Polski przedwojenny pilot i konstruktor lotniczy Zygmunt Puławski był bohaterem kolejnego spotkania w ramach cyklu LubDokument. Lubelska Szkoła Dokumentu Filmowego raz w miesiącu przybliża postać zapomnianych, a zasłużonych dla Lubelszczyzny postaci.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Spotkanie poświęcone postaci Zygmunta Puławskiego – pilota i znanego konstruktora lotniczego
Pochodzącemu z Lublina inżynierowi został poświęcony film „Geniusze i marzyciele. Zygmunt Puławski – polskie skrzydła”.
– Był pilotem, ale na jego postać trzeba patrzeć przez pryzmat konstruktora – tak o Puławskim w rozmowie z Filipem Karmanem mówił prezes fundacji Lotniczy Lublin, były pracownik PZL-Świdnik, Andrzej Stachyra.
– Czasami bywa w życiu tak, że aby o człowieku pamiętano przez długie lata, powinien mieć długie życie i w czasie tego długiego życia dokonać wielu wspaniałych rzeczy. Los jednak sprawił, że takie długie życie nie dane było Zygmuntowi Puławskiemu, bowiem zginął w wieku 30 lat. A mimo to zostawił po sobie wynalazki, które na lata miały zastosowanie w lotnictwie, nie tylko polskim, ale i światowym – opowiada Andrzej Stachyra.
– Oczywiście te wynalazki nie przetrwały do dzisiaj, bowiem współczesne samoloty myśliwskie to zupełnie inna konstrukcja i inne technologie. Ale na ówczesne czasy to, jak wymyślił, jak można usprawnić samoloty myśliwskie, to było naprawdę duże osiągnięcie – mówi Andrzej Stachyra.
– Na przełomie lat 20 i 30 XX wieku zdecydowana większość samolotów była dwupłatowcami. W wyniku tego pilot myśliwski miał ograniczoną widoczność: na boki, do przodu, w dół. A Puławski wymyślił, że płat może być tylko jeden, natomiast będzie on miał kształt skrzydła mewy, który spowoduje, że pole obserwacji pilota znacznie, znacznie się zwiększy. A przez to jego skuteczność wzrośnie. I w ten sposób powstał mewi płat, zwany też płatem Puławskiego – stwierdza Andrzej Stachyra.
– Idea Puławskiego mewiego skrzydła i podwozia nożycowego przetrwała w samolotach do II wojny światowej. Po jego śmierci idee Puławskiego rozwijał inny konstruktor Wsiewołod Jakimiuk. Na przykład PZL P.24. To był szczytowy punkt rozwoju tych samolotów. Był nawet produkowany na polskiej licencji w Rumunii – mówi Andrzej Stachyra.
Co ważne, Puławski swoje samoloty konstruował praktycznie sam. – Dzisiaj nikt takich rzeczy nie robi. Samolot czy śmigłowiec jest konstruowany przez kilkuset ludzi. Z pracy w PZL-Świdnik wiem na przykład, że przy śmigłowcu Sokół pracowało 600 konstruktorów i technologów. W tamtych czasach jeden człowiek, z pomocą kilku innych, musiał zaprojektować samolot; mieć pomysł i wprowadzić go jeszcze w życie – stwierdza Andrzej Stachyra.
– Zygmunt Puławski był również wysoce patriotycznym człowiekiem, którego ukształtowało harcerstwo. Harcerstwo, które uczy moralnych zasad, patriotyzmu. Z jednej strony był genialnym konstruktorem, z drugiej człowiekiem o wysokim morale – dodaje Andrzej Stachyra.
Zygmunt Puławski urodził się w 1901 roku w Lublinie, uczęszczał do gimnazjum A.J. Vetterów w Lublinie. Zginął w 1931 roku w katastrofie pilotowanego przez siebie samolotu amfibii PZL.12. Jego najsłynniejszą konstrukcją był samolot PZL P.7. Prowadził również prace nad PZL P.11, podstawowym polskim myśliwcem w czasie kampanii wrześniowej 1939, po jego śmierci dokończone przez Wsiewołoda Jakimiuka.
Zygmunt Puławski jest pochowany na cmentarzu przy ulicy Lipowej. Jego imię od 1957 roku nosiły zakłady PZL-Świdnik.
FiKar / opr. ToMa
Fot. Iwona Burdzanowska