O potrzebie powołania organu monitorującego instytucje Unii Europejskiej, aby trzymały się one kompetencji przekazanych przez państwa członkowskie, oraz o specyfice Rosji mówili w sobotę (11.06) w Warszawie uczestnicy XII Kongresu Polska Wielki Projekt.
Wykładowczyni na uniwersytecie w Rennes Anne-Marie Le Pourhiet, mówiąc o rozpoznawanych przez sądy konstytucyjne konfliktach między prawem unijnym i prawami krajowymi, przypomniała, że Komisja Europejska wszczynała procedury związane z naruszeniem europejskiego prawa wielu krajom, w tym Niemcom, ale „jedne państwa są prześladowane, inne traktowane łagodniej”, bowiem KE odstępuje od niektórych postępowań.
CZYTAJ: Warszawa: drugi dzień XII Kongresu Polska Wielki Projekt
Bertrand Bathieu z Międzynarodowego Stowarzyszenia Prawa Konstytucyjnego mówił o „dialektyce” wynikającej z odniesienia z jednej strony do wartości wspólnych, z drugiej do narodowych. – Stoimy wobec dialogu sędziów. To wykracza poza politykę, która jest przedmiotem mandatu demokratycznego – powiedział.
Przestrzegł, że uświadomienie sobie przez obywateli państw członkowskich, że „ci, których wybierają, w rzeczywistości nie mają władzy”, bo ta „jest gdzie indziej” – w unijnych instytucjach niesie ryzyko „niepożądanej struktury federalnej” i „buntu narodów wobec struktury UE”. Dodał, że „tożsamość europejska to pewien plus”, a nie zastąpienie tożsamości narodowej.
Ekonomista, prawnik i wykładowca Markus Kerber z Niemiec wyraził przekonanie, że TSUE „nie jest już trybunałem sprawiedliwości, lecz instytucją o pewnych uprzedzeniach, która faworyzuje decyzje Komisji Europejskiej”, kierując się wraz z KE nadrzędnym elementem integracji europejskiej. Przewodniczącą KE Ursulę von der Leyen nazwał „najbardziej zażartym wrogiem Niemiec”, ponieważ w sytuacji sporu między prawem krajowym a unijnym o skup obligacji przez Europejski Bank Centralny „wszczęła procedurę przeciw Niemcom, by udowodnić, że jest większą Europejką niż Niemką”.
Według Magdaleny Bainczyk z Instytutu Zachodniego, „Unia musi zostać zreformowana, ale nie w kierunku, który proponują Komisja Europejska i Parlament Europejski”. Dodała, że – „ubierając je w płaszcz demokratycznych propozycji obywateli UE” – przedstawia się propozycje zwiększenia kompetencji KE, PE i TSUE. Ochroną wspólnego rynku i wolnego handlu mają one objąć także edukację, ochronę zdrowia i działań kryzysowych.
– To czas, kiedy należy walczyć o Europę, ale odpowiadającą potrzebom, a nie sztucznie stworzonego narodu europejskiego, którego nie ma – mówiła Bainczyk. Według niej projekt wspólnoty europejskiej może się obronić nie przez zwiększenie kompetencji UE, lecz z określenia tego, co jest wspólnym interesem wszystkich państw członkowskich.
– Potrzebujemy instytucji, która będzie prawdziwą władzą i będzie obserwować KE – powiedział Kerber. Postulował powołanie „50-osobowego senatu”, bezpośrednio wybieranego przez obywateli, „którego siedzibą nie powinna być Bruksela”.
Według Bainczyk potrzebne są zmiany traktów i unijnych kompetencji. – Żeby to zrealizować, potrzebujemy mądrych, świadomych wyborców, którzy nie będą korumpowani wizją pożyczonych pieniędzy, które będą oddawały pokolenia – powiedziała.
Rosja to problem dla świata
Uczestnicy innego panelu rozważali, czy Rosja to „problem dla świata”. Według wykładowcy Wojciecha Roszkowskiego „podwalina rosyjskiej kultury” to Iwan Groźny, Piotr Wielki, Lenin i bolszewicy, Stalin i Putin, a nie dzieła poetów i pisarzy.
Publicysta Grzegorz Górny dodał do tego „tataro-mongolskie dziedzictwo Złotej Ordy”, które sprawia, że mieszkańcy państwa są poddanymi, a nie obywatelami, wola cara jest prawem, a język rosyjski nie zna słowa „prywatność”.
CZYTAJ: Wojna w Ukrainie wiodącym tematem XII Kongresu Polska Wielki Projekt
Roszkowski przestrzegł przed utożsamianiem prawosławia z Rosją. Dodał, że prawosławie, na które powołują się władze Rosji, jest „używane jako atrapa, wyprane z jakichkolwiek wartości chrześcijańskich”.
Według Laure Mandeville z Le Figaro fascynacja Rosją we Francji „po części wnika z uznania dla literatury – Dostojewskiego i Tołstoja – i niewiedzy w klasie politycznej, co się naprawdę kryje za tą romantyczną wizją Rosji”. Wskazała też na „solidarność imperiów”, Francji, która nim była, i Rosji, która imperium pozostaje.
Zdaniem Górnego „jesteśmy skazani na konflikt”. – Rosja ma determinację, żeby zająć Ukrainę, Ukraina ma determinację, żeby się bronić. Pytanie, czy Zachód jest zdeterminowany ją wspierać żeby się obroniła – dodał. Zwrócił uwagę, że przedstawianie najazdu na Ukrainę jako przywrócenia do macierzy to nie tylko punkt widzenia elit władzy, a większość Rosjan popiera Putina, poparcia nie zmniejszają też zachodnie sankcje. – Obserwujemy zjawisko odwrotne, trudno liczyć na kompromis, porozumienie – powiedział.
Polska i Czechy mają te same cele
Kolejny z popołudniowych paneli był poświęcony współpracy Polski i Czech.
Szef Służby Zagranicznej w ministerstwie spraw zagranicznych Arkady Rzegocki powiedział, że wybuch wojny na Ukrainie znacząco wpływa na Europę Środkową.
– 24 lutego, czyli wojna na Ukrainie ma takie znaczenie dla przyszłości Europy, a w szczególności naszej części Europy jak rok 1989 i upadek komunizmu. I rzeczywiście na naszych oczach wydaje się, że polityka europejska się zmienia, geopolityka się zmienia – mówił Arkady Rzegocki, dodając, że Europa Środkowa może teraz sięgnąć po podmiotowość, ale może to zrobić, tylko współpracując ze sobą.
Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz mówił, że Polska i Czechy w wielu aspektach mają te same cele. – Dziś z Czechami mamy rzeczywistą zbieżność interesów. Widać ją bardzo intensywnie w podobnej relacji wobec Ukrainy. We wsparciu Ukrainy: finansowym, humanitarnym, militarnym także. Również w odpowiedzi na wyzwania natury energetycznej – mówił Marcin Przydacz.
Jutro (11.06) trzeci, ostatni dzień kongresu, podczas którego zostanie wręczona Nagroda imienia Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
RL / PAP / IAR / opr. ToMa
Fot. PAP/Rafał Guz