Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oskarżył w czwartek (26.05) wieczorem w nagraniu wideo Rosję o „ludobójstwo” w Donbasie i dążenie do przekształcenia tego rejonu w „bezludny obszar”. Zełenski ubolewał też nad podziałami w UE, które uniemożliwiają nałożenie dalszych sankcji na Rosję.
„Obecna ofensywa okupantów w Donbasie może przekształcić ten region w obszar bezludny” – powiedział Zełenski. Oskarżył wojska rosyjskie o dążenie do „obrócenia w popiół” miast w Donbasie. „Rosja dokonuje w Donbasie deportacji i zabójstw ludności cywilnej na masową skalę. Wszystko to świadczy o ewidentnej polityce ludobójstwa prowadzonej przez Rosję” – podkreślił ukraiński prezydent.
CZYTAJ TEŻ: Rosjanie atakują Siewierodonieck. Zacięte walki w Donbasie
Zełenski równocześnie wyraził ubolewanie, że podziały między państwami Unii Europejskiej uniemożliwiają uchwalenie dalszych sankcji na Rosję i zapytał dlaczego niektóre państwa członkowskie UE wciąż blokują te sankcje.
„Przez ile jeszcze tygodni Unia Europejska będzie próbować uzgodnić szósty pakiet sankcji? Oczywiście jestem wdzięczny tym przyjaciołom, którzy opowiadają się za nowymi sankcjami. Ale kto popiera ludzi, którzy blokują te sankcje? Dlaczego pozwala im się być tak wpływowymi?” – pytał Zełenski.
Dodał, że „nacisk na Rosję to po prostu kwestia ratowania istnień ludzkich. A każdy dzień słabości, różnych dyskusji, lub propozycji +uspokojenia+ agresora na koszt ofiar oznacza po prostu, że zostanie zabitych więcej Ukraińców”.
CZYTAJ TEŻ: Władze Ukrainy: sytuacja na froncie w Donbasie jest trudna
Reuter zauważa, że czwartek był kolejnym dniem coraz ostrzejszej krytyki Zełenskiego wobec sposobu reakcji świata na wojnę na Ukrainie. W środę, nie zostawił suchej nitki, na sugestii, aby Kijów poszedł na ustępstwa wobec Rosji aby zakończyć wojnę, oświadczając, że przypominają one próby ułagodzenia Niemiec hitlerowskich w 1938 r.
UE dyskutuje obecnie nad szóstym pakietem sankcji na Rosję obejmujących m. in. embargo na import rosyjskiej ropy. Takie posunięcie wymaga jednomyślności, jednak sprzeciwiają się jemu Węgry argumentując, że ich gospodarka mogłaby się załamać.
PAP / RL opr. KS
Fot. PAP/Vladyslav Karpovych