Mieszkańcy dzielnicy Głusk sprzeciwiają się projektowi miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego swojej dzielnicy. Mają zastrzeżenia dotyczące planowanego parku, nowych dróg oraz zabudowy, na którą pozwala plan.
– Plany lubelskiego ratusza są zagrożeniem dla bioróżnorodności naszej dzielnicy – mówi mieszkanka dzielnicy, Ewa Trześniewska. – Urząd miasta wyłożył pierwszy plan projektu przestrzennego naszej dzielnicy i nie zgadzamy się z nim, chociażby dlatego że projekt planu powstał na ekspertyzie z 2006 roku. Biorąc pod uwagę to, że mamy 2022 rok, jest to bardzo odległy termin. My, jako mieszkańcy, zaobserwowaliśmy przez ten czas bardzo dużą bioróżnorodność na naszym terenie. Zresztą nasza dzielnica jest bardzo zielona i bardzo aktywna. Mamy tu bardzo dużo gatunków: starodrzew, derkacz, błotniak stawowy, dzięcioł białoszyi, jarzębatka.
– My sami jako laicy wypisaliśmy ok. 50 gatunków, które przebywają tutaj, gniazdują, przychodzą. Dla nas to po prostu nierealne, żeby stworzyć sztuczny park, gdy mamy zupełnie naturalny, i zalać łąki, gdzie żyje tyle gatunków, zbiornikami retencyjnymi. Mieszkam tu 40 lat i przez ten czas nie było żadnej powodzi – dodaje kolejna mieszkanka.
– Musimy pamiętać, że znaczna część projektu planu będzie podlegała ochronie przyrodniczej – mówi Joanna Stryczewska z biura prasowego lubelskiego ratusza. – Mówimy tutaj o Ekologicznym Systemie Obszarów Chronionych, który wyznaczony jest już w studium uwarunkowań i kierunków rozwoju dla całego miasta. Te zapisy są powtórzone w projekcie planu. Jest on wyznaczony w projekcie planu jako teren zieleni nadrzecznej bez możliwości zabudowy. Tutaj również wyznaczone są tereny wód powierzchniowych śródlądowych, które wynikają również między innymi z adaptacji do zmian klimatu, jak również zabudowy w tym kierunku zagospodarowania doliny Czerniejówki.
– W planach zagospodarowania przestrzennego widnieje zagospodarowanie jako park rekreacyjny. Ten park rekreacyjny ma powstać na terenach prywatnych – zaznacza Ewa Trześniewska. – Chcą zabrać ludziom tereny prywatne. W moim przypadku to dwie trzecie działki, na własny użytek zostawiona tylko jedna trzecia. Ten park rekreacyjny, tzn. tworzenie zieleni urządzonej, jest przeciwne, dlatego że jest tam już teren zielony – są tam łąki, szuwary, teren podmokły. To stanowi źródło roślinności naturalnej, która tam jest – zaznacza Ewa Trześniewska.
– Mieszkam przy ul. Głuskiej 45 lat. Jest tyle pustych pól, dlaczego tam nie zrobią drogi? Tylko akurat mój dom jest do rozbiórki, gdzie ja tymi rękami robiłam? Tak się po prostu nie da, to niemożliwe. Dom rozwalą, a ja gdzie mam pójść, na ulicę? Raczej nie pójdę w takim wieku. Absolutnie się z tym nie zgadzam. Mam 9 arów działki, mam tam wszystko: rośliny, drzewa. Nie ruszę się stąd, mowy nie ma – mówi jedna z mieszkanek.
– Wyznaczone ciągi pieszo-jezdne, jak i projektowany park, nie są zlokalizowane na istniejących budynkach jednorodzinnych – odpowiada Joanna Stryczewska. – Natomiast w odniesieniu do planowanego parku w obszarze opracowania należy przypomnieć, że w poprzednich latach rada dzielnicy Głusk wnioskowała o opracowanie koncepcji terenów rekreacyjno-wypoczynkowych pomiędzy ulicami Głuską, Miętową i przebiegiem rzeki Czerniejówki. Wówczas na etapie pracy koncepcyjnej projektant był zobowiązany do przeprowadzenia co najmniej dwóch spotkań z lokalną społecznością, by zaprezentować proponowane rozwiązania. Ta koncepcja została włączona do projektu studium, który z kolei był dwukrotnie wykładany do wglądu publicznego. W ramach tych wyłożeń łącznie odbyło się 14 otwartych spotkań z mieszkańcami. Żaden z mieszkańców nie zgłosił wówczas zastrzeżeń do terenu projektowanego parku w Głusku.
– Największy sprzeciw budzi to, że obecnie większość miast odchodzi od czegoś takiego jak betonizacja. A w tym projekcie jest plan na zabetonowanie terenów, na których żyją te wszystkie gatunki – mówi Ewa Trześniewska. – W związku z tym to płoszenie i niszczenie tych wszystkich lęgów. W tym obszarze miałyby powstać budynki jednorodzinne o wysokości 6 metrów oraz drogi, ciągi pieszo-jezdne, co budzi nas sprzeciw. Boimy się tego, że będzie chciał tu wejść deweloper. Niby w projekcie napisane jest, że mogą tu być budynki jednorodzinne. Tak, my wiemy, jak budynki jednorodzinne stawiają deweloperzy. Te ciągi pieszo-jezdne ewidentnie wskazują właśnie na miejsce, gdzie jest możliwość postawienia właśnie takich budynków przez dewelopera. My, mieszkańcy, nie wyrażamy na to zgody.
– Planowana dopuszczona zabudowa mieszkaniowa wyznaczona została na zasadzie akceptacji stanu istniejącego z uzupełnieniem istniejących ciągów zabudowy. Jest to wyłącznie zabudowa jednorodzinna do dwóch kondygnacji wysokości, która została wpisana w projekt planu w odpowiedzi na wnioski zgłaszane również przez mieszkańców – mówi Joanna Stryczewska.
Wszystkie uwagi zgłoszone przez mieszkańców na piśmie będą teraz rozpatrywane przez miejskich planistów. Urzędnicy będą je analizować pod kątem możliwości wprowadzenia zmian w projekcie planu miejscowego zagospodarowania przestrzennego.
MaK / opr. WM
Fot. MaK