Miasteczka kontenerowe w Ukrainie, budowane w ramach polskiego programu rządowego, docelowo dadzą tymczasowe schronienie 20 tysiącom osób z najbardziej zniszczonych ukraińskich regionów – powiedział ambasador RP w Kijowie Bartosz Cichocki.
Dyplomata podkreślił, że powstające polskie miasteczka kontenerowe są jedną z form wsparcia ludności Ukrainy, która straciła swoje domy na skutek wojny.
CZYTAJ: Premier Morawiecki w Borodziance: Jeśli Ukraina padnie, nic już nie będzie tak, jak było wcześniej
– Miasteczko kontenerowe w Borodziance to drugie miasteczko po Lwowie, które osobiście otworzył premier Mateusz Morawiecki. Dobiega końca budowa miasteczka w Buczy – powiedział ambasador. Dodał, że „strona ukraińska chciałaby też rozszerzenia tego programu na obwód czernihowski, gdzie ucierpiało bardzo dużo mieszkań komunalnych i wiele osób straciło dach nad głową”.
– Docelowo ten program ma dać tymczasowe schronienie 20 tysiącom osób z obwodów Ukrainy, nie tylko z obwodu kijowskiego – podkreślił.
Sytuację w Ukrainie ocenił jako „bardzo trudną”.
– Poza obwodem charkowskim, gdzie powiodła się kontrofensywa ukraińska, to linia frontu przesuwa się bardzo powoli w sposób taki trwały na niekorzyść Ukrainy. Ukraińskie jednostki są pod stałym ogniem artyleryjskim. Jeśli Ukraina nie otrzyma w najbliższym czasie odpowiedniego uzbrojenia, w szczególności artylerii o dalekim zasięgu, to nie będzie miała jak na ten postęp rosyjskiego walca odpowiedzieć – zaznaczył.
CZYTAJ Lwów: premier Mateusz Morawiecki otworzył miasteczko dla uchodźców [ZDJĘCIA]
Polski ambasador ocenił, że przegrana przez stronę ukraińską bitwa o Mariupol mogła potoczyć się inaczej, gdyby Ukraińcy mieli broń o dalekim zasięgu.
– Teraz chodzi o to, żeby takie tragedie, jakie wydarzyły się w Mariupolu, nie dotknęły kolejnych miast. Sytuacja na ten moment jest daleka od rozwiązania, to są jeszcze miesiące walk – podkreślił.
Jak zauważył Cichocki, przedstawiciele władz ukraińskich zwracają uwagę, „że im dłużej ta wojna będzie trwała, tym trudniej będzie osiągnąć dyplomatyczny kompromis i tym bardziej wzrasta ryzyko rozlania się tego konfliktu”.
– To nie jest tak, jak niektórzy twierdzą, że dostarczanie broni to jest podsycanie konfliktu. Jest zupełnie na odwrót. Ukraińcy przecież nie złożą broni, którą mają, natomiast będzie trudniej wypracować jakieś pokojowe rozwiązanie – podsumował.
PAP / RL / opr. AKos
Fot. PAP/Viacheslav Ratynskyi