W sezonie wakacyjnym w województwie lubelskim będzie działać niemal 40 kąpielisk, które przygotowują się do przyjęcia turystów. Część z nich jeszcze nie skompletowała pełnej obsady ratowników wodnych, a kryzys dotyczy całej Polski.
Do lubelskiego sanepidu zgłoszono w tym roku 34 kąpieliska z regionu. Każde z nich musi przejść badania jakości wody, tak aby w drugiej połowie czerwca akweny były dostępne dla mieszkańców i turystów.
Komisarz Andrzej Fijołek, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Lublinie, do mieszkańców apeluje już teraz. – Są pierwsze ofiary wypoczynku nad wodą. Pamiętajmy, że jest to żywioł i tutaj obowiązują pewne zasady. Zwłaszcza groźny jest alkohol. Niestety większość osób, która topi się w naszym regionie, to mężczyźni pod wpływem alkoholu. Jeżeli musimy już spożywać alkohol nad wodą, to róbmy to w odpowiedniej kolejności, a więc najpierw zażywajmy kąpieli, a dopiero późnej spożywajmy alkohol. I po nim nie wracajmy do wody. W tym roku był jeden przypadek utonięcia osoby, która spożywała alkohol nad Zalewem Zemborzyckim w Lublinie. Niestety ześliznęła się ze skarpy. Świadkowie, którzy zobaczyli to zdarzenie, chcieli mu pomóc, ale on był agresywny, nie chciał wyjść z wody. Niestety w pewnym momencie potknął się i zanurzył. Mimo reakcji świadków, jego życia nie udało się uratować.
CZYTAJ: Lubelskie: 34 kąpieliska zgłoszono do użytkowania w regionie
W tym roku nad Zalewem Zemborzyckim nad bezpieczeństwem nie będą czuwali ratownicy, bo wzdłuż akwenu nie powstały publiczne kąpieliska. Chodzi o brak porozumienia pomiędzy Miejskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji a spółką Wody Polskie, która zarządza Zalewem Zemborzyckim. Z kolei sezon rozpocznie się w piątek (17.06) nad zalewem w Kraśniku. Prezes kraśnickiego przedsiębiorstwa mieszkaniowego Andrzej Maj przekonuje, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Największym wyzwaniem dla urzędników były problemy kadrowe. – Trudno było w tym roku jeżeli chodzi o ratowników. Musieliśmy odświeżyć nasze kontakty z ratownikami, z którymi współpracowaliśmy wcześniej, próbowaliśmy na lokalnym rynku, niestety nie udało nam się znaleźć, także widać, że jest trochę deficyt jeżeli chodzi o sezon.
Mniej szczęścia mają urzędnicy z Ośrodka Sportu i Rekreacji w Firleju. Tam sezon ma rozpocząć się 1 lipca. Ale problem z ratownikami jest dużo większy. – Robimy, co możemy, oby to lada dzień udało się rozwiązać – mówi dyrektor OSiR-u, Damian Lewtak. – Mamy skompletowaną obsadę tak w 70 proc., bo mamy już umówionych dwóch ratowników. Szukamy trzeciego. Przyznam, że jest spory problem, bo zrobiliśmy rozeznanie rynku i jeszcze nie mamy tej trzeciej osoby.
Strzeżone kąpieliska to kolejny gwarant bezpiecznego plażowania. Robert Wawruch, prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie, przyznaje, że ciężko wskazać jednoznaczny powód tegorocznego braku kadry ratowniczej. – Powiedziałbym, że jest to problem ogólnopolski. Była pandemia, przez 2 lata te szkolenia były bardzo ograniczone, ale też trudno powiedzieć, dlaczego akurat w tym roku sytuacja jest aż tak krytyczna. Rzeczywiście potwierdzam, że jest duży problem ze znalezieniem ratowników. Wiem, że były miejsca, gdzie te płace były bardzo przyzwoite jak na młodego człowieka, a ratowników dalej nie ma. Po prostu brakuje tych ludzi na rynku.
Ratownicy pracujący na większościach akwenów zarządzanych przez samorządy, zarabiają około 25 złotych za godzinę.
W biurze rejonowym WOPR w Lublinie jest zatrudnionych 100 ratowników. Obsługują m.in. akweny i ośrodki Miejskiego Ośrodku Sportu i Rekreacji.
FiKar / opr. AKos
Fot. pixabay.com