W niewielu miastach w Polsce osoby niepełnosprawne w stopniu głębokim, które ukończyły 25 lat, mogą liczyć na takie bezpłatne wsparcie terapeutyczne i integrację w gronie rówieśników – w Chełmie tego trudnego zadania podjęło się Stowarzyszenie 25 + Nasza Przyszłość.
– Mamy pod opieką dorosłe osoby niepełnosprawne zarówno ruchowo, jak i intelektualnie, które po zakończeniu edukacji siedziały w domu, bo nie było dla nich innego rozwiązania – mówi prezes stowarzyszenia Agnieszka Filipczuk. – Zaczęliśmy zajmować się problemem osób po 25. roku życia z tego względu, że brak jest rozwiązań systemowych, które gwarantują po skończonym etapie edukacji ludziom dorosłym zajęcia czy terapeutyczne czy nawet takie, które powodują, że oni są wśród rówieśników, wśród ludzi. To była nasza odpowiedź na te braki, które występują w naszym społeczeństwie. Zaczęliśmy prowadzić Klub 25+, gdzie są zajęcia terapeutyczne, spotkania integracyjne zarówno dla osób niepełnosprawnych, jak i dla rodziców.
– Dbamy o komfort psychiczny i fizyczny podopiecznych, o sfery psychiczne, fizyczne, społeczne – mówi Edyta Jasek, terapeuta zajęciowy w Stowarzyszeniu 25+ Nasza Przyszłość. – Staramy się, aby w miarę swoich możliwości, nabywali nowe umiejętności. Bardzo ważne jest to, żeby nie zatracali nabytych już umiejętności. W naszej pracy chodzi o to, aby poprawić im jakość życia codziennego, żeby pomagać im w podstawowych sytuacjach – takich jak korzystanie z toalety, przy spożywaniu posiłków. Myślę, że celem naszej pracy jest to, żeby oni czuli się ważni, potrzebni i docenieni.
– Desperacja nas, rodziców, i osób z nami współpracujących doprowadziła do tego, że ten problem został zauważony przez miasto i urzędników – mówi pan Roman, rodzic 37-letniej niepełnosprawnej córki. – Wszystko zaczęło się od przyjazdu rzecznika praw obywatelskich, wspomogło nas Stowarzyszenie Krok za Krokiem z Zamościa i wspólnymi siłami zorganizowaliśmy spotkanie, na którym podzieliliśmy się doświadczeniami i zaczęliśmy działać.
– Wcześniej było bardzo źle, dlatego że wszyscy nasi podopieczni, brzydko mówiąc, siedzieli w domach – mówi Agnieszka Filipczuk. – Byli odizolowani społecznie, tracili swoje umiejętności, które nabyli przez ten etap edukacji, nie mieli kontaktu z rówieśnikami. Rodzicom bardzo ciężko jest zapewnić jakiś większy kontakt – to, co mogą, zawsze starają się wykonać jak najlepiej, ale taki kontakt z drugim człowiekiem każdemu jest bardzo potrzebny, naszym podopiecznym też.
– Jestem matką 30-letniego niepełnosprawnego syna – mówi Władysława Wojciechowska. – Przez dwa lata siedzieliśmy w domu. Łukasz się nudził, zapadał się w sobie, był apatyczny, mało kontaktowy, a przede wszystkim zaczął robić się agresywny. Kiedy znalazł się w tym ośrodku, jego i moje podejście oraz nasze życie całkiem się zmieniło.
– Z chwilą ukończenia 25 lat przestała uczęszczać do ośrodka Podajmy sobie ręce i dwa lata siedziała w domu. To były ciężkie czasy – wspomina pan Roman. – Siedziała w oknie, przychodziła pod drzwi, płakała, była znerwicowana. Z chwilą powstania tego ośrodka widzę, że ona odżyła. My też odżyliśmy.
– Dużym plusem zajęć w naszym Klubie jest to, że rodzice zyskali czas dla siebie, przysłowiowe pięć minut na to, żeby chociażby odpocząć, pójść samotnie na zakupy – podkreśla Agnieszka Filipczuk. – Bo wiadomo, trud wychowywania dziecka niepełnosprawnego, a później życie z osobą niepełnosprawną, to praca 24 godziny na dobę. Taki komfort, jaki oni mają, te kilka godzin w ciągu dnia dla siebie, to bardzo dużo. Rodzice bardzo się zmienili, zmieniło się ich nastawienie do życia. Są weselsi.
Przed podopiecznymi stowarzyszenia ważne wydarzenie – oficjalne otwarcie nowej siedziby ich klubu, gdzie mają więcej miejsca na zajęcia i lepsze warunki. W zmianie nieocenioną rolę odegrał samorząd Chełma, który pomógł w znalezieniu stowarzyszeniu nowego miejsca i zaproponował preferencyjne warunki najmu.
NowA/ opr. DySzcz
Fot. Stowarzyszenie 25+ Nasza Przyszłość/ FB