Festiwal „Spotkanie z mistrzem”. Muzycy z różnych stron świata goszczą w Puławach

violin 5818267 1920 2022 07 27 220323

Młodzi utalentowani muzycy z Polski, Chin, Japonii i Niemiec przyjechali do Puław doskonalić swoje umiejętności gry na skrzypcach, altówce i fortepianie. Rozpoczął się VII Międzynarodowy Festiwal „Spotkanie z mistrzem”. Łącznie w dwóch turnusach kursu weźmie udział 160 osób.

Dzisiejsze zajęcia warsztatowe w budynku I Liceum Ogólnokształcącego w Puławach podsłuchiwał nasz reporter.

– Miałam 6 lat, jak zaczęłam grać, więc to wszystko nie było świadome. Ale rodzice tak wybrali i tak to dalej idzie. Nie żałuję, bo daje mi to dużo szczęścia w życiu. To całe moje życie. Od dziecka gram i grać będę – mówi Julia Pietrzkiewicz.

– Na altówce gram od 4 lat, chodziłem do szkoły muzycznej w Hucie, wcześniej jeszcze grałem na skrzypcach. Myślę, że to droga na przyszłość – stwierdza Kamil Sokół. 

– To wszystko jest jakby trzy w jednym, ale służy to temu, żeby młodzi adepci grali coraz lepiej – zaznacza prof. Sławomir Tomasik, dyrektor Międzynarodowych Kursów im. Tadeusza Wrońskiego, Festiwalu „Spotkanie z mistrzem” i Międzynarodowego Konkursu „Puławy i skrzypce”. – Przygotowujemy naszych kursantów, żeby umieli występować na koncercie wespół z mistrzami, a później na zakończenie, żeby mogli wystąpić na konkursie międzynarodowym. 

CZYTAJ: Muzycy z całego świata zawitali do Puław. Rozpoczyna się festiwal „Spotkanie z mistrzem”

– W Puławach jestem trzeci raz – opowiada emerytowana profesor Magdalena Rezler, skrzypaczka i pedagog. – Przedtem jeszcze w Nałęczowie (to był ten sam kurs), a wcześniej w Kołobrzegu. Jestem zachwycona tą młodzieżą już od wielu lat. Młodzież, która uczy się w wyższych szkołach, po prostu jest pochłonięta pracą. Praca i hobby to prawie to samo. Oni są naprawdę wspaniali, czasami pracują naprawdę morderczo. Oczywiście bardzo dużą rolę gra tu też ambicja. Czasem trzeba zapobiegać, żeby nie zrobił się z tego wyścig szczurów. Konkursy są wszędzie i wszyscy starają się zajść jak najdalej. To z jednej strony bardzo dobre, bo bez celu pracuje się trochę inaczej, ale czasami – co mi się zdarzało – trzeba troszeczkę powstrzymać. 

– Można się tu wiele nauczyć. Jest dużo czasu na ćwiczenie, a warunki też są. Można wziąć salę w liceum i na spokojnie poćwiczyć. To jest fajne – mówi Agnieszka Czabańska z Gdańska.

– To dla nas wielka pociecha, że mimo iż świat idzie w tak dziwnym kierunku, którego nie potrafimy dookreślić, mimo że ludzie się na siebie gniewają, kłócą ze sobą, a niektórzy nawet po prostu zabijają, jest duża rzesza młodych ludzi, którzy chcą żyć inaczej – podkreśla prof. Sławomir Tomasik. – Chcą żyć po pierwsze w pokoju, po drugie z muzyką. Myślę, że muzyka wyzwala najlepsze, najszlachetniejsze instynkty. Chcą współzawodnictwa, ale nie takiego jak wśród polityków. Młodzi chcą po prostu nauczyć się iść w dobrym kierunku, żeby grać coraz lepiej i składniej, żeby muzyka, którą tak kochają, była dla nich jeszcze piękniejsza.

– Rynek muzyczny w Polsce już dawno mocno się wysycił – dodaje prof. Sławomir Tomasik. – Były czasy, że skrzypek, który kończył studia, otrzymywał z mety, może czasami na prowincji, ale pozycję w filharmonii. Dostawał nawet mieszkanie, jako zachętę, bo większość po prostu uciekała na Zachód, ponieważ tam lepiej płacili. Dzisiaj dostać się do filharmonii, nawet w mniejszej miejscowości, nie jest łatwo. W Filharmonii Narodowej na jedno miejsce jest 100-120 kandydatów. Najczęściej ten, kto wygra, na początku nie dostaje nawet pełnego zaangażowania, tylko pół etatu, żeby sprawdzić, czy się nada. Czasy dla muzyków nie są zbyt dobre. Ale, co najciekawsze, ta młodzież nie patrzy w przyszłość, chcą być szczęśliwi teraz. Myślę, że wielu z nich ma szansę coś w tym zawodzie zrobić.

Festiwal potrwa do 9 sierpnia. Jego częścią są wieczorne koncerty znakomitych polskich muzyków. W przyszłym tygodniu wystąpi między innymi Włodek Pawlik, a już jutro (28.07) skrzypaczka Katarzyna Duda. Wstęp jest wolny.

ŁuG / opr. WM

Fot. pixabay.com

Exit mobile version