Wołodymyr Zełenski zaprosił na Ukrainę prezydenta i kanclerza Niemiec

mid epa09928602 2022 05 05 214303

Prezydent Wołodymyr Zełenski zaprosił na Ukrainę prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera i kanclerza Olafa Scholza (na zdj.) – podaje w czwartek AFP, powołując się na źródła w kancelarii szefa niemieckiego państwa.

Agencja przypomina, że gdy Steinmeier wybierał się do Kijowa trzy tygodnie temu, władze Ukrainy wyraźnie poinformowały jego kancelarię, że na tym etapie nie są gotowe na spotkanie. Stało się przyczyną napięć w relacjach przywódców.

CZYTAJ: Kanclerz Scholz obiecał Ukrainie dalsze wsparcie finansowe i militarne

Steinmeier i Zełenski rozmawiali wcześniej w czwartek (05.05) telefonicznie i – według kancelarii niemieckiego prezydenta – „załagodzili wszelkie zadrażnienia” we wzajemnych stosunkach. Prezydent RFN wyraził w rozmowie z prezydentem Ukrainy poparcie i wielki szacunek Niemiec dla „odważnej walki narodu ukraińskiego”.

Dziennik „Bild” podał, powołując się na służby prasowe Zełenskiego, że „obie strony postanowiły zapomnieć o przeszłości i skoncentrować się na przyszłej współpracy”.

 

Kanclerz Scholz: minister spraw zagranicznych wkrótce pojedzie na Ukrainę

– Minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock wkrótce uda się do Kijowa – ogłosił kanclerz Olaf Scholz w czwartek wieczorem na wspólnej konferencji prasowej z premierem Czech Petrem Fialą w Berlinie.

12 kwietnia „Bild”, powołując się na informacje z ukraińskich kręgów rządowych, podał, że Zełenski nie chce się z spotkać z niemieckim prezydentem ze względu na jego bliskie stosunki z władzami Rosji w ostatnich latach. Steinmeier był również uważany za architekta przyjaznej Moskwie polityki Berlina.

Na początku kwietnia prezydent Niemiec przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że popełnił błędy w kontaktach z Rosją, niesłusznie popierał budowę gazociągu Nord Stream 2 i źle oceniał rosyjskiego przywódcę Władimira Putina. Podkreślił, że „tak długo, jak długo rządzić będzie Putin, nie będzie powrotu do status quo ante”. 

RL / PAP / opr. ToMa

Fot. PAP/EPA/FILIP SINGER

Exit mobile version