Ponad 100 osób wzięło udział w szkoleniu proobronnym „Twierdza Lublin”. Ćwiczenia z postaw strzeleckich odbyły się na boisku Zespołu Szkół Budowlanych w Lublinie. Szkolenie poprowadzili licencjonowani instruktorzy z Sekcji Sportowo-Obronnej Związku Żołnierzy NSZ.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Szkolenie proobronne przy Zespole Szkół Budowlanych
– Posługujemy się atrapami broni, ponieważ broni palnej można używać wyłącznie na strzelnicach sportowych – mówi Karol Wołek, prezes zarządu Głównego Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych i prezes Fundacji im. Kazimierza Wielkiego. – Mam tu replikę karabinka AK rosyjskiej produkcji. Waga i kształt tej broni, choć jest wykonana z gumy, jest taka sama jak broni prawdziwej. Chodzi o to, żeby uczestnicy szkoleń mogli się przyzwyczajać do jej ciężaru i kształtu. Wszystko po to, aby później, kiedy będą mieli już kontakt z prawdziwą bronią, potrafili ją prawidłowo trzymać. Dopiero gdy ludzie będą już przygotowani, zamierzamy w mniejszych grupach zapraszać ich na strzelnice sportowe. I wtedy będzie kolejna część szkolenia.
– Interesuje się militariami – mówią uczestnicy szkolenia. – Strzelam na strzelnicy. Takie szkolenia to jest na pewno dobry czas, dobre miejsce, aby przećwiczyć to wszystko i sprawdzić, co się już umie, z profesjonalistami. Przyszedłem tutaj z chęci do wojska. W obecnej sytuacji w Ukrainie trzeba się byłoby doszkolić. Nie można się tego bać. Przyszłam z czystej ciekawości, aby zobaczyć. Bolą dłonie, ale jest to do przyzwyczajenia.
– Mamy zajęcia z postaw strzeleckich – mówi prowadzący ze stanowiska nr 3 z bronią i oporządzeniem wojskowym. – Każda broń ma swoją moc i odrzut. Kiedy nie potrafimy utrzymać tej broni, nie potrafimy przyjąć dobrej pozycji, możemy sobie zrobić krzywdę np. wybić sobie bark, wybić coś koledze albo postrzelić kogoś innego.
CZYTAJ: Szkolenie proobronne w Lublinie. Każdy może wziąć udział
– Szkolenie cywilów jest realnym podnoszeniem potencjału obronnego Rzeczypospolitej Polskiej – mówi Antoni Bellon z sekcji sportowo-obronnej Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. – Cały czas ze szkolenia na szkolenie przybywa uczestników: od osób młodych aż po osoby dorosłe.
– BLOS to jest taka czysta teoria. Jeżeli tego się nie zna, to do broni nawet się nie zostaje dopuszczonym. Bowiem wtedy stwarzamy zagrożenie życia swojego i innych osób. W skrócie BLOS literka „B” oznacza broń. Czyli każdą broń traktujemy jak nabitą i nie celujemy jej w ludzi. Później dalej mamy literkę „L”, czyli lufa, czyli lufy nie kierujemy w stronę ludzi. Literka „O” oznacza otoczenie, czyli musimy sprawdzić, czy nikogo nie ma, nikomu nie zrobimy krzywdy, nikogo nie zabijemy ani nikogo nie uszkodzimy. Ostatnią literką jest „S” i oznacza ona spust. Palec na języku spustowym trzymamy tylko wtedy, kiedy mamy 100% pewności, że chcemy oddać strzał i oddamy ten strzał czysto – dodaje prowadzący ze stanowiska nr 3.
– Ważne jest też, żeby mieć prawidłową postawę. Ludzie bardzo często się skręcają. Ale wtedy przestaje ich chronić kamizelka kuloodporna. Właściwie więc, po co ją zakładają, jeśli nie potrafią przyjąć prawidłowej postawy. Kolejnym błędem, który bardzo często się zdarza, to broń nie ląduje w dołku strzeleckim, tylko na ramieniu, czyli robi siniaka, zamiast popychać całe ciało. Ludzie niepotrzebnie siłują się z bronią, bo do tego nie potrzeba wcale dużo siły. Osoby o bardzo małej wadze, niskim wzroście mogą bardzo dobrze posługiwać się bronią i niepotrzebna jest do tego jest siła, tylko umiejętności – wyjaśnia Karol Wołek.
– Właściwych postaw uczyłem się 6 miesięcy po kilka godzin dziennie – mówi Wojciech Rowiński ze Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. – To nie jest proste. Zwłaszcza gdy dojdzie kilka elementów: zmiana miejsca, huk, krzyki. Generalnie myślimy, że wiemy, co robimy, ale nie robimy tego dokładnie. I dobrze, że do szkolenia dochodzą te elementy stresujące, bowiem one powodują to, że po wyeliminowaniu tych błędów po prostu działamy jak automat.
W szkoleniu wzięły udział trzy grupy. Każda z nich ćwiczyła po dwie godziny. W planach są kolejne edycje szkoleń.
LilKa / opr. AKos
Fot. Piotr Michalski