Mimo trudności gospodarczych i wysokich cen ropy naftowej, ludzie zajmujący się polityką zagraniczną w administracji Bidena nie mają zamiaru odpuszczać, jeśli chodzi o wsparcie dla Ukrainy – powiedział Daniel Fried, były ambasador USA w Polsce.
Wysoka inflacja, rekordowo wysokie ceny ropy naftowej i rosnące koszty pomocy Ukrainie w obliczu przedłużającej się wojny na Ukrainie sprawiły, że coraz częściej w amerykańskim dyskursie kwestionowana jest obecna polityka USA. Według NBC News, także w samej administracji niektórzy oficjele „po cichu dyskutują, czy prezydent Wołodymyr Zełenski nie powinien złagodzić swojego twardego publicznego stanowiska, że żadne terytorium nie zostanie darowane Rosji”.
Mimo tych głosów, zdaniem Daniela Frieda, wieloletniego amerykańskiego dyplomaty i byłego ambasadora USA w Warszawie, Biały Dom prawdopodobnie nie zejdzie z obecnej ścieżki.
„Kiedykolwiek rozmawiam z wysoko postawionymi ludźmi w tej administracji, którzy zajmują się polityką zagraniczną, nie słyszę nic innego, niż twarde zobowiązanie” – mówi Fried. Jednocześnie przyznaje, że sytuacja administracji jest trudna, a ludzie zajmujący się polityką wewnętrzną mogą mieć inne podejście.
CZYTAJ TEŻ: Szef MSZ Ukrainy: jeśli nie dostaniemy broni będziemy walczyć łopatami
Podkreśla jednak, że sam prezydent Biden praktycznie zawęził sobie pole manewru swoimi stanowczymi wypowiedziami, w tym tekstem opublikowanym na łamach „New York Timesa”, w którym wyłożył strategię i cele USA. W tym tekście jednoznacznie wykluczył też, że będzie wywierał presję na Kijów w sprawie ustępstw terytorialnych wobec Rosji.
„Pójście na przekór takim słowom wyrażonym w tekście jest politycznie bardzo trudne” – powiedział Fried. Dodał, że choć inflacja i wysokie ceny paliwa mocno ciążą na szansach wyborczych Demokratów w listopadowych wyborach, ciężko spodziewać się, że „poddanie się” ws. Ukrainy by w tym względzie pomogło.
Zdaniem Frieda, mimo że Ukraińcy dotychczas skutecznie przekonywali Zachód do pomocy, muszą obecnie wystrzegać się nadmiernego pesymizmu i wyolbrzymiania strat w opisywaniu obecnej trudnej sytuacji na froncie w Donbasie. Fried uważa przy tym, że Putin prawdopodobnie stara się obecnie zająć jak najwięcej terytorium, by przyłączyć je jako „Noworosję”.
„To sprawi, że na Zachodzie powstanie presja, by po prostu to zaakceptować” – mówi. Dodaje jednak, że dla Rosji taki stan rzeczy nie byłby końcowym celem i wyczerpaniem ambicji. „Musimy wszyscy przygotować się na długą wojnę i opierać się pokusom do przedwczesnych negocjacji” – uważa Fried.
PAP / RL opr. KS
Fot. pexels.com