– Oficjalnie zarejestrowani bezrobotni, którzy nie znajdą zatrudnienia przez 30 dni, będą usuwać gruz po zniszczonych budynkach, budować konstrukcje obronne i wykonywać prace remontowe – powiedział we wtorek (21.06) premier Ukrainy Denys Szmyhal, cytowany przez Interfax-Ukraina.
– Rząd uruchamia reformę sfery zatrudnienia. W warunkach zakrojonej na szeroką skalę wojny musimy zmobilizować wszystkie możliwe źródła w celu zwycięstwa nad rosyjskimi okupantami. Dotyczy to również pracy na tyłach. Rząd zatwierdzi dziś dokument stanowiący, że oficjalnie zarejestrowani bezrobotni, którzy nie znajdą zatrudnienia przez 30 dni, będą wykonywać prace społecznie użyteczne – powiedział we wtorek Szmyhal na posiedzeniu rządu.
CZYTAJ: Ukraiński sztab generalny: Rosjanie zajęli dwie miejscowości pod Lisiczańskiem
– Mogą to być prace takie jak usuwanie gruzu, budowa konstrukcji obronnych, zagospodarowywanie terenu, prace remontowe lub rolnicze – dodał ukraiński premier.
– Co jest do zrobienia w każdym regionie – o tym będą decydować miejscowe władze. Oczywiście będzie to praca odpłatna. Państwo będzie płacić każdemu wezwanemu do takiej pracy wynagrodzenie w wymiarze płacy minimalnej. Zostanie zlikwidowana możliwość otrzymywania pieniędzy od państwa i odmawiania zaproponowanej pracy. W czasie stanu wojennego państwo nie ma na to środków. Wszyscy powinni walczyć, bronić ojczyzny lub pracować na zwycięstwo lub na potrzeby frontu – podkreślił.
Szmyhal powiedział również, w przypadku przebywania powyżej 30 dni za granicą podczas stanu wojennego odbierane będą status bezrobotnego i prawo do zasiłku.
– Nasze zadanie jest teraz proste i jasne – wszyscy muszą pracować dla zwycięstwa. Aby tego dokonać, musimy skonsolidować wszystkie możliwe zasoby. Wszystkie te działania na rzecz tworzenia nowych miejsc pracy, reformy zatrudnienia, dotacje dla przedsiębiorstw. To nowa polityka gospodarcza, która pomoże naszemu krajowi przetrwać, zwyciężyć i rozpocząć szybką odbudowę i odnowę naszego państwa – podsumował Denys Szmyhal.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. PAP/Mykola Kalyeniak