Dokument z 1878 roku znajdował się w zalakowanej butelce po angielskim piwie, którą odkryto podczas prac remontowych kościoła ewangelicko-augsburskiego Świętej Trójcy w Lublinie. O znalezisku informowaliśmy wczoraj (2.06), a dziś butelka została komisyjnie otwarta.
– Odebrałem rutynowy telefon od inspektora budowy i wydawało mi się, że chodzi o kłopoty na budowie – opowiada proboszcz parafii ewangelickiej w Lublinie, ksiądz Grzegorz Brudny. – On podekscytowany mówi: „Niech ksiądz szybko przychodzi na rusztowanie. Znaleźliśmy skarb”. Oczywiście rzuciłem pracę administracyjną i wbiegłem na rusztowanie. Okazało się, że jeden z wazonów, który zdobi nasz kościół (jest umiejscowiony przy wieży), kryje skarb. Radość mieszała się z zaciekawieniem, kto zostawił wiadomość dla potomnych.
CZYTAJ: Tajemnicze znalezisko podczas remontu lubelskiego kościoła
– Kościół ewangelicki w Lublinie został wybudowany w latach 1785-88. Szukaliśmy informacji, kiedy to się mogło stać – mówi lubelski wojewódzki konserwator zabytków Dariusz Kopciowski. – Ksiądz proboszcz w księgach parafialnych znalazł informację, że te wazony zostały tu postawione w pierwszej ćwierci wieku XIX. Wszystko wskazuje na to, że były to dwa wazony z piaskowca. A ten jeden, w którym zostało dokonane odkrycie, jest ceglany. Więc w międzyczasie musiało się stać coś takiego, że ten z piaskowca został zamieniony na murowany.
– „W imieniu Boga Ojca i Syna i Ducha Świętego. Kościół ten staraniem [nieczytelne] kolegium wraz z całym zborem augsburskim pragnie [nieczytelne]”. Zostało to napisane sto lat od wybudowania kościoła. W związku z tym być może na stulecie kościoła był obecny ktoś z rady parafialnej, może nawet superintendent, bo jest podpisany. Superintendent to biskup. Wtedy postanowili włożyć tę butelkę do wazonu dla potomnych – mówi ks. Grzegorz Brudny.
– Ten wazon był remontowany. Być może zniszczył się po stu latach i włożono go w trakcie remontu – proponuje konserwator zabytków Monika Konkolewska.
– Jest to jeden z niewielu dokumentów, które przetrwały do dzisiejszych czasów. W czasie II wojny światowej to, co parafia posiadała w swoich archiwach, zostało albo zniszczone, albo spaliło się. Niektóre rzeczy zostały wywiezione i nie trafiły z powrotem do parafii. To jest jeden z niewielu dokumentów, na którym – chociażby – widnieje pieczęć z 1785 roku, czyli roku, kiedy rozpoczęto budować kościół. Ta pieczęć była jeszcze wtedy w zasobach parafii. Sam dokument jest stol lat późniejszy – zaznacza ks. Grzegorz Brudny.
– Dokument zostanie tymczasowo zabezpieczony u księdza na plebanii, a następnie zostaną podjęte rozmowy z fachowcami od papieru i skóry – mówi Monika Konkolewska. – Oczywiście najpierw prawdopodobnie musi być zdezynfekowany, potem leciutko wysuszony. Być może trzeba będzie go zdublować. Jest leciutki grzyb, czuło się przy otwieraniu, że materiał jest miękki.
– Jestem bardzo ciekawy odczytania tego, bo pojedyncze słowa wskazują na to, że to bardzo interesujące informacje dotyczące ówczesnej parafii, ówczesnego składu rady parafialnej, duchowieństwa. Pieczęć jest zachowana bardzo dobrze. Widzę ją po raz pierwszy. Dla mnie to wielkie wrażenie – przyznaje ks. Grzegorz Brudny.
Na razie nie wiadomo, kiedy dokument będzie można obejrzeć w parafii.
LilKa / opr. WM
Fot. Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków FB