Od śmiertelnego wypadku mięło ponad 20 lat. Policjantom udało się ustalić sprawcę

68 203347 2022 06 21 174814

Śmiertelnie potrącił młodego żołnierza na drodze. Sprawę po ponad 20 latach rozwiązali policjanci z lubelskiego Archiwum X. Do tragedii doszło w nocy z 3 na 4 czerwca 2001 roku w Wyrykach w powiecie włodawskim. 

Prowadzącym wówczas sprawę policjantom nie udało się ustalić tego, kto jechał samochodem. Nie było świadków zdarzenia ani nagrań z monitoringu. Nikt nic nie widział i nikt nic nie wiedział. Sprawa utknęła więc w miejscu, aż w końcu ją zawieszono. Po latach od tragedii po akta sięgnęli policjanci z lubelskiego Archiwum X, czyli jednostki od spraw niewyjaśnionych. To elita wśród policjantów i najbardziej doświadczeni funkcjonariusze w całym województwie.

CZYTAJ: Zbrodnia sprzed 32 lat wyjaśniona. Podejrzany o zabójstwo i gwałt w rękach policji

– Ustalenie sprawcy wypadku to efekt naszej żmudnej pracy operacyjnej – zaznacza rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie, komisarz Andrzej Fijołek. – W tym przypadku decydujące okazały się ustalenia osób, które miały wiedzę na temat tego zdarzenia. Ważne było wytypowanie, a następnie nakłonienie ich do współpracy; do opowiedzenia tego, jak było. Często ludzie bezpośrednio po zdarzeniu, nawet mający wiedzę na temat sprawców, nie chcą mówić. Być może boją się jakiejś współodpowiedzialności czy samego sprawcy. Nie zawsze chcą współpracować z organami ścigania. Po latach, kiedy do takich osób udaje się dotrzeć, łatwiej im wyjawić prawdę.

CZYTAJ: Policjanci z Archiwum X ustalili sprawcę śmiertelnego wypadku sprzed 21 lat [WIDEO]

A ta, mimo zmowy milczenia, wyszła na jaw. Dzięki dokładnej analizie akt i materiałów dowodowych udało się ustalić przebieg zdarzenia sprzed lat. – Tej feralnej nocy 2001 roku samochodem z jeziora Białe wracało pięciu mężczyzn – relacjonuje kom. Andrzej Fijołek. – Podróżowali samochodem klasy E. Kierującym był wówczas 19-letni Marcin Ch. W miejscowości Wyryki przejechał tego 21-letniego mężczyznę. Nie zatrzymał się, odjechał. Po powrocie mężczyźni wymienili uszkodzone elementy pojazdu. Następnie pozbyli się samochodu. Wszystko wskazuje na to, że był to po prostu śmiertelny wypadek, o ofiara najprawdopodobniej leżała na drodze. Sprawca, który jechał, być może za późno go zauważył. Trudno w tej chwili oceniać, czy był wtedy trzeźwy. Wiemy, że ci mężczyźni wracali znad jeziora.

Ustalenie tożsamości i miejsca pobytu sprawcy – 40-letniego obecnie Marcina Ch. – nie było trudne. Jak się okazało, mężczyzna przebywa w zakładzie karnym. W 2010 r. został zatrzymany i skazany za udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Grupa zajmowała się kradzieżami samochodów z Niemiec i Austrii.

CZYTAJ: Policyjne Archiwum X zajmie się tajemniczym zabójstwem sprzed 8 lat

– Sprawca wypadku został doprowadzony z więzienia do naszego Wydziału Zamiejscowego w Chełmie, gdzie został przesłuchany – mówi rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka. – Podejrzany usłyszał w prokuraturze zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Jest to czyn zagrożony karą pozbawienia wolności do 12 lat. Znamieniem, które zwiększa odpowiedzialność karną, jest ucieczka z miejsca zdarzenia. W związku z tym, że mamy świeże ustalenie dotyczące podejrzanego, musimy przede wszystkim zweryfikować te wyjaśnienia, które złożył podejrzany w trakcie przesłuchania. Później musimy wykonać czynności końcowe z jego udziałem i skierować akt oskarżenia. 

To może zająć śledczym jeszcze kilka miesięcy. Ponadto prokuratura ze względu na dobro postępowania nie ujawnia treści wyjaśnień złożonych przez Marcina Ch. Jak udało nam się jednak dowiedzieć, mężczyzna przyznał się do kierowania autem feralnej nocy i ma przekonywać o tym, że myślał, iż potrącił zwierzę, a nie człowieka. Wszystko to jednak weryfikują zajmujący się sprawą śledczy.

MaTo / opr. WM

Fot. i film: KWP Lublin

Exit mobile version