W Czeczenii, republice na rosyjskim Północnym Kaukazie, trwa przymusowa mobilizacja na wojnę z Ukrainą pod groźbami tortur i sfabrykowanych spraw karnych; zakrojone na szeroką skalę represje dotyczą też rodzin osób przeznaczonych do służby – zaalarmował w środę niezależny rosyjski portal The Insider.
Prawdziwych ochotników, skłonnych dobrowolnie pojechać na wojnę, prawie już w Czeczenii nie ma. Większość spośród tych, którzy zgadzają się walczyć, czyni to, by uchronić swoje rodziny przed upokorzeniem, natomiast siebie przed oskarżeniami o „terroryzm” i torturami. Nie ma szans na odmowę mobilizacji, a tylko nielicznym osobom udaje się uciec z republiki – czytamy w reportażu rosyjskiego opozycyjnego serwisu, wydawanego na Łotwie.
CZYTAJ: Resort rolnictwa Ukrainy: szykujemy plan B, jeśli nie uda się odblokować eksportu morskiego
Według oficjalnych danych czeczeńskich władz z 7 czerwca na wojnę z Ukrainą udało się ponad 8 tys. mieszkańców tego regionu, z czego 1360 było ochotnikami. Jednak w ocenie prawnika i obrońcy praw człowieka Abubakara Jangułbajewa, cytowanego przez The Insider, faktyczna sytuacja wygląda zupełnie inaczej. „Nawet w czeczeńskich oddziałach Gwardii Narodowej (Rosgwardii) miejscowi stanowią tylko około połowy personelu” – ocenił Jangułbajew.
Rozmówcy The Insider potwierdzili, że mężczyźni w Czeczenii otrzymują ultimatum – albo pojadą na wojnę, albo trafią do więzienia na podstawie sfabrykowanych zarzutów o działalność terrorystyczną. Ustanowiono również nieformalne korupcyjne stawki w wysokości 450 tys. rubli (niemal 35 tys. zł) za „wykupienie się” od udziału w inwazji na Ukrainę.
Struktury siłowe podległe przywódcy Czeczenii Ramzanowi Kadyrowowi dopuszczają się też przemocy wobec rodzin zmobilizowanych mężczyzn.
– To przerażające, gdy hańbi się cześć mężczyzny lub jego żony, siostry czy córki. Funkcjonariusze przychodzą do domu, zaczynają molestować kobietę, rozbierać ją. W naszej mentalności jest to najgorsza rzecz. Lepiej już umrzeć, niż być tak upokorzonym. Potem nie będą nawet uważać cię za mężczyznę. A dla kadyrowców (czeczeńskich żołnierzy Rosgwardii) to powszechna praktyka. Tortury i morderstwa są czymś normalnym, rutynowym. Gdy odmowa wyjazdu na wojnę jest karana zwolnieniem z pracy lub krótkim pobytem w więzieniu, uważa się to za wielkie szczęście. Wielu odmawiających zgodziłoby się na takie warunki – relacjonowali rozmówcy rosyjskiego portalu.
– Jeśli ktoś nie chce jechać na Ukrainę, zaczynają grozić jego matce i siostrom. Mówią, że zostaną zabrane, że podrzucą im narkotyki i broń, uznają za terrorystów i oskarżą o wyjazd do Syrii, członkostwo w Państwie Islamskim. Jest to bardzo powszechna forma szantażu. (…) Jeden z moich rozmówców został oskarżony o uchylanie się od służby wojskowej w 1992 roku! Obecnie jest już po pięćdziesiątce – opowiadał opozycjonista Isłam Biełokijew, obecnie walczący przeciwko rosyjskim wojskom na Ukrainie.
Jak przekazano w reportażu, przyczyny śmierci czeczeńskich żołnierzy są powszechnie fałszowane, a ich rodziny zmusza się do milczenia.
CZYTAJ: Wywiad wojskowy Ukrainy: rosyjscy żołnierze walczący na Ukrainie skarżą się na brak amunicji
– Przyszedł do mnie policjant i powiedział: „na ulicy stoi samochód z trupami, zabierz sobie swojego”. Nakazali zorganizować pogrzeb po cichu i (…) nikomu nie mówić nic o Ukrainie. Mieliśmy skłamać, że wnuk zasnął i już się nie obudził – przyznał dziadek jednego z żołnierzy zabitych podczas wojny.
Wcześniej, pod koniec maja, pojawiły się doniesienia, że w szeregach czeczeńskich oddziałów na Ukrainie walczą osoby skazane za przestępstwa. Spośród 953 ochotników z tej kaukaskiej republiki, 101 osób ma za sobą kryminalną przeszłość lub obowiązują wobec nich wyroki sądowe – poinformowała wówczas agencja UNIAN, powołując się na dane ukraińskiego wywiadu wojskowego.
RL / PAP / opr. WM
Fot. EPA/SERGEI ILNITSKY Dostawca: PAP/EPA