Czytelnicy najchętniej zakładają książki tym, co mają pod ręką. Można się o tym przekonać oglądając wystawę w filii nr 35 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Lublinie.
– Sam pomysł narodził się cztery lata temu – mówi kierownik filii Jolanta Rybicka. – Po prostu zbierałyśmy takie „skarby”. Wrzucałyśmy do szuflady, aż w końcu nazbierało się tego tyle, że nie było wiadomo, co z tym zrobić. No oczywiście pokazać. Zaczynałyśmy kilkoma planszami, później co roku tych różnych rzeczy dochodziło, więc doklejałyśmy do plansz. Tym oto sposobem po czterech latach dorobiłyśmy się jedenastu plansz.
– Mamy kupony Lotto. Nie wiem czy wygrane, czy nie. Myślę, że wygrane by się tu nie znalazły – opowiada Maria Wesołowska, bibliotekarka z filii nr 35 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Lublinie. – Mamy jakieś rachunki z 1989 roku na bardzo starodawnym druku. Mamy podkładki pod piwo, obrazki dziecięce. Jakieś tajemnicze zapiski. Nie za bardzo wiem o co chodzi. Wygląda jakby ktoś prowadził jakieś śledztwo. Są skserowane dziwne, tajemnicze zdjęcia i zapiski, grafiki porobione. Bilety komunikacji miejskiej. Bardzo krótki spis – tylko krem nivea i podpaski. Mam nadzieję, że ktoś nie zapomniał kupić, mimo utraty listy. Dla mamy „Wszystkiego najlepszego z okazji Twoich 41. urodzin. Naj-najlepsza mamuśko, życzę Ci zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń, dużo uśmiechu”.
– Jest chyba jakaś bajka lub opowiadanie – tłumaczy Jolanta Rybicka. – Trudno określić, czy to pisało dziecko czy dorosły. „Dawno, dawno temu, kiedy rzymskie bramy zamykały się na damskie guziki…”. Coś intrygującego.
CZYTAJ: Lublin: 115 lat temu powstała Wojewódzka Biblioteka Publiczna
– Tutaj mamy np. bilans sześciolatka, oczywiście bez widocznych danych osobowych – podkreśla Maria Wesołowska. – Mamy jakieś notatki z lekcji. Bardzo dużo opakowań po lekach. To potwierdza teorię, że Polacy bardzo dużo leków bez recepty kupują. Rysunki – może pierwsze próby artystyczne. Lepiej nie będziemy tego wyrzucać, może to zyska na wartości. Mamy tutaj rachunki, jakieś wezwania do zapłaty, przekazy pocztowe w języku ukraińskim, orzeczenia lekarskie. Paragony, upoważnienia, skierowania do lekarza, recepty.
– Wzór do robienia na szydełku albo na drutach jakiejś serwety – kontynuuje Jolanta Rybicka. – „Polecamy blok czekoladowy”, taki przepis. Notatki z książki Radka Kotarskiego „Włam się do mózgu”. Czytelnicy bardzo często, szczególnie ci, którzy czytają dużo książek, troszeczkę się gubią, więc czynią notatki. Albo w zeszytach sobie zapisują przeczytane książki, albo na karteczkach.
– To wygląda na pamiątki wakacyjne – uważa Maria Wesołowska. – Mapy. Barcelona, Hel. Tu jest mapa komunikacji miejskiej, ale nie za bardzo wiem z jakiego miasta. Podejrzewam Londyn. Czytelnicy wożą nasze książki naprawdę wszędzie. Teraz mamy taką akcję wakacyjną „Książki w podróży”, gdzie prosimy czytelników o to, żeby nam wysyłali współrzędne, gdzie zabrali nasze książki. Będziemy tworzyć taką mapę, gdzie zawędrowały książki z filii nr 35.
– Mamy pędzelki, torebka po herbacie, grzebienie, płatki kosmetyczne, wsuwki, pilniczek, chusteczki do okularów i jak mi się wydaje, to jest czyścik do zębów, jakaś taka żyłeczka – wylicza Jolanta Rybicka.
CZYTAJ: „W trudnych czasach ludzie sięgają do książek”. Bibliotekarze o czytelnictwie w czasie pandemii
– Czytelnicy, nawet jakby nie chcieli się ujawniać ze swoim życiem prywatnym wobec nas, to po prostu książki świadczą o nich. I to, co w nich zostaje – mówi Maria Wesołowska.
Jest jeszcze na przykład gablota z obrazkami religijnymi. Co ciekawe, biblioteka sąsiaduje z kościołem.
Wystawę można oglądać przy ulicy Bursztynowej w Lublinie do 31 lipca.
LilKa / opr. PrzeG
Fot. Filia nr 35 Miejskiej Biblioteki Publicznej FB