Dwa potwierdzone przypadki występowania barszczu Sosnowskiego stwierdzono już w tym sezonie na terenie Lublina. Straż Miejska apeluje o kontakt w takich sytuacjach, nawet gdy istnieje tylko podejrzenie. Najczęściej ta niebezpieczna roślina mylona jest z barszczem zwyczajnym i koprem włoskim.
Rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Lublinie Robert Gogola poinformował, że w tym sezonie było już pięć zgłoszeń dotyczących podejrzenia występowania barszczu Sosnowskiego na terenie Lublina.
– W dwóch przypadkach przy jednej ulicy potwierdzono, że to barszcz Sosnowskiego. Roślina rosła na niezagospodarowanej działce przy ulicy Sachsów w dzielnicy Abramowice. W każdej takiej sytuacji zabezpieczany teren taśmą, umieszczamy informację z ostrzeżeniem i następnie przekazujemy sprawę do Wydziału Zieleni i Gospodarki Komunalnej – przekazał Gogola.
Jak dodał, często barszcz Sosnowskiego mylony jest z barszczem zwyczajnym i koprem włoskim. – Prosimy o kontakt z nami w każdej takiej sytuacji, gdy istnieje, chociażby podejrzenie występowania barszczu Sosnowskiego. Strażnicy miejscy pojadą na miejsce i to zweryfikują. Lepiej pojechać dziewięć razy niepotrzebnie, a raz potwierdzić ze względu, że jest to bardzo niebezpieczna roślina – podkreślił rzecznik.
CZYTAJ: Lubelskie: woda zbiera tragiczne żniwo. W sezonie wakacyjnym utonęło do tej pory 11 osób
Monika Głazik z biura prasowego ratusza przekazała, że podobnie jak w latach poprzednich, miasto Lublin kontynuuje działania związane z usuwaniem ognisk barszczu Sosnowskiego oraz równie niebezpiecznego – kaukaskiego. – W związku z tym posiadamy umowę ze specjalistyczną firmą usuwającą ogniska barszczu z terenów miejskich – w tym roku zajmuje się tym Miejskie Przedsiębiorstwo Zieleni – poinformowała Głazik.
Dodała, że rośliny z terenów miejskich są wycinane, spalane, a miejsce po ich wycięciu jest zakraplane herbicydem. Jak zwróciła uwagę, poprzez systematyczną pracę w latach ubiegłych, w tym roku populacja tej rośliny na terenach miejskich została w znacznym stopniu ograniczona, czego potwierdzeniem jest brak zgłoszeń i interwencji przy takich ulicach jak: Jakubowicka, Janowska czy Północna.
– Nadal sporo ognisk barszczu spotykanych jest w okolicach ulic: Willowej, Wądolnej, Sachsów, Głuskiej. Powodem jest łatwość rozsiewania się tej inwazyjnej rośliny z przylegających do terenów miejskich nieruchomości prywatnych – wyjaśniła Monika Głazik.
Dodał, że występujący na terenie całej Polski parzący barszcz Sosnowskiego, najczęściej rośnie wzdłuż rzek, na skarpach rowów, obrzeżach pól i lasów oraz łąkach i pastwiskach. Czasami jednak może się pojawić również w pobliżu chodników, ścieżek rowerowych, w miejscach ogólnodostępnych, dlatego ważne jest zachowanie ostrożności oraz znajomość tej rośliny.
CZYTAJ: Prawie 800 tys. obywateli Ukrainy straciło domy
– W tym roku, ze względu na wysokie temperatury i nasłonecznienie barszcz może być jeszcze bardziej groźny niż w latach poprzednich – zaznaczyła Głazik.
Przypomniała, że w przypadku podejrzenia występowania niebezpiecznej rośliny na terenie miejskim lub gdy nie jest pewne, kto jest właścicielem terenu, należy powiadomić Straż Miejską (tel. 986), która zabezpieczy teren i przekaże informację do Wydziału Zieleni i Gospodarki Komunalnej w Lublinie. W przypadku barszczu znajdującego się na terenie spółdzielni mieszkaniowych, należy zwrócić się do właściwej administracji. W sytuacji, gdy barszcz znajduje się na nieruchomości prywatnej, jego usunięcie należy do właściciela terenu.
Po informacje i porady, jak skutecznie i bezpiecznie zutylizować barszcz można zwrócić się do Wydziału Zieleni i Gospodarki Komunalnej w Lublinie pod numerem telefonu 81 466 31 00.
PAP / RL / opr. AKos
Fot. Krzysztof Ziarnek, Kenraiz, CC BY-SA 4.0