Ukraińcy o wizycie Scholza, Macrona i premiera Włoch: Dla nas prawdziwym przyjacielem jest Polska, a bohaterem Andrzej Duda

mid epa10016512 2022 06 16 201954

– Powodem wizyty prezydenta Francji Emmanuela Macrona w Kijowie jest tocząca się kampania parlamentarna i walka o głosy wyborców. Zaś dla kanclerza Niemiec Olafa Scholza i premiera Włoch Mario Draghi to okazja do podbudowania sobie wizerunku – oceniają Ukraińcy.

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz, prezydent Francji Emmanuel Macron, premier Włoch Mario Draghi oraz prezydent Rumunii Klaus Iohannis przebywają w czwartek (16.06) w Kijowie, gdzie spotkali się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Podczas rozmowy z ukraińskim przywódcą padła twarda deklaracja, że popierają oni akcesję Ukrainy do Unii Europejskiej. Francja dodatkowo zobowiązała się do przekazania dodatkowej broni – sześciu systemów artyleryjskich Caesar.

– Dziś najbardziej nam jest potrzebna broń. Dużo broni. Bez niej nie zwyciężymy z Rosją – skomentował deklarację prezydenta Francji Igor, ukraiński żołnierz, który w pierwszych dniach wojny bronił Kijowa. Jednak jak podkreślił, ma obawy, czy Francja obietnicy dotrzyma. – Wiele obietnic już słyszeliśmy, choćby od Niemców. Dlatego podchodzę do tego ostrożnie. Jeśli rzeczywiście otrzymamy dodatkową broń, to będziemy wdzięczni za pomoc – stwierdził w rozmowie z PAP.

Dodał, że prawdziwym wsparciem byłoby też wejście Ukrainy do Unii Europejskiej, jednak pod warunkiem, że stanie się to szybko. – W przeciwnym razie dla Rosji będzie to sygnał, że Europa wiele mówi, ale mało robi, dlatego nie trzeba jej traktować poważnie – stwierdził Igor.

Zaś jego kolega – również żołnierz – przypomniał, że unijna biurokracja może opóźniać ten proces w nieskończoność. – My myślimy o sobie jako o Europejczykach, a nie jako byłej satelicie Związku Radzieckiego. I wy – Polska – tak nas właśnie postrzegacie, w odróżnieniu od niektórych państw Europy Zachodniej – ocenił.

Jednym z punktów wizyty zachodnich przywódców był Irpień – miejscowość w obwodzie kijowskim, gdzie rosyjscy żołnierze dopuścili się zbrodni wojennych na cywilach.

– Jeśli po tym, co zobaczyli w Irpieniu nie zmienią swojego podejścia, to już naprawdę nie wiem, co mogłoby na nich wpłynąć – podkreślił w rozmowie z PAP Krystiyan, który przyjechał do Kijowa miesiąc temu spod Doniecka, gdzie toczą się obecnie najcięższe walki. I dodał: – Przecież my to wszystko już słyszeliśmy, że oni chcą pokoju i że są z nami. Ale według nas oni myślą jedynie o tym, by osiągnąć zyski nie dając nic od siebie. Chcą się wzbogacić i czerpać korzyści na rosyjskim gazie i ropie. Nie dbają o to, czy będą postrzegani jako silni przywódcy i odważni ludzie.

W podobnym tonie wypowiada się Victoria, nauczycielka historii w jednej ze średnich szkół w Kijowie. – Padają piękne słowa, że wspierają nas i że są z nami, ale za tym nie idą żadne czyny. Powtarzają to, a w tym czasie na Ukrainie umierają ludzie. I nie ma to znaczenia, jak dzielni jesteśmy, bo kiedy spadają na nas bomby i zaczyna się ostrzał, to jesteśmy bezradni. Jak mamy walczyć? Dlatego wciąż im powtarzamy: dajcie nam to, o co prosimy was od początku wojny, czyli broń – powiedziała.

Zdaniem Ukraińców, z którymi rozmawialiśmy, wymiar wizyty przywódców jest jedynie wizerunkowy. – Myślę, że prawdziwym powodem wizyty dla Macrona jest kampania wyborcza. Z kolei dla Scholza wizyta w Kijowie jest okazją do podreperowania swojego wizerunku w Niemczech, gdzie był w ostatnim czasie ostro krytykowany przez opinię publiczną za brak konkretnych działań na rzecz Ukrainy – zaznaczyła Maria, studentka stosunków międzynarodowych. – Niemiecki przemysł zbrojeniowy jest w stanie wyprodukować setki czołgów, Leopardów i innego rodzaju broni, ale nie wiadomo dlaczego Scholz to hamuje – dodała. Według niej trudno przede wszystkim uwierzyć w zmianę polityki Włoch wobec Rosji. – Przecież polityka Włoch w ciągu ostatnich dwóch, trzech lat była jawnie prorosyjska. Więc tu chodzi jedynie o czysty PR. Ich wizyta niczego nie zmieni – podkreśla Maria.

W rozmowach z mieszkańcami Kijowa wciąż powraca wątek pomocy płynącej z Polski oraz relacji, jakie łączą Wołodymyra Zełenskiego z Andrzejem Dudą. – Dla reszty świata bohaterem jest Zełenski, ale dla nas jest nim też polski prezydent. Jego słowa są zawsze dla nas bardzo ważne, trafne i prawdziwe. Nie boi się powiedzieć, jak jest naprawdę. Podziwiamy go za to i jesteśmy wdzięczni, że Duda jeździ po świecie, żeby uzyskać wsparcie dla nas i namówić inne kraje do faktycznej pomocy – powiedział Dmytro, współwłaściciel restauracji w centrum Kijowa. – To właśnie dzięki niemu możemy dziś myśleć o przystąpieniu Ukrainy do Unii Europejskiej. Dlatego za to, co robicie dla Ukrainy będziemy wam wdzięczni do końca życia – dodał. 

Prezydent Duda od dawna zachęcał przywódców do wizyty w Kijowie

– Prezydent Andrzej Duda od dawna zachęcał przywódców, z którymi rozmawiał, do wizyty w Kijowie. To ważne, aby na własne oczy zobaczyli skalę zniszczeń i determinację narodu ukraińskiego – powiedział szef Gabinetu Prezydenta Paweł Szrot.

Szrot zaznaczył, że prezydent Andrzej Duda od dawna zachęcał przywódców Europy i świata, z którymi rozmawiał, do wizyty w Kijowie, bo to ważne, by na własne oczy zobaczyli skalę zniszczeń, które powoduje Rosja i skalę determinacji narodu ukraińskiego. – Z tego punktu widzenia wizyta czterech europejskich przywódców w Kijowie jest jak najbardziej korzystna – ocenił prezydencki minister. Dodał, że ważne są też deklaracje, jakie padły podczas tej wizyty, czyli gotowość przyjęcia Ukrainy do UE.

Szrot przypomniał, że prezydent Duda był dwa razy w ogarniętej wojną Ukrainie i raz tuż przed jej wybuchem. – Bardzo dobrze, że najważniejsi przywódcy Europy poszli jego śladem – podkreślił.

Pytany o krytykę opozycji, że podczas wizyty europejskich przywódców w Kijowie zabrakło władz Polski ocenił, że jest to „szukanie dziury w całym”. – Co chwila są przeróżni polscy ministrowie w Kijowie i ukraińscy ministrowie w Warszawie. Prezydenci Macron i Iohannis, a także kanclerz Scholz i premier Draghi dziękowali Polsce za przygotowanie i wsparcie techniczne organizacji tej wizyty. Nie widzę tu żadnego problemu. Nie zawsze musimy się dołączać do każdej delegacji, która jedzie do Kijowa – stwierdził Szrot.

RL / PAP / opr. ToMa

Fot. PAP/EPA/LUDOVIC MARIN / POOL

Exit mobile version