublin nie będzie organizować festynów na Górkach Czechowskich
Przeciw podwyżkom byli radni PiS. – Ceny biletów dochodzą już do takich rozmiarów, że za chwilę mieszkańcy nie będą jeździć komunikacją miejską. A przecież nam zależy na tym, żeby jak najwięcej osób z niej korzystało. Trzeba zachęcać ludzi do tego tanimi biletami, a nie iść w drugą stronę – argumentował Piotr Breś z Klubu Radnych Prawa i Sprawiedliwości.
– Miało być tak, że mieszkańcy sąsiednich miejscowości dojeżdżają do Lublina samochodem, zostawiają samochód na parkingu przed miastem, a dalej jadą komunikacja miejską. Stąd też te podwyżki są niezrozumiałe. Dlatego klub PiS zagłosował przeciw – dodał Piotr Breś.
– Sytuację pogorszyła pandemia – wyjaśniał Dariusz Sadowski. – Zawsze będziemy dokładać do komunikacji miejskiej. Ale zrównoważonym systemem jest taki, w którym dokłada się 50%. W przedpandemicznym roku 2019 przychód z biletów wyniósł 75 mln zł. Do tego dochodziły różne umowy. Dawało to w sumie 100 mln zł przychodu do systemu komunikacji miejskiej, który w sumie kosztował 200 mln. Był więc utrzymany balans: 50% przychodów, 50% dotacji. W czasie pandemii jednak spadek przychodów wyniósł ponad 20 mln zł, więc stosunek 50-50% zmienił się w 70% do 30%. Pojawiła się więc większa skala dopłaty z budżetu. A jeżeli tak jest, to wszyscy podatnicy w Lublinie dopłacają więcej, czy korzystają z komunikacji miejskiej, czy nie.
CZYTAJ: Mieszkańcy Lublina zapłacą więcej za bilety komunikacji miejskiej
– Mieszkańcy i tak mocno odczuwają skutki pandemii – mówił radny Prawa i Sprawiedliwości, Piotr Popiel. – Ta podwyżka po raz kolejny wydrenuje kieszenie i portfele mieszkańców. Podwyżki w takich momentach powinny być bardzo ostrożne i wyważone. Chcę przypomnieć, że Rada Miasta Lublin przychyliła się do wniosku prezydenta o zwolnienie z opłat za przewóz osób z Ukrainy. Widzimy tego zasadność, czemu daliśmy wyraz przez trzy kolejne miesiące. Z drugiej strony mamy tu „dziurę”, którą trzeba zasypać. I zasypujemy ją środkami z kieszeni naszych mieszkańców.
CZYTAJ: Lublin podniesie ceny biletów komunikacji miejskiej? Jest propozycja
Odczucia jeżdżących lubelską komunikacją miejską w sprawie podwyżki są dość mieszane: – Trudno, wszystko drożeje. Jest średnio, zwłaszcza jak się dojeżdża spoza Lublina – jeżdżę w dwóch strefach. Będzie drogo, wszystko idzie w górę, to i bilety też.
Przy okazji wzrostu cen biletów, podniesiono też opłaty dla „gapowiczów”. Za jazdę bez ważnego biletu zapłacimy aż 161 zł. Chyba że opłatę uiścimy od razu u kontrolera, wtedy będzie to 138 złotych. Jeśli będziemy zwlekać z opłatą kary, ta wzrośnie do 230 złotych.
TSpi / opr. ToMa
Fot. Iwona Burdzanowska