Chęć ochłodzenia sprawia, że dużo osób szuka odpoczynku od upałów nad wodą. Ratownicy wodni i policja apelują, że przy wyborze takiej formy wypoczynku najważniejsze to zachowanie rozwagi i bezpieczeństwa. Tylko w województwie lubelskim od początku czerwca utonęło już 11 osób, większość z nich była pod wpływem alkoholu. Warto też pamiętać o śliskich pomostach, odpowiednim pilnowaniu dzieci na plaży oraz nie skakaniu do wody po wcześniejszym opalaniu.
CZYTAJ: Trzeźwość i strzeżone kąpieliska. Jak uniknąć tragedii nad wodą?
– Codziennie są sytuacje w których musimy reagować – mówi ratowniczka wodna z kąpieliska Glinianki w Chełmie. – W dniu wczorajszym mieliśmy niebezpieczną sytuację. Pan wchodził do wody w miejscu niedozwolonym, po drugiej stronie, poza kąpieliskiem. Był też w stanie upojenia alkoholowego. Wracając, przewrócił się i nie dał rady się podnieść. Pomogliśmy mu wstać i wyprosiliśmy z wody.
– Do chwili obecnej mamy 11 osób, które utonęły. Przede wszystkim były to osoby, które były pod wpływem alkoholu – mówi sierżant sztabowy Małgorzata Skowrońska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Apelujemy o ostrożność. Nie przeceniajmy swoich możliwości, nie pływajmy pod wpływem alkoholu, sprawdzajmy głębokość wody i przede wszystkim dbajmy o swoje bezpieczeństwo.
CZYTAJ: Tragedia w Czerniejowie. Utonął 70-letni mężczyzna
– Traktujmy wodę w tym wypadku jak samochód – mówi Robert Wawruch, prezes rejonowego WOPR w Lublinie. – Jeżeli wypiłem, to nie jadę. Jeżeli wypiłem, to nie pływam. Jeżeli już koniecznie uprzemy się, żeby wypić alkohol, odłóżmy to na wieczornego grilla, a nie w środku dnia nad jeziorem. Alkohol zmienia zarówno ocenę bezpieczeństwa i sytuacji, jak i nasze możliwości fizyczne. Kąpieliska mają stuprocentową skuteczność. Nikt nie tonie w miejscach pilnowanych przez ratowników. W zasadzie 100 procent utonięć jest w miejscach niestrzeżonych, dzikich, a nawet takich, gdzie kąpiel jest zabroniona. Wybierzmy bezpieczne miejsce, a później korzystajmy z kąpieli.
– Umiem pływać. Wiem, jak udzielić pierwszej pomocy w razie, gdyby ktoś się zakrztusił wodą lub stracił przytomność – mówi jeden z wczasowiczów. – W razie czego jest ratownik, który na pewno pomoże.
CZYTAJ: Tragiczny weekend nad wodą. W Lubelskiem utonęły 3 osoby
– Siedzimy na słoneczku, leżymy, opalamy się, więc pamiętajmy, że skóra się nagrzewa – podkreśla Robert Wawruch. – Ona jest rozgrzana, tętno jest wolne, naczynia krwionośne rozszerzone. Jeżeli postanowimy się wykąpać, wejdźmy do wody powoli, oswójmy się z nią, ochlapmy okolice serca, twarzy, karku żeby organizm miał czas na aklimatyzację, bo inaczej może się to skończyć wstrząsem termicznym. Nie każdy jest wybitnym pływakiem, więc trzymajmy się raczej stref płytkich – tam się pływa tak samo dobrze jak tam, gdzie jest głębsza woda, natomiast na pewno w momencie, kiedy coś się zadzieje, mamy grunt pod nogami i nie powinno dojść do żadnego niebezpiecznego zdarzenia.
– Byliśmy z kolegami nad Jeziorem Biały. Dziewczyna z chłopcem pływali, ona poszła pod wodę, a chłopak uciekł, bo się przestraszył – mówi jeden z odpoczywających nad wodą. – Z kolegami wyciągnęliśmy ją na brzeg i ratownik udzielił jej pomocy.
CZYTAJ: Trzy osoby utonęły w trakcie długiego weekendu. Jak bezpiecznie spędzać czas nad wodą?
– Jeżeli osoba się topi, najważniejsze jest mieć ze sobą jakiś sprzęt – ponton, kółko, bojkę – wszystko, co jest przedłużeniem naszej ręki – zaznacza ratowniczka wodna z kąpieliska Glinianki. – Może to być nawet zwykła gałąź, lina.
– Jeżeli woda jest faktycznie głęboka, to nie zalecamy do niej wchodzić, tylko krzyczeć do ratownika. Jeśli nie ma go na miejscu, to można robić przeróżne rzeczy, takie jak łańcuch życia: poprosić ludzi na plaży, żeby złapali się za rękę i stopniowo wchodzili do wody, żeby wyciągnąć tę osobę – mówi jeden z ratowników. – Po wyciągnięciu jej na brzeg sprawdzamy przytomność i czynności życiowe, na przykład w taki sposób, że łapiemy go za bark i telepiemy pytając czy nas słyszy. Jeśli nie reaguje, sprawdzamy czynności oddechowe, czy jest krążenie we krwi – przez tętnicę szyjną bądź puls w ręku. Jeśli nie oddycha, musimy przystąpić do resuscytacji krążeniowo-oddechowej (RKO) i poprosić kogoś z tłumu do wezwania karetki. RKO musimy prowadzić aż do przyjazdu zespołu medycznego bądź do odzyskania przytomności przez poszkodowanego.
– Jeżeli jesteśmy nad jeziorami i są tam pomosty, a często są, to po pierwsze pamiętajmy, że są mokre, a więc śliskie. Nie biegajmy po nich – zaznacza Robert Wawruch. – A po drugie, przede wszystkim nie skaczemy z nich, ponieważ zazwyczaj nie wiemy, jak głęboka jest woda albo czy nie ma żadnej wystającej przeszkody. A to, jak wiemy, kończy się uszkodzeniem kręgosłupa, najczęściej w odcinku szyjnym, i paraliżem. Ten jeden skok może zmienić nasze życie. Jeżeli korzystamy ze sprzętu pływającego, zapnijmy kamizelkę, włóżmy ją na siebie, bo ona stanowi gwarancję naszego bezpieczeństwa. Nie służy do tego, żeby było na czymś wygodnie siedzieć.
CZYTAJ: „Alkohol i woda to złe połączenie”. Policja apeluje o zachowanie bezpieczeństwa podczas wypoczynku
– Przede wszystkim apelujemy, aby korzystać z takich urządzeń wodnych według regulaminu panującego na danym kąpielisku – mówi Małgorzata Skowrońska. – Najważniejsze jest, aby nie korzystać z takich urządzeń pod wpływem alkoholu i korzystać z kapoków, ponieważ brak takiego wyposażenia jest również karany grzywną. Pływanie na takich urządzeniach bez silnika pod wpływem alkoholu grozi karą grzywny nie mniejszą niż 2,5 tysiąca złotych. Natomiast jeśli ktoś kieruje pod wpływem alkoholu urządzeniem z silnikiem, to jest traktowany jako nietrzeźwy kierujący i tu grozi mu kara pozbawienia wolności do 2 lat. Jest również orzekany zakaz prowadzenia pojazdów.
– Pilnowanie dzieci polega na ich nieustającej obserwacji, a nie okazjonalnemu sprawdzeniu czy dalej są tam, gdzie były – mówi Robert Wawruch. – Poza tym dzieci mają ze sobą najczęściej mnóstwo dmuchanych zabawek. I tutaj apel – oraz bardzo ważna uwaga – do rodziców: to są zabawki. Nie służą do tego, żeby wpłynąć nimi na środek jeziora. To jest bardziej uwaga do dorosłych, niż do dzieci. Bo dzieci trzymają się jeszcze w miarę płytkiej wody, chociaż mogą stracić czujność. Po to potrzebny jest rodzic, żeby tego dziecka gdzieś nie „wywiało”. Rodzice często sami prezentują nieodpowiedzialne zachowania mówiąc, że „jak mam materac, to mogę już popłynąć wszędzie”. Popłynąć teoretycznie tak, ale pytanie – czy wrócić też.
W tym roku w województwie lubelskim utonęło już tyle osób co przez cały ubiegły sezon.
RyK/ NowA/ opr. DySzcz
Fot. KWP Lublin