– Uchodźczyni, która opuściła Siewierodonieck w obwodzie ługańskim z powodu rosyjskich ataków, w niedzielę (26.06) ponownie była zmuszona uciec ze swojego nowego domu w Kijowie, gdy trafiły weń rosyjskie rakiety – pisze ukraińska agencja Unian.
Kobietę, która opuściła Siewierodonieck z trzema kotami i psem, zauważyła na podwórzu zaatakowanego budynku dziennikarka Unianu i nagrała z nią krótką rozmowę.
CZYTAJ: Kijów: rosyjskie rakiety spadły na przedszkole. 7-letnia dziewczynka poważnie ranna
Wyraźnie zdenerwowana kobieta mówi, że zwierzętom nic się nie stało. Podaje też swoje imię – Iryna – ale nie jest w stanie powiedzieć nic więcej, bo płacze.
Naszego domu już nie ma
– Naszego domu już nie ma – napisała na Facebooku mieszkanka bloku w Kijowie, ostrzelanego w niedzielę rano przez rosyjskie lotnictwo. Na miejscu pożaru, który wybuchł w budynku po bombardowaniu wciąż pracują ratownicy.
Saperzy zbierają odłamki pocisku, który – według ukraińskich wojskowych – odpaliły rosyjskie bombowce operujące nad Morzem Kaspijskim.
CZYTAJ: Ukraina: eksplozje w Czerkasach, rosyjski ostrzał obwodu charkowskiego
– Nie mamy już mieszkania. Nie ma naszej kuchni i naszych łóżek – napisała kobieta, której mieszkanie znajdowało się w ostrzelanym budynku. Autorka komentarza przebywa za granicą.
W krótkim wspomnieniu opisuje, jak jej rodzina poświęciła półtora roku na remont mieszkania. Ukończyła go krótko przed 24 lutego, gdy Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę, trwającą już 123 dni.
– Mogłabym napisać powieść o tym, ile wysiłku włożyliśmy w nasz wspólny dom. Jednak naszego domu już nie ma – podsumowała kobieta, cytowana przez rosyjską redakcję BBC.
CZYTAJ: Ukraina: wybuchy w Kijowie. Rakiety trafiły w przedszkole [AKTUALIZACJA]
W niedzielnym ostrzale zginął inny lokator domu. Jego 7-letnią córkę ratownicy wydobyli spod gruzów. Uratowano również matkę dziewczynki, obywatelkę Rosji. Obie są pod opieką lekarzy.
W niedzielnych w atakach rakietowych na Kijów zginęła co najmniej jedna osoba, a pięć odniosło obrażenia. Prace ratunkowe na miejscu ataku trwają.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. PAP/EPA/ROMAN PILIPEY