„Ruch już przygasa”. Spada liczba uchodźców przekraczających granice w Hrebennem

280138958 1057198541534889 2295340023775563836 n 2022 05 11 173243

Coraz mniej uchodźców z Ukrainy przekracza przejście graniczne Rawa Ruska – Hrebenne. Mniejsze jest także zainteresowanie pomocą w punkcie odpoczynku w Hrebennem i w punktach recepcyjnych w Lubyczy Królewskiej i Tomaszowie Lubelskim.

– Był taki czas, że w domu zabrakło szklanek, tyle było ludzi na moim podwórku – mówi mieszkaniec Hrebennego, Krzysztof Ulanowski. – Ruch jest troszeczkę mniejszy, ale ludzie jeszcze przechodzą granicę. Nie ma takich tłumów. Ostatnio widziałem, że zostały przeprowadzone dwie osoby na wózku. Również matki z dziećmi nieraz idą. Ale to nie jest to, jak na samym początku wojny.

CZYTAJ: Dorohusk: w punkcie recepcyjnym spokojnie, na granicy długa kolejka osobówek

– To nie jest do opisania ile osób przekraczało granicę na piechotę, samochodami, autokarami – mówi Ewa Własinowicz, radna Rady Miasta Lubycza Królewska i prezes Stowarzyszenia Aktywnie na Roztoczu. – Straż pożarna, różni przewoźnicy przewozili tutaj ludzi. Było bardzo dużo osób do pomocy. Dzisiaj to po prostu już przygasa. Jest bardzo mało ludzi przekraczających granicę. Jadą autokarami, ale u nas na punkcie w Hrebennem nie ma tego, co przedtem było.

CZYTAJ: Ukraińscy uchodźcy chętnie uczą się polskiego

– Tutaj ta pomoc już praktycznie się skończyła. U mnie na podwórku był „magazyn ludzi”, którzy w pierwszych dniach nie wiedzieli, co ze sobą robić. Była tu masa ludzi, przewinęło się tysiące osób. A teraz życie wraca do normy – dodaje Krzysztof Ulanowski.

– Wschód Ukrainy jest ogarnięty wojną. Ja pracowałam i pracuje w Warszawie – mówi Oksana z Iwano-Frankiwska. – Ale muszę zabrać dzieci, bo ich nie można zostawić w Ukrainie podczas wojny.

W połowie marca na parkingu przy przejściu granicznym w Hrebennem stanął „Namiot miłosierdzia”, w którym uchodźcy zaraz po przekroczeniu granicy mogli doświadczyć prywatności. Była to wspólna inicjatywa Rycerzy Kolumba i Caritas.

– Będziemy do końca maja, taki mamy plan – mówi Henryk Kozdra, rycerz z Tomaszowa Lubelskiego. – Jak się sytuacja na wojnie zmieni, to pewnie i tutaj. Ale na razie mamy takie założenie, że do końca maja. W zasadzie został tylko nasz namiot. Oferujemy coś gorącego, kanapki, zupy, przywozimy obiad z baru z Tomaszowa. Jedzie bardzo dużo kierowców i to przeważnie oni przychodzą coś zjeść.

– Tam jest strasznie, przyjechaliśmy do Tomaszowa – mówi jedna z Ukrainek. – Jak będzie bezpiecznie, to wrócimy.

– Ten ruch dalej jest – mówi Marek Łuszczyński, burmistrz Lubyczy Królewskiej. – Może w mniejszym stopniu, ale te osoby, które przyjeżdżają, są najczęściej z terenów objętych wojną. One potrzebują stale pomocy. Czasami to są ludzie, którzy przyjeżdżają z jedną reklamówką. Dzięki temu, że ten punkt tutaj istnieje, jesteśmy w stanie zapewnić im pomoc w pierwszych godzinach po przekroczeniu granicy. Oczywiście szukamy dla nich miejsca do zakwaterowania.

– Ostatnio obserwujemy więcej samochodów, które jadą na Ukrainę. Prawdopodobnie Ukraińcy wracają do swojego kraju – dodaje Henryk Kozdra.

– Zgodnie z decyzją wojewody punkt recepcyjny w Tomaszowie Lubelskim funkcjonuje do 24 maja – mówi Wojciech Żukowski, burmistrz Tomaszowa Lubelskiego. – Taka jest aktualna decyzja. W tej chwili mamy bardzo niesystematyczną sytuację z napływem uchodźców. Ostatniej doby było 8 osób. Ale z kolei dobę wcześniej było ich 175. A wcześniej nie mieliśmy uchodźców. Tego nie da się przewidzieć. Wojna na Ukrainie nadal trwa i potrzeba funkcjonowania punktów recepcyjnych nadal istnieje. My jesteśmy do dyspozycji.

Minionej doby (10.05) na przejściu granicznym w Hrebennem do Polski wjechało ponad 2 600 tysięcy osób, wyjechało ponad 3 100.

AP / opr. AKos

Fot. AP

Exit mobile version