Polskie siatkarki przegrały w filipińskim Quezon City z Amerykankami 0:3 (12:25, 21:25, 16:25) w kolejnym meczu Ligi Narodów. Na zakończenie drugiego turnieju biało-czerwone w sobotę o godz. 9 zmierzą się z Belgią.
Polki nie miały zbyt wiele do powiedzenia w starciu z mistrzyniami olimpijskimi, choć rywalki w Lidze Narodów rywalizują w składzie zupełnie innym niż w ubiegłorocznych igrzyskach w Tokio. Z kolei trener biało-czerwonych Stefano Lavarini też dokonał kilku roszad, przede wszystkim dał odpocząć siatkarkom najbardziej zapracowanym w ostatnim czasie – Joannie Wołosz i Olivii Różański.
Tylko pierwsze fragmenty spotkania mogły dać Polkom nadzieję, że uda im się nawiązać walkę z rywalkami. Amerykanki powoli się rozkręcały, ale już na przerwie technicznej miały wyraźną przewagę (12:8). Po kilku następnych akacjach było 19:9 i nic nie pomogła przerwa na żądanie Lavariniego.
Reprezentacja Stanów Zjednoczonych dysponowała niesamowitą siłą rażenia w ataku, który opierał się na przyjmującej Alexandrze Franti. Z kolei na środku siatki rządziła Chiaka Ogbogu, znana z występów m.in. w Chemiku Police. Biało-czerwone nie miały takich atutów w ofensywie, bowiem dwie najlepsze atakujące – Malwina Smarzek i Magdalena Stysiak – z różnych powodów nie są obecnie w kadrze. Młoda Martyna Czyrniańska, która zastąpiła na pozycji atakującej Różański, radziła sobie całkiem nieźle, lecz nie miała zbyt dużego wsparcia.
Polki nie podejmowały też ryzyka na zagrywce, długo też nie potrafiły zatrzymać ataków przeciwniczek. Pierwszy punktowy blok zanotowały dopiero w połowie drugiego seta, kiedy to Magdalena Jurczyk zatrzymała atak rywalek. Biało-czerwone objęły nawet prowadzenie (12:11), ale po akcjach Franti i Nii Reed Amerykanki znów uciekły na kilka punktów.
W końcówce na parkiecie pojawiły się Wołosz i Różański, ale nie były one w stanie odmienić losów tej partii. Polkom udało się wprawdzie obronić dwa setbole, ale wobec kolejnego silnego zbicia Franti były już bezradne.
Trzeci set, poza wyrównanym początkiem, znów był jednostronny. Po ataku Klaudii Alagierskiej Polki przegrywały 6:7, ale po kilku minutach mistrzynie olimpijskie odskoczyły na 12:7. Podopieczne Lavariniego pojedynczymi akcjami potrafiły skutecznie odpowiedzieć, ale widać było, że zawodniczki, jak i sam szkoleniowiec są już myślami przy kolejnym meczu – z Belgią, które jest zaplanowany na sobotę (początek, godz. 9).
To będzie niezwykle ważne spotkanie w kontekście walki o miejsce w czołowej ósemce, które zagwarantuje udział w turnieju finałowym.
Polska reprezentacja po siedmiu spotkaniach LN ma w dorobku cztery zwycięstwa i trzy porażki.
RL / PAP / opr. WM
Fot. pixabay.com